Byli na cmentarzu i zjedli śląskie hot-dogi

Turystyczne wyjazdy wcale nie muszą wymagać pokonywania setek kilometrów, by stać się atrakcyjnymi
Smak tego doświadczenia przypadł w udziale młodzieży z IV LO w Rybniku, która odwiedziła Racibórz, by spotkać się tam ze swoimi rówieśnikami z raciborskiego Ekonomika. By się dostać do Raciborza, warto skorzystać z transportu kolejowego.
Podróż koleją na odcinku Rybnik-Racibórz sama w sobie jest już atrakcją. Dla wielu młodych ludzi pokonanie trasy w ten sposób jest nowym doświadczenim życiowym. Starsze pokolenie może o tym czytać z rozbawieniem, bo kolej kilka dekad temu była jednym z podstawowych środków transportu, ale czasy się zmieniły. Jadąc do Raciborza od strony Rybnika warto mieć świadomość, że podróż przebiega gładko dzięki najstarszemu w Polsce tunelowi. Powstał po tym, jak jego tworzona konstrukcja zawaliła się dwukrotnie z powodu niszczącej siły kurzawki. Nad żywiołami wody i ziemi zapanował w 1856 roku młodziutki inżynier z Czech, Franz Rzicha (1831-1897). Kiedy tunel powstał, jego twórca miał 25 lat.
Uczniowie raciborskiej szkoły mogą mówić o sporym szczęściu, bo uczą się w budynku, który powstał w początkach XIV wieku a w wieku XIX był królewskim gimnazjum w którym pobierali nauki zasłużeni dla kultury europejskiej, między innymi, bł. ks.E. Szramek, czy Jan Kasprowicz. Szkoła przylegająca do raciborskiego muzeum jest budynkiem dawnego klasztoru dominikanek i ocieka historią. Kompleks dominikański powstał w początkach XIV wieku za sprawą świątobliwej Eufemii (1299-1359). Mniszka była siostrą ostatniego Piasta raciborskiego, Leszka (1290-1336) i Anny (1296-1340), która wyszła za Mikołaja II (1290 -1365) opawskiego, założyciela raciborskiej linii Przemyślidów. Ekonomik przypomniał ostatnio swoim uczniom postać Eufemii, tworząc wewnątrz budynku jej duże grafitii. Dzięki uprzejmości raciborskiej nauczycielki, Barbary Szymczyny, rybniccy uczniowie mogli zwiedzić nie tylko poklasztorny budynek, ale również jego gotyckie, XIV-wieczne piwnice. Warto nadmienić, że przedstawiciele raciborskiej linii Przemyślidów są pochowani w większości w podziemiach obecnego budynku muzeum w Raciborzu. Przedstawiciele linii wcześniejszej, piastowskiej, spoczywają w podziemiach podominikańskiego kościoła św. Jakuba, który znajduje się na rynku. Świątynia ta powstała za sprawą księcia Władysława opolskiego ( 1225-1282 ), dziadka świątobliwej Eufemii. Kościół ten jest ważny nie tylko ze względu na to, że jest piastowską nekropolią ale w również dlatego, że w jego dominkańskim otoczeniu modlili się i pracowali Peregryn (1260-1333), autor łacińskiego pierwowzoru Kazań gnieźnieńskich, jak również Wincenty z Kielczy (1200-1261) autor hymnu Gaude Mater Polonia (Raduj się, Matko Polsko).
Raciborscy i rybniccy uczniowie wybrali się również na protestancki cmentarz w Raciborzu, który ostatnio jest restaurowany przez dra Janusza Durdzińskiego z Rybnika. Wewnątrz kaplicy cmentarnej uczniowie podzielili się historiami swoich przodków, a jest o czym opowiadać, ponieważ mieszkańcy Raciborza są w dużej mierze potomkami mieszkańców z dawnych kresów II Rzeczpospolitej – zza Buga. Wielu z nich zachowuje w rodzinach pamięć o przesiedleniu i rzezi Wołyńskiej. Dla uczniów rybnickich te doświadczenia są prawie nieznane, ponieważ ich przodkowie mieli inne doświadczenia historyczne. Przodkowie mieszkańców Rybnika w czasie wojny wielokrotnie byli wcielani do Wehrmachtu, co dla wielu mieszkańców Raciborza jest często do dzisiaj mało zrozumiałe. Spotkanie było okazją do wymiany doświadczeń historycznych, po to by patrząc na swojego sąsiada wyjść poza stereotyp. Wśród raciborzan jest wielu potomków tych, którzy byli wywożeni na Syberię i wraz z armią generała W. Andersa walczyli we Włoszech. Opowieści rybnickich uczniów splotły się w pewnej chwili z opowieściami raciborskimi, ponieważ okazało się jeńcy Wehrmachtu z okolic Rybnika przechodzili do armii gen. W. Andersa i podczas walk pod Monte Cassino śpiewna polszczyzna z dawnych kresów przenikała się z twardą godką spod Rybnika – śląska godka była obecna w czasie tej bitwy również po niemieckiej stronie, ponieważ nie wszyscy Górnoślązacy dostali się do niewoli alianckiej i część z nich dalej walczyła w mundurach Wehrmachtu.
Doktor Janusz Durdziński oprowadził gości po cmentarzu i opowiedział o spoczywających tam zmarłych. Rybnicki lekarz wyjaśniał, że raciborskie dziedzictwo, w tym również niemieckie, jest dziedzictwem ludzi, którzy robią rzeczy niezwykłe, ale też straszliwie błądzą. Historia jest zapisem wielkości i błędów, dlatego należy ją zachowywać, by mieć dla siebie zestaw dobrych drogowskazów i znaków zakazu na przyszłość. Dr J. Durdziński przekonywał, że historia ziemi na której przyszło żyć potomkom przesiedleńców jest ich dziedzictwem. Jednym z jego najcenniejszych elementów są cmentarze, bo dają okazję do wielkoduszności, wybaczenia i przypominają, że nasz pobyt tutaj jest krótki a jego celem jest czynienie dobra wyrażone najlepiej w ewangelicznych nakazach.
Uczniowie odwiedzający protestancki cmentarz, zgodnie z regułą głodnych nakarmić, spragnionych napoić, dostali śląskiego hot-doga, czyli ciepły kardinadel i żymła – a na deser były kołoczyki i zelter. Miejmy nadzieję, że raciborscy uczniowie skorzystają z zaproszenia do Rybnika. Sąsiedzi powinni się odwiedzać.