Afera w MEN: gdzie są pieniądze dla powodzian? Rybnicki poseł pyta o skandaliczne nieprawidłowości

Poseł Roman Fritz domaga się wyjaśnień: Gdzie są pieniądze na pomoc po powodzi?
Mimo zapewnień minister Barbary Nowackiej o priorytetowym traktowaniu odbudowy szkół na terenach dotkniętych powodzią, realna pomoc dla uczniów i nauczycieli nie nadeszła. Zamiast tego pojawiły się zarzuty o marnotrawstwo publicznych środków, blokowanie jawności i wątpliwe projekty edukacyjne. Sprawę nagłośnił rybnicki poseł Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz, który 29 kwietnia 2025 r. podjął interwencję poselską w Ośrodku Rozwoju Edukacji oraz w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Interwencja bez odpowiedzi. Minister Nowacka odmówiła rozmowy
Poseł Roman Fritz pojawił się w siedzibie ORE, a następnie w gmachu MEN przy al. Szucha w Warszawie, w towarzystwie przedstawicieli organizacji pozarządowych i dziennikarzy. Jego celem było uzyskanie wyjaśnień w sprawie braku pomocy dla szkół w regionach dotkniętych powodzią oraz podejrzeń o niegospodarność.
Czy to jest jakaś oblężona twierdza, że nie można zadać kilku pytań Pani Minister w towarzystwie mediów? – pytał poseł, gdy odmawiano wstępu dziennikarzom
Minister Nowacka nie zgodziła się na spotkanie w obecności kamer. Ostatecznie Fritz wezwał policję, lecz funkcjonariusze nie wsparli jego działań, a przedstawiciele prasy pozostali za bramkami bezpieczeństwa. Rozmowy z szefową resortu nie było.
Projekt ADORE pod lupą. Szkolenia zamiast realnej pomocy
Tłem interwencji są nieprawidłowości ujawnione przez byłego pracownika ORE Roberta Zawadzkiego. Jak wynika z dokumentów, MEN przeznaczyło miliony złotych na projekt ADORE, który miał szkolić nauczycieli z radzenia sobie ze stresem – zamiast inwestować w odbudowę szkół.
Projekt, którego koszt sięga 3,2 mln zł na 4 lata, nie był ujęty w planie pracy ORE. Pominięto procedury przetargowe, a osoby odpowiedzialne za realizację wybrano uznaniowo. Wśród nich znalazła się m.in. Danuta Sterna, prywatnie żona Jacka Strzemiecznego – kierownika projektu i wieloletniego doradcy edukacyjnego. Według dokumentacji wypłaty sięgały nawet 2400 zł za pojedyncze zadania, często o wątpliwej wartości merytorycznej. Jeden z warsztatów – gorące krzesełka – kosztował 71 400 zł, choć uczestniczyło w nim zaledwie kilkunastu dyrektorów szkół.
Sygnalista pod ochroną. Sprawa w prokuraturze i CBA
Robert Zawadzki, który odmówił podpisywania fikcyjnych kosztorysów, został zwolniony z ORE w lutym 2025 r. Obecnie korzysta z ochrony prawnej jako sygnalista. Sprawą zajmuje się Prokuratura Krajowa oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. Poseł Fritz zawnioskował też o audyt Najwyższej Izby Kontroli.
Zawadzki ujawnił m.in. anegdotę z udziałem kierownika projektu:
Jacek Strzemieczny zapytał kiedyś: „Czy jak zatrudnię żonę, to będzie nepotyzm? Bo moja córka mówi, że tak”. Po czym się zaśmiał. Dla mnie to było niepokojące.
Sieć powiązań i ideologiczne podłoże?
W sprawę zaangażował się również Bartosz Kopczyński z Instytutu Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia. Wskazał on na powiązania personalne i ideologiczne między ORE, Centrum Edukacji Obywatelskiej a kierownictwem projektu ADORE. Jego zdaniem to efekt wieloletniego wpływu określonego środowiska na politykę edukacyjną w Polsce.
Zamiast realnej pomocy dla szkół po powodzi, publiczne pieniądze trafiają do grona zaprzyjaźnionych ekspertów. To nie są przypadkowe błędy – to systemowy problem – podsumował Kopczyński.