Gdzie jest zaginiona Ania? Jeden z tropów prowadzi do Jastrzębia-Zdroju. Jest nagroda dla informatora.
Dziesięcioletnia Ania zaginęła nagle i bez śladu ponad ćwierć wieku temu. Jej rodzina nie ustaje w wysiłkach, by rozwiązać tę tajemnicę, a brat zbiera pieniądze na nagrodę dla informatora.
Simoradz. Niewielka wieś pomiędzy Skoczowem a Pawłowicami. To właśnie tu we wtorek, 24 stycznia 1995 roku, z zabawy karnawałowej w swojej szkole wracała Anna Jałowiczor. Do domu nie dotarła. Pomimo wielotygodniowych poszukiwań nie odnaleziono jej ani żywej, ani martwej. Do wielotygodniowych poszukiwań zaangażowano policję, straż pożarną, leśną i graniczną. Przeszukano całą okolicę, w tym pobliskie stawy. Bezskutecznie.
Dla policji z ówczesnej komendy wojewódzkiej w Bielsku-Białej to było priorytetowe śledztwo. Od samego początku pod uwagę brano trzy wersje zdarzeń: porwanie, porwanie zakończone morderstwem i nieszczęśliwy wypadek jakiem mogło być utonięcie w pobliskich. Niestety do teraz nie udało się potwierdzić żadnej z nich, a śledztwo zostało umorzone. Nie ma ciała, nie ma dowodów, nie ma poszlak. Nie ma zatem zbrodni – mówią policjanci.
Dla rodziny jednak sprawa jest ciągle żywa. Latem ubiegłego roku Dominik Jałowiczor – brat zaginionej – założył zbiórkę mającą zgromadzić fundusze na nagrodę 100 000 złotych dla osoby, która przekaże informacje o losach Ani.
Zbiórka to konsekwencja akcji informacyjnej jaka miała miejsce w Simoradzu – informuje media Dominik Jałowiczor. – Podczas dożynek w roku 2022 rozwieszano plakaty, informowano o nagrodzie. Liczę na to, że znajdzie się osoba, która coś wie i z nieznanych mi powodów milczy. Chciałbym przerwać panującą w Simoradzu zmowę milczenia. Ta inicjatywa to „nagroda” dla osoby, która wykaże się odwagą oraz empatią i podzieli się wiedzą na temat okoliczności zaginięcia mojej siostry.
Na razie udało się zgromadzić niewielką część założonej kwoty, ale ku zaskoczeniu wszystkich pojawiły się w sprawie nowe informacje.
Zgłosił się do mnie informator, który utrzymuje, że Ania nie żyje i mógłby wskazać miejsce, gdzie zakopano jej ciało. Jak na razie te informacje nie potwierdziły się, czekamy na kolejne doniesienia – mówi pan Dominik dodając, że osoba informująca nie chciała żadnych pieniędzy w zamian za swoją pomoc.
Początkowo sprawę zaginięcia Ani łączono ze śmiercią innej kobiety w Simoradzu, której ciało odnaleziono w jednym w nieodległych stawów. Świadkowie mówili wówczas o krążącym w pobliżu kremowym fiacie 125p lub ładzie. Miał być słyszany także dziecięcy głos. Sporządzone portrety pamięciowe doprowadziły śledczych do dwóch braci z Jastrzębia-Zdroju, ale ci stanowczo zaprzeczyli, jakoby mieli mieć cokolwiek wspólnego ze sprawą. Zwolniono ich z braku jakichkolwiek dowodów. Sprawę kobiety, której ciało znaleziono w stawie uznano za nieszczęśliwy wypadek. Los Anny Jałowiczor pozostaje niewyjaśniony. A może ktoś z Was wie cokolwiek w tej sprawie?