Kłopoty w centrum Rybnika
Rosnące ceny, gąszcz niezrozumiałych przepisów i błędna polityka władz miasta. Efekt? Upadek wielu przedsiębiorstw.
O tym, że inflacja zbiera coraz to większe żniwo (niestety negatywne) nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Trudno jest jednak zrzucić całą winę na wojnę za naszą wschodnią granicą. Równie winna jest nieudolna, by nie powiedzieć: szkodliwa, polityka polskiego rządu. Niestety na naszym lokalnym podwórku dochodzą do tego równie nieudolne działania władz miasta. W rezultacie centrum Rybnika wymiera coraz bardziej.
Z końcem grudnia zamykam sklep – mówi Adam, przedsiębiorca z centrum miasta – idę w ślady sąsiada, który zrobił to już jakiś czas temu.
Takie słowa można usłyszeć i przeczytać coraz to częściej. Zresztą – wystarczy spacer po rynku i okolicach, by zobaczyć ogrom pustych lokali, również tych, które należą do miejskich zasobów.
Podatek od nieruchomości od lat mamy na najwyższym możliwym poziomie – mówi Paweł, również przedsiębiorca z centrum – W takich warunkach prowadzenie własnego biznesu to koszmar.
Miasto broni się mówiąc, że szalejąca inflacja wymusiła podniesienie podatków. Rybniccy przedsiębiorcy nie zgadzają się z tym.
Na co będą przeznaczone te pieniądze? Na kolejny mural za prawie 100000 złotych? Na centrum przesiadkowe, które stało się noclegownią dla pijanych meneli? Okazuje się, że na Centrum Sztuki Nowoczesnej, które ma ożywić śródmieście. A śródmieście ożywiłoby się samo, gdyby władze lokalne i rząd przestały rzucać nam kłody pod nogi.
Trudno się z opiniami rybnickich przedsiębiorców nie zgodzić, bo liczby mówią same za siebie. Rybnik (a już na pewno centrum) się wyludnia, a przedsiębiorstwa plajtują. Czy tak dzieje się w całym regionie? Do sprawy będziemy wracać.