Liceum nie szanuje dziedzictwa? Czytelnik: wycięli wiekowe drzewo
Było drzewo – nie ma drzewa. Tymi słowami (cytując jeden z fanpejdży) rozpoczął rozmowę z nami Czytelnik z centrum Rybnika
O co chodzi? W skrócie o wycięcie wieloletniej wierzby rosnącej u zbiegu ulic Chrobrego i Powstańców. Wzburzony mieszkaniec twierdzi, że był to okaz rosnący od dziesiątków lat i stał się niejako symbolem tamtego rejonu miasta. Z kolei urzędnicy w nieoficjalnych wypowiedziach mówią, że była to smutna konieczność.
Stwierdzono, że to drzewo zagrażało bezpieczeństwu – zostało to stwierdzone przez kilka jednostek, w tym przez Urząd Marszałkowski, posiadało rozległe uszkodzenie pnia na wysokości około 2 metrów. Trudne do zauważenia bo wierzby mają piękne przyrosty i walczą do końca. Czy można było uniknąć wycinki? Trudno powiedzieć. W każdym razie nie było to „widzi mi się” szkoły. Szkoła mogła próbować przyciąć drzewo i wtedy naraziłaby się na karę. Wybrała drogę zgodną z prawem i wystąpiła z wnioskiem do Urzędu Marszałkowskiego, a ten uznał, po przeprowadzeniu oględzin, że wniosek jest zasadny.
Ta wypowiedź z kolei spowodowała reakcję mieszkańców:
Czyli dyrektor uznał, że może dojść do wypadku więc postarał się by drzewo zniknęło. Czekałem na ta prosta odpowiedź. Zniknęło bo dyrekcja tak chciała. Na rękę było wydanie zgody na wycinkę. Właśnie tu tkwi problem. Najłatwiej jest udowodnić, że drzewo jest groźne. Cytując klasyka: Drzewa zabijają. Pytanie brzmi tutaj jeszcze czy dyrekcja chce posadzić tam nowe drzewo?
Znajduję sporo zrozumienia dla narastającego niezadowolenia [mieszkańców]. Rybnik jako jedno z niewielu miast prezydenckich w regionie nie ma nawet przyjętego dokumentu wyznaczającego standardy ochrony zieleni w procesie inwestycyjnym – Tychy mają, Cieszyn ciekawie pracuje nad swoim, etc etc. Wiemy też, że miasto mogło zamówić ekspertyzę specjalistyczną dla drzewa weterana – to jest wąska specjalizacja kompetencyjna – wraz z planem wzmocnienia, jako dodatkową pomoc w oszacowaniu ryzyka. Potrzeba chęci – i myślę, że ten dysonans pomiędzy deklaracjami włodarzy np o BZI, ogłaszaniem “zielonego Rybnika” a stanem faktycznym może być dosyć frustrujący.
Pojawiły się też jeszcze dalej idące opinie.
Niestety UM zapomnial o bioróżnorodności. Kiedy patrzę na nowe nasadzenia np. pod biblioteka to nie potrafię nadziwić się jak można było zapomnieć o roślinach zapalających. W tej okolicy jest o tyle zabawnie, że wkolo przyroda nieuregulowana daje więcej miejsca zwierzętom, zapalaczom niż nowopowstala od linijki przestrzeń nasadzeń. Paradoksalnie w dawnych czasach w Rybniku było pełno żywopłotów liściastych których chroniły się zwierzęta i tworzyły przyjazny klimat do przemieszczania się dla nich. To w żywopłotach żyją wroble które zjadają owady których my nie koniecznie lubimy. Proste jak drut: nie ma żywopłotów nie ma wróbli… (we wszystkich cytatach zachowaliśmy pisownię oryginalną – przyp. red.)
Są jednak osoby broniące decyzji szkoły.
Skoro drzewo było badane i nie dało się go uratować, to trzeba zapamiętać jak wyglądała szkoła z nim. A teraz trzeba czekać, aż wyrośnie nowe drzewo.
A jak wyglądała szkołą z drzewem? Sami zobaczcie widok niegdysiejszy…
… i to samo miejsce obecnie.
Co dalej i czy miasto ma jakieś plany dot. nasadzeń? Czekamy na oficjalną odpowiedź rybnickiego magistratu.