Kulinarna mapa Kościoła lokalnego
Dylematy posoborowia nie przestają zadziwiać i w sumie to nie wiadomo, czy się śmiać czy płakać
Dawno temu istniało coś takiego jak oktawa. Jak sama nazwa wskazuje jest to osiem dni (wliczając uroczystość; czyli siedem dni po uroczystości) świętowania. Słowem najważniejsze uroczystości katolickie
(Narodzenie Pańskie, Boże Ciało, Zesłanie Ducha Świętego i in.) trwały osiem dni. Na marginesie: do XIX wieku katolik miał dzięki temu o wiele więcej wolnego, niż teraz urlopu; no ale wiadomo – kiedyś było zniewolenie a teraz wolność. Pozostałością oktaw są oczywiście tzw. drugie święta – Poniedziałek Wielkanocny i 26 grudnia. Po Vaticanum II nastąpiło radosne harcowanie i deformowanie kalendarza liturgicznego i rezygnacja z oktaw. Pozostawiono tylko oktawę Wielkiej Nocy. Opornie poszła likwidacja oktawy Bożego Ciała (połączonego zresztą po cichu z Uroczystością Krwi Pańskiej z 2 lipca), bo wierni i kapłani zasadniczo mieli tę likwidację w poważaniu i nadal chodzili (i chodzą) w procesjach dookoła kościołów przez 7 następnych dni.
Ciekawy jest natomiast wymiar cielesny zniesienia oktaw. Oto przypadające w czwartek Boże Ciało jest wstępem do długiego weekendu. I tu pojawia się problem, bo o ile oktawa – jako ośmiodniowa uroczystość – znosiła piątkowy post (nie da się jednocześnie świętować i pościć – to sprzeczność), o tyle – co logiczne – brak oktawy postu nie znosi. I tu Kościół posoborowy bohatersko rozwiązuje problemy, które uprzednio sam stworzył. Oto – ogłoszono – ordynariusze diecezji (i nie tylko, ale nie będę zanudzał szczegółami) mogą udzielać wiernym dyspensy i tym sposobem znieść post w piątek po Bożym Ciele.
Mogą.
Ale nie muszą.
I tak wierni archidiecezji katowickiej mogą jeść mięso. Tyle że Rybnik leży w dwóch diecezjach – dzielnica Stodoły należąca do parafii w Rudach należy do diecezji gliwickiej. Na szczęście biskup gliwicki
poszedł w ślady arcybiskupa Galbasa i dyspensy również udzielił. Inaczej w Chwałęcicach w piątkowy wieczór królowałyby grille, a w Stodołach post. Innymi słowy: siedzisz na północnym brzego rybnickiego Zalewu – na grillu tylko rybka i warzywa. Siedzisz trzy kilometry na południe? Możesz na ruszt wrzucić karczek.
Nieco trudniej będzie, jeśli w piątek wybierzesz się do Opola lub Krakowa na wycieczkę, bo tamtejsi arcypasterze dyspensy nie zarządzili. I teraz: wstajesz rano w Rybniku i jesz śniadanie. Może być jejecznica z boczkiem i szynką. Jedziesz do Opola/Krakowa na obiad. I co? I możesz zjeść schabowego, bo podróżnych post nie obowiązuje! Wracasz do domu i znów możesz jeść mięso, bo już nie jesteś podróżnym, ale za to wracasz na obszar objęty dyspensą. W jeszcze gorszej sytuacji będą mieszkańcy Lubomi (archidiecezja katowicka), którzy wybiorą się do odległego o kilka kilometrów Raciborza. Trudno to uznać jakąś specjalną podróż, zatem klops: na raciborskim rynku hamburger odpada. Ale uwaga: raciborska dzielnica Brzezie leży w archidiecezji katowickiej, więc można przejść te 5 kilometrów i tam hamburgera zjeść legalnie.
Uwaga! Raciborski hipermarket Auchan leży w diecezji opolskiej, ale odległy o kilometr dom przyjęć Dworek Śląski w katowickiej. Zatem pamiętajcie: w Auchan kiełbasy nie wolno. Ale w Dworku można.
Miłego weekendu.
Ależ oktawy nie znosiły wstrzemięźliwości od mięsa w piątek,nawet oktawa wielkanocna tego nie robiła. Tradycyjnie post znosiło tylko święto nakazane.