Irma, pakuj! Czyli jak nie odmówić leczenia
Człowiek, o którym wiemy zbyt mało, a przecież jego losy były charakterystyczne dla Górnoślązaków. Ten człowiek to lekarz – dr Lucjan Mende.
To postać, która niewątpliwie współtworzyła historię ziemi rybnicko-wodzisławskiej w XX wieku, a która odcisnęła swoje własne indywidualne piętno na dziejach miasta oraz kształtowała klimat i atmosferę tej ziemi. Doktor Mende związany był z Wodzisławiem przez blisko pół wieku, tj. od 1 stycznia roku 1922 do chwili śmierci w dniu 13 czerwca 1971 roku.
Doktor Lucjan Mende urodził się 6 czerwca 1896 roku w Opolu, ale dzieciństwo spędził wraz z matką i braćmi w Raciborzu. Po ukończeniu wrocławskiego Elisabethgymnasium studiował medycynę – także we Wrocławiu – i po ukończeniu studiów wybrał asystenturę u prof. Lipperta w szpitalu w Rydułtowach. W czasie I wojny światowej, oraz w okresie III Powstania Śląskiego szpital rydułtowski służył wyłącznie do celów wojskowych. Praca w nim była wtedy bardzo trudna, rannych dowożono bez przerwy i większość z nich czekała na operacje.
3 lipca 1922 roku wschodnia część Górnego Śląska została wcielona do II Rzeczypospolitej, a dr Mende stał się lojalnym obywatelem odrodzonego państwa polskiego. Po złożeniu doktoratu w Krakowie otworzył prywatną praktykę lekarską w Wodzisławiu. Przez krótki okres był również kierownikiem wodzisławskiego szpitala. Wkrótce też ożenił się z córką najbogatszego kupca w mieście – Elżbietą Klockiewicz. W miarę upływu lat integrował się coraz bardziej z miejscową społecznością. Zachowując własną niemiecką tożsamość, swobodnie posługując się obydwoma językami pozostał otwarty i tolerancyjny wobec innych opcji kulturowych i narodowych obecnych na Górnym Śląsku.
II wojnę światową przeżył jako lekarz w Wodzisławiu. Każdego dnia okupacji po bohatersku zdawał egzamin z bycia człowiekiem i lekarzem. Nie bacząc na grożące mu konsekwencje leczył i ukrywał w swoim domu wielu rannych Polaków, członków miejscowego ruchu oporu i partyzantów. Jego śląski patriotyzm spowodował, że po zakończeniu wojny nie wyemigrował do Niemiec. Pozostał w Wodzisławiu wierny swojemu życiowemu posłannictwu niesienia pomocy lekarskiej. Leczył wszystkich tak samo: Polaków, Niemców i Ślązaków. Leczył tak bogatych jak i biednych, wykształconych jak i bardzo prostych ludzi. Ze śląskim ludem związał się chyba najbardziej; może dlatego, że sam czuł się głęboko Ślązakiem, a później dopiero Niemcem. Nigdy nie potrafił zachować się „wyniośle”, a była to postawa typowa dla wielu przybyłych na Śląsk kolonizatorów, którzy traktowali Śląsk jako teren eksploatacji. Ujmował wszystkich swoją prostotą i bezpośredniością, z przy tym miał ogromne poczucie humoru.
Doskonałym podsumowaniem postaci doktora Mendego może być anegdota, gdy do jego gabinetu wprosili się przedstawiciele władzy ludowej zarzucając mu, że wystawia zbyt wiele zwolnień lekarskich. Lucjan Mende wstał wówczas zza biurka, zdjął biały kitel, odwiesił na wieszak i zawołał do swojej gosposi:
Irma! Pakuj! Nowe dochtory przyjechały!
Przedstawiciele ludowej władzy zawstydzeni wyszli z gabinetu i nikt już później Lucjana Mendego nie niepokoił.