Inni mają, oni nie. Sprawdzamy, kogo nie uhonorował Rybnik
Stalinowski bojownik Ewaryst Mrula, Bohaterowie Westerplatte, ale także Wojciech Korfanty czy św. Józef. Oni mają w Rybniku swoje ulice. A o kim zapomniano?
Przegląd nazw rybnickich ulic czy placów może i dziwić, i wywołać na twarzy uśmiech. Oto mamy w Rybniku ulice Wysoką i Niską, Miejską i Nowomiejską, Górniczą i Kopalnianą, a także Łowiecką i Myśliwską czy Piasta i Piastowską. I co, można się pomylić? Nieco bardziej charakterystycznymi są ulice Czekoladowa czy Szczęść Boże. Co ciekawe mamy w Rybniku również ulicę… Rybnicką. Jest przedłużeniem ul. Gliwickiej w dzielnicy Ochojec. Nazwa zachowała się od czasów, gdy Ochojec był częścią gminy Pilchowice. Nie brakuje u nas nazw upamiętniających osoby, które z Rybnikiem czy Górnym Śląskiem nie były w żaden sposób związane – wspomnijmy tylko o Tomaszu Zanie czy Emilii Plater. Co najmniej kontrowersyjna jest nazwa ulicy na pograniczu Rybnika i Rydułtów upamiętniająca Ewarysta (nazwa ulicy z błędnym – pomylonym przed laty – imieniem) Mrulę – stalinowskiego utrwalacza władzy ludowej zlikwidowanego przez polskie podziemie niepodległościowe. Jednocześnie mamy osoby dla miasta i regionu bardzo zasłużone, które – przynajmniej na razie – nie doczekały się upamiętnienia. Z wielu takich osób można się przyjrzeć trzem, które naszym zdaniem na uhonorowanie zasługują:
Julius Roger – wybitny lekarz, etnolog i społecznik. Był inicjatorem budowy szpitali m.in. w Rybniku i Pilchowicach, a także filantropem i działaczem społecznym. Na Górny Śląsk trafił w roku 1847 jako przyboczny lekarz księcia raciborskiego Wiktora I. Leczył oczywiście nie tylko rodzinę książęcą, ale także okoliczną ludność – nierzadko za darmo. Ponoć najuboższym zostawiał nawet pieniądze. Postać wybitnie zasłużona dla całego regionu.
Hans Lukaschek – urodzony we Wrocławiu, ale związany z Rybnikiem. W latach 1916-1918 był burmistrzem Rybnika, a od roku 1918 do 1922 starostą powiatu rybnickiego. Zaciekły antynazista, był jednym z inicjatorów zamachu na Adolfa Hitlera i przeciwnikiem jego dyktatorskich rządów. Po wojnie był ministrem w rządzie Konrada Adenauera.
Leon Szkróbka – nestor rybnickich lekarzy, wybitny internista i diagnosta. Ceniony przez pacjentów, dla których w ciągu kilkudziesięciu lat swojej praktyki lekarskiej był prawdziwą wyrocznią. Przez wiele lata związany ze szpitalem św. Juliusza , którego budowę rozpoczął wspomniany wyżej doktor Julius Roger. W latach 80. był również aktywnym pośrednikiem między rybniczanami a mieszkańcami niemieckiego Eurasburga, skąd płynęły do Rybnika liczne dary w ramach niemieckiej pomocy dla Polski. Był wiernym fanem rybnickiego żużla przez ponad 60 lat.
A Wy wiecie o jakichś postaciach, które powinny być upamiętnione w naszym regionie, a nie są?
Leon Szkrobka.
…warto jeszcze dodać, że z inicjatywy Łukasza Kohuta pod TZR mamy placyk im. Kazimierza Kutza, który w ogóle nie był związany z miastem, w 100-licy Warszawie, gdzie zawsze funkcjonował i przybywał przekonywał o „śląskiej dupowatości”, a z rzeczonym europosłem na początku jego partyjnej kariery jadł banany w jakiejś antyrasistowskiej akcji. A że akcja była poprawna politycznie i zgodna z partyjnymi barwami pomysł podchwycili rybniccy włodarze również należący do opcji słusznej. No i mamy cyrk pod teatrem z ziemią rybnicką w nazwie.