Komenda naszym drugim domem
Wiosna. 3 maja 1989. Gliwice.
O roku ów
Tytułem filmu Petera Weira Rok niebezpiecznego życia z Melem Gibsonem i Sigourney Weaver w głównych rolach mógłbym opisać mój rok 1989. To był rok w pełnym biegu, bez ulgowej taryfy i bez kombinowania. Młodemu człowiekowi w głowie wówczas pozostawało jedno: „wyrwać się w końcu z tej szarej wegetacji; wyrwać się z tej cholernej komuny”.
Jako jeden z liderów śląskiego (nielegalnego jeszcze) Niezależnego Zrzeszenia Studentów znajdowałem się w tym czasie w istnym oku cyklonu; w pociągach bądź autobusach pomiędzy Gliwicami, a Warszawą, między Rybnikiem, a Gdańskiem, w Katowicach, Wrocławiu i Poznaniu. Zderzenie z siermiężnym, lecz dogorywającym systemem stanowiło jedyną w swoim rodzaju, magnetyzującą motywację, a jej kulminacja nastąpiła wiosną 1989 roku.
NZS Gliwice
Przewodniczącym NZS-u na Politechnice Śląskiej w Gliwicach był Ś+P Sławek Skrzypek – mój starszy kolega z Wydziału Budownictwa, późniejszy wiceprezydent Warszawy i prezes Narodowego Banku Polskiego (zginął 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem). Dzięki gościnności proboszcza Henryka Gerlica Komitet Organizacyjny spotykał się w salce nad kościółkiem akademickim – po sąsiedzku ze studium wojskowym i nieopodal V Komisariatu Milicji Obywatelskiej w Gliwicach (sic!).
Postanowiliśmy, że z okazji rocznicy wydarzeń marcowych 08.03.1989 w hallu Wydziału Górniczego zorganizujemy wiec, na którym dokonamy pełnego ujawnienia się. Wiec okazał się ogromnym sukcesem, przyszło ponad 700 studentów, czuło się rzeczywisty powiew wolności. Świetne wystąpienie miał szef podziemnej Solidarności Politechniki Śląskiej dr hab. inż. Jan Żeliński. Ale wiec bardziej wspominam jako bezprecedensowy akt zdekonspirowania i wyproszenia z terenu uczelni dwóch oficerów gliwickiej SB-cji, w tym opiekuna Politechniki por. Zbigniewa Stachowiaka. W chwili, gdy wycelował swój aparat fotograficzny w przemawiającego Sławka Skrzypka, został zdemaskowany przez Wojtka Jędrzejasa, barwnego działacza WiP i NZS. Wówczas do SB-ka podszedł Krzysiek Miśka – działacz NZS z Wydziału Górniczego, wręczył mu ulotkę ze składem i zdjęciami Komitetu Organizacyjnego NZS i zażądał opuszczenia budynku wydziału. Staszek Nosal i Staszek Grzesik (też Górnictwo) odprowadzili go do drzwi przy owacji studenckiej braci, drugi esbek sromotnie uciekł. W konsekwencji wspomniany Stachowiak za karę, że pozwolił się zdemaskować, został przeniesiony do RUSW w Wodzisławiu Śląskim. Powiesiliśmy nawet w zamykanej gablocie NZS zdjęcia SB-ków pod hasłem wymyślonym przez Sławka Skrzypka: „Komenda Naszym Drugim Domem”.
Nie mów HOP póki nie przeskoczysz!
Zabawne i nieprzyjemne zarazem perypetie miałem z dziekanem Wydziału Budownictwa, prof. Tadeuszem Hopem. Ten zasłużony PZPR-owiec, co to jeszcze samego Stalina wysławiał, zrywał skrupulatnie wszystkie wywieszane przeze mnie plakaty informacyjne. O ile wcześniej musiałem odstać swoje godziny w kolejce do dziekanatu, tak teraz byłem tam wielokrotnie pilnie wzywany – bez kolejki. Dziekan Hop raczył był osobiście prowadzić ze mną rozmowy ostrzegawcze grożąc nawet relegowaniem z uczelni. Szczerze mówiąc nie przejmowałem się tym wcale, a nasza gazetka uczelniana pod karykaturą dziekana zamieściła napis: „Nie mów HOP póki nie przeskoczysz!”
Święto 3 Maja
Największym wydarzeniem w Gliwicach była patriotyczna manifestacja w dniu 03.05.1989 na ul. Zwycięstwa. Po ostatnim PRL-owskim 1-majowym pochodzie nasi działacze postanowili „posprzątać” centrum Gliwic z wrażych czerwonych flag przywodzących na myśl sowieckiego okupanta tak, by z kolei demonstracja 3-majowa mogła się odbyć w godnym, niekomunistycznym otoczeniu.
Przygotowania do demonstracji zajęły nam wiele tygodni. Nocami nad pięknymi transparentami pracował dzielny team działaczy (wśród nich Wojtek Kazek) z Wydziału Architektury. Poświęciliśmy mnóstwo sił w kolportaż nielegalnej przecież „bibuły” dokonując istnych cudów w zaangażowanie studenckiej braci. Zorganizowana wspólnymi siłami akcja „Solidarności” i NZS-u zgromadziła w efekcie ponad 10 tysięcy uczestników – była to bez wątpienia jedna z największych demonstracji politycznych na Śląsku po II wojnie światowej. Chociaż działacze Solidarności z powodów czysto kunktatorskich apelowali o nie wznoszenie radykalnych haseł, najpopularniejszym skandowanym zawołaniem było oczywiście inicjowane przez nas PRECZ Z KOMUNĄ!
Tłumy były tak nieprzebrane, że na całej długości ulicy Zwycięstwa utworzono 2 kolumny: jedna połowa ulicy szła od rynku do dworca PKP, a druga połowa w stronę przeciwną.
Zabezpieczeniem manifestacji ze strony NZS kierował Krzysztof Miśka, a komunistyczna bezpieka postawiła warunek jasno – nie wolno nam było wejść na gliwicki Rynek, a jeśli pomimo wszystko wejdziemy, wtedy wkroczy ZOMO. Po dwukrotnym przejściu od Rynku do dworca PKP gorące studenckie głowy podjęły decyzję, że wprowadzamy manifestację na Rynek. Byliśmy przygotowani na zadymę. I co? I… nic się nie stało. Tego dnia jeszcze po zakończonej manifestacji ponad stuosobową grupą NZS wznosiliśmy przez kilka godzin antykomunistyczne okrzyki w centrum Gliwic, ale SB i ZOMO pozostawały już tylko bezzębnymi tygrysami.
04.06.1989 i co dalej?
Dla wielu Polaków wyborczy wynik z czerwca 1989 roku – istny pogrom komunistów – stał się momentem spoczęcia na laurach. W końcu czarci przeciwnik po 45 latach poniósł sromotną klęskę, na cóż go nam jeszcze osikowym kołkiem dobijać i domagać się jakichś rozliczeń? Lepiej przecież przeszłość odciąć grubą linią (copyright: Tadeusz Mazowiecki) i zakopać wojenne topory. Ale przeciwnik (z grecka diabolos) choć poważnie zraniony, to jednak nadal żył. Poustawiał się w spółkach nomenklaturowych, poniszczył znaczną część kompromitujących archiwów i suchą stopą przetrwał najtrudniejszy swój czas. Potem poszło szybko: już w 1993 roku wybory do sejmu wygrał SLD, a w latach 1995-2005 jako prezydent RP panował nam wielokroć zapijaczony były PZPR-owski aparatczyk. Ot, uroki demokracji sterowanej przez różne agentury i medialne ponadnarodowe koncerny. Ciekawostka – dygresja: prof. Jeffrey Sachs – główny autor terapii szokowej transformacji ekonomicznej czyli tzw. planu Balcerowicza z 1989 roku, to obecnie dyrektor Centrum Zrównoważonego Rozwoju na Uniwersytecie Columbia, prezes Sieci Rozwiązań Zrównoważonego Rozwoju ONZ…
Epilog: Rybnik, 3 Maja 2023 roku, tzw. „wolna Polska”
Od wielu lat centrum Rybnika (Rynek, ul. 3-Maja, Piłsudskiego, Kościuszki i inne) na czas tradycyjnej majówki jest upstrzone przez niebieskie flagi ze złotymi gwiazdkami (przypominam, że oficjalnie traktat lizboński nie zakłada wprowadzania ani flagi, ani hymnu UE) w towarzystwie flag biało-czerwonych.
Sprawa wydaje się być kompletnym absurdem zwłaszcza w kontekście Święta POLSKIEJ Flagi w dniu 02.05 oraz Święta POLSKIEJ Konstytucji 03.05. Wniosek nasuwa się oczywisty: jest to świadectwo trwałego zakompleksienia i niezrozumiałych aspiracji ludzi pokroju Piotra Kuczery czy Piotra Masłowskiego.
Należy przypuszczać, że wg lokalnych „notabli” przyznawanie się do polskości to z pewnością rzecz na tyle wstydliwa, że trzeba ją przykryć barwami ich prawdziwego suwerena. Wystarczy tylko zamienić czerwień na błękit, gdyż ludzkiej natury rozmiłowanej w podległości wobec obcej dominacji zamienić widocznie nie sposób.