Do konia mówimy po włosku, a król Łokietek godoł po naszymu.
Godoł z co najmniej dwóch nierozerwalnych powodów. Po pierwsze dlatego, że jego matka pochodziła z Górnego Śląska – z Raciborza albo Opola, a po drugie dlatego, że w średniowiecznej Polsce godali wszyscy.
Kiedy Kazimierz Wielki zrzekł się praw do Śląska na rzecz czeskich władców i stworzył linię twierdz na średniowiecznej polsko-czeskiej granicy, która jest współcześnie elementem Szlaku Orlich Gniazd, nasz region znalazł się poza Polską i język zakrzepł tutaj jak owad w bursztynie. W dużym uproszczeniu — Górnoślązak używający współcześnie dialektu, włada oficjalną polszczyzną średniowiecza.
Władysław Łokietek (1260-1333) był synem Kazimierza kujawskiego i Eufrozyny opolskiej (1228-1292), córki Kazimierza opolskiego. Imię przyszłego króla Polski jest hołdem dla jego stryja, Władysława opolskiego (1225-1283) będącego księciem opolskim i raciborskim jednocześnie. Władca ten był najprawdopodobniej ojcem chrzestnym króla Łokietka. Książę, nazywany twórcą miast górnośląskich, wart jest nie tylko osobnego artykułu, ale całych tomów ze względu na wyjątkowy wkład w kształtowanie cywilizacji regionu i całej Polski. To na raciborskim dworze księcia wykuwały się idee zjednoczenia rozbitej Polski, czemu miał służyć kreowany tam kult św. Stanisława. Władysław Łokietek korzystał z dorobku Władysława opolskiego i współpracował z jego pobratymcami – nowa gotycka katedra na Wawelu była dziełem biskupa Nankera (1270-1341) z Piekar Śląskich. Król Łokietek spoczął w katedrze, w której podziemiach pochowano wcześniej jego pradziada, twórcę Górnego Śląska, księcia Mieszka Laskonogiego (1131-1146). Kraków jest zatem bardziej górnośląski niż mu się wydaje.
Łokietek godoł! Wybitny językoznawca A. Brückner pisał już sto lat temu:
Gwara śląska to jądro polskiej mowy, to język Rejów i Kochanowskich.
Wtóruje mu Jan Miodek:
Mowa śląska to gwara polska w najczystszym staropolskim wydaniu.Zaś w połowie XIX wieku niemiecki lekarz i twórca rybnickiego szpitala J. Roger pisał: Mowa polskich Górnoślązaków w ogóle, jest tym samym językiem, jakim mówi wiejski lud polski poza krańcami Górnego Śląska.
Dialekt śląski zawiera w sobie sporo germanizmów. Prawda. Są to głównie słowa dotyczące niegdysiejszych nowości technicznych – cug, bana, zicherka, szychta jak również inne, wynikające z przynależności do państw niemieckojęzycznych — Austrii, Prus i Niemiec, co pociągało za sobą naturalne niemieckojęzyczne osadnictwo. Nie ma w germanizmach dialektu śląskiego niczego niezwykłego, ponieważ zapożyczenia istnieją w każdym języku i świadczą w gruncie rzeczy o jego sile adaptacyjnej. Słownictwo angielskie w trzech czwartych jest zaadoptowaną – za pośrednictwem języka francuskiego – łaciną. W polszczyźnie jedna trzecia słownictwa jest zapożyczona – poczciwa kapusta jest włoska, swojski żurek, kiermasz, czy rynek są z Niemiec, kawa, algebra i alkohol —z arabskiego, papcie i jasiek są tureckie, orszak, szereg – węgierskie, siksa, cymes – żydowskie, itd. Nawet do konia na polskiej wsi trzeba mówić po włosku, by ruszył – wio jest od via – droga, w drogę. Ze swojsko brzmiącymi imionami jest podobnie — Kasia jest od greckiego katharos – czysta, prawa, Jan z hebrajskiego – Bóg jest łaskawy, itd.
W czasach Łokietka i później powstawała już pisana forma polskiego języka mówionego — proces ten trwał kilka wieków. Narzędziem tworzącym rodzime pismo stał się alfabet łaciński, którego prostota jest genialna: jednemu znakowi graficznemu – literze – odpowiada jeden dźwięk. Biorąc pod uwagę tę normę, nie sposób zauważyć, że we współczesnym języku polskim pisanym istnieją obecnie trzy anomalie, ponieważ trzy dźwięki są zapisywane za pomocą dwóch różnych znaków graficznych. Mamy pary u- ó, ż-rz, ch-h. Zjawisko to jest zazwyczaj źródłem koszmarów we wczesnym okresie edukacji, a bywa że i później, bo aż do śmierci. Bałagan z zapisem dźwięków jest pozorny, ponieważ w średniowieczu za każdą z powyżej przywołanych liter obecny był inny dźwięk. Bez większych zmian do dzisiaj pozostały dźwięki ukrywające się za literami u, ż, ch. W języku ogólnopolskim zanikły dźwięki kryjące się kiedyś za literami ó, rz, h. Jako, że dialekt śląski jest językiem polskiego średniowiecza, dźwięki te są w nim żywe. Górnoślązak inaczej wymawia ó fachowo nazywane o pochylonym, które nie ma nic wspólnego z niemieckimi o umlaut. Górnoślązak rozróżnia w wymowie to, co kryje się za u oraz ó. Podobnie jak ktoś spoza Górnego Śląska odczyta on słowa: kura, ruch, duch, inaczej jednak odczyta słowa wóz, stół, krótki, więc w praktyce nie powinien on popełniać błędów ortograficznych z u oraz ó. Podobne jest w wypadku pary ż-rz. Górnoślązak, podobnie jak mieszkańcy pozostałych części Polski, tak samo odczyta wyrazy takie jak: żyto, pożegnać, życie. Inaczej, czyli tak jak wszyscy w średniowieczu, odczyta on słowa: przyszły, trzy, grzyby – wymówi on tak zwane r miękkie. Niestety w dialekcie śląskim nie zachowało się nieme h, ale można je usłyszeć u potomków repatriantów zza Buga.
Gdyby nie dialekt śląski, nie wiedzielibyśmy jaki brzmiała polszczyzna w średniowieczu. Górny Śląsk słynie ze zdrowego rozsądku i oszczędności oraz tego, że nie zmienia szybko zdania. Jak coś jest dobre, to się tego nie wyrzuca. Ślōnsko godka mo bezmała tysiōnc lot. Godejcie, bo tymu nic nie brakuje a fto tego nie rozumi, tyn na pewno ni ma za dobrze szkolōny i niepotrzebnie za grobym nerwuje krōla Łokietka.