Bezdomny Jan
Pewnie już nie żyje. Nie widziałem Go ze cztery lata chyba…
Mieliśmy układ, że kiedy przychodził do mnie do ogródka na kawę – a przychodził odpocząć – że jeśli mnie odwiedzał musiał być w miarę trzeźwy i nie przeklinać. Trzymał się tych zasad, choć zawsze mlaskał z niezadowoleniem, że kawa zbyt słaba (bo z ekspresu) i za mało cukru. Pochodził z okolic Tychów i był przyjacielem z dzieciństwa Ryśka Riedla. Opowiadał jak z kumplami wódką chcieli wyleczyć tamtego z uzależnienia od polskiej makiwary.
Choć Rysiu, lepiej napij się z nami! – wołali do Riedla, gdy tamten się szprycował
Teraz nie żyją wszyscy… Jan miał ulubione powiedzonko: bo to prowda i zawsze nim argumentował swe wypowiedzi. Był bystry oraz inteligentny. Łagodny, lecz miał jazdę na ochroniarzy – z całego serca ich nienawidził. Nie mógł na przykład im wybaczyć, że wyrzucali go jako bezdomnego z kampusu, kiedy słuchał za darmo rybnickiego festiwalu bluesowego. Zapytałem Jana kiedyś, dlaczego wybrał Rybnik, a nie został w swych rodzinnych stronach. Odpowiedział:
Tukej zowdy bōło inakszy. Czysto i porzōndek. Jak żeś ciepnył cigareta na chodnik, to ludzie abo zwracali uwaga, abo sami podnieśli.
Przypomniał mi wtedy moje miasto o jakim samemu zdążyłem zapomnieć… Wszystkim urzędnikom powtarzam od kilku lat, że bezdomnych w naszym mieście będzie przybywać. Co rusz spotykam nowych, których nie znam. Sprawa jest banalnie prosta – dwa szpitale, gdzie ludzie bez adresu zazwyczaj znajdą ratunek. Takie ich swoiste ubezpieczenie. Urzędnicy wiedą swoje i nie chcą słuchać. A łazików z całego kraju w Rybniku coraz więcej. Panie Janku… – odezwał się do mnie ostatnio jeden z mi znanych- …nie poratowałby mnie pan groszem? Nie prosiłbym pana, ale wszyscy płaca kartą, a ja na serio jestem głodny… Bezdomni i wirus. Nie, nie ten najsłynnieszy wirus. To tragedia… tragedia czasów, kiedy ludzie bardziej się litują nad bezdomnymi zwierzętami, niż nad bezdomnymi ludźmi. Wirus dziwnego obrotu pojęć i zamienionych wartości…
Lubię to zdjęcie Jana, którego nazwiska już nigdy nie poznam. Tak sobie tym zdjęciem wizualizuję odpoczynek Pana Boga. Niech bezdomny Jan spoczywa w spokoju…