Masakra na Śląsku Cieszyńskim. Nieoficjalnie: mafia zabiła 10 osób
Niewiarygodne wieści rodem z amerykańskiego filmu nadchodzą z okolic Skoczowa
Bielowicko to niewielka miejscowość położona kilka kilometrów od dwupasmówki łączącej Katowice z Ustroniem. Pięknie usytuowana miejscowość stała się tuż przed Wielkanocą areną morderstwa. Pewne jest, że w opuszczonym budynku odnaleziono ciało mieszkańca Brennej, który zaginął pół roku temu. Miał być ofiarą mafijnych porachunków. Zwłoki umieszczono w beczce i zakopano w ziemi. Mieszkańcy utrzymują, że ofiar jest więcej, ale prokuratura mówi jak na razie o jednym tylko morderstwie.
Ludzie są przerażeni – mówi jeden z mieszkańców – to była naprawdę spokojna okolica. A teraz, od Wielkiego Piątku jest tu masa policji. Co chwilę zatrzymują samochody i kontrolują je. Fakt, słyszeliśmy ostatnio strzały, ale byliśmy przekonani, że to ktoś kłusuje. To się tu zdarza.
Zbrodnia miała miejsce w budynku, którego właściciel zniknął dziesięć lat temu. Co dokładnie tam się wydarzyło i ile faktycznie było ofiar? Nieoficjalnie mówi się o 10 osobach katowanych, a następnie zastrzelonych. Sprawa jest o tyle tajemnicza, że – co ciekawe – dość szybko została przejęta przez Prokuraturę Krajową. Najprawdopodobniej wydarzenia z Bielowicka mają związek z niedawnym zatrzymaniem przez Centralne Biuro Śledcze Policji jedenastu osób podejrzewanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej mającej charakter zbrojny. Członkowie tej grupy zajmowali się handlem narkotykami i organizacją nielegalnej prostytucji.
Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach przejął do dalszego prowadzenia postępowanie wszczęte przez Prokuraturę Rejonową w Cieszynie” – czytamy w oficjalnym komunikacie. Z uwagi na dobro postępowania prokuratura nie udziela jednak bliższych informacji co do wykonywanych i planowanych czynności oraz zakresu prowadzonego śledztwa.