Biskup Grzegorz Olszowski: jestem wdzięczny papieżowi Franciszkowi

Dziś z samego rana udało nam się porozmawiać z Jego Ekscelencją Księdzem Biskupem Grzegorzem Olszowskim
Biskup Pomocniczy Archidiecezji Katowickiej podzielił się z nami refleksją po śmierci Papieża Franciszka:
Mam w sercu ogromną wdzięczność wobec Ojca Świętego Franciszka. To właśnie on obdarzył mnie zaufaniem i mianował biskupem pomocniczym archidiecezji katowickiej. Miałem przywilej kilkukrotnie spotkać się z papieżem – między innymi tuż po ogłoszeniu nominacji, jeszcze przed święceniami biskupimi. Wówczas mogłem osobiście wyrazić mu moją wdzięczność za to wyróżnienie i zaufanie.
Później uczestniczyłem w specjalnym kursie dla nowo wyświęconych biskupów w Rzymie – dwutygodniowym czasie formacji i refleksji. Jednym z jego ważnych momentów było spotkanie z Ojcem Świętym, który – jak zawsze – przyjął nas z ogromną serdecznością. Pamiętam także wizytę ad limina, w której uczestniczyliśmy jako biskupi z Polski. Papież wtedy skierował do nas dłuższe, bardzo głębokie i ojcowskie przemówienie. Po nim każdy z nas miał możliwość podejścia do niego i zamienienia kilku słów – choć krótkich, to zawsze pełnych ciepła, radości i otwartości.
W czasie różnych wizyt w Watykanie czy podczas audiencji generalnych w Rzymie, biskupi mają możliwość indywidualnego podejścia do Ojca Świętego – by przekazać pozdrowienia, słowa życzliwości, a niekiedy po prostu dać wyraz naszej jedności z nim i Kościołem Powszechnym.
Papież Franciszek był pasterzem, który przyszedł z innego kontynentu, z innym doświadczeniem – również doświadczeniem Kościoła. Myślę, że dzięki temu w szczególny sposób ubogacał nas wszystkich, poszerzał nasze spojrzenie na rzeczywistość Kościoła i świata. Jego wybór imienia – Franciszek – nie był przypadkowy. Odwoływał się do św. Franciszka z Asyżu, który umiłował stworzenie Boże i patrzył z miłością na cały świat – na wszystko, co nas otacza.
Zapamiętamy również jego mocne i wytrwałe wezwanie do synodalności – do Kościoła, który słucha, który idzie razem, który jest otwarty. Wiem, że dla niektórych było to źródłem niepokoju – że może coś się zmieni, że stracimy to, co trwałe. Ale papież Franciszek nigdy nie nawoływał do burzenia. Wręcz przeciwnie – zapraszał nas do większej otwartości na drugiego człowieka. Nawet jeśli ktoś przychodzi z lękiem, brakiem zaufania, a czasem wręcz wrogością wobec Kościoła – mamy go przyjąć, wysłuchać, z miłością otoczyć. Tylko tak możemy pomóc mu zbliżyć się nie tylko do Kościoła, ale przede wszystkim – do samego Jezusa Chrystusa.