„Miliony będą wydane w błoto”. Mieszkańcy nie zostawiają suchej nitki na projekcie UM

Urząd Miasta Rybnika pochwalił się ogromnym dofinansowaniem z Funduszy Europejskich na budowę Centrum Przesiadkowego. Ale zamiast zachwytów wśród mieszkańców pojawiła się lawina krytycznych komentarzy
Inwestycja, warta ponad 102 mln zł, z czego 67,5 mln zł pochodzi z UE, ma zintegrować transport kolejowy, autobusowy, samochodowy i rowerowy. Centrum Przesiadkowe ma powstać na terenach przy ul. Reymonta w miejscu obecnych parkingów naprzeciwko ZUSu. W ramach przedsięwzięcia przewidziano:
- budowę nowoczesnego budynku obsługi pasażerów,
- wielopoziomowy parking Park&Ride,
- przebudowę dróg dojazdowych,
- kampanię edukacyjną i promującą transport ekologiczny.
Miasto przekonuje, że dzięki temu poprawi się komfort pasażerów, transport publiczny stanie się bardziej atrakcyjny, a ruch samochodowy w centrum zostanie ograniczony.
„Centrum przesiadkowe? Z czego do czego?”
Rybniczanie jednak nie kryją sceptycyzmu. Pod postem opublikowanym na profilu miasta pojawiły się dziesiątki komentarzy podważających sens budowy:
Gdzie i do czego się mamy przesiąść? – pyta M.S.
Centrum przesiadkowe z którego będzie można przesiąść się z autobusu do autobusu po Rybniku. Do Gliwic czy Katowic i tak nie dojedziesz, bo takiej komunikacji nie ma – dodaje M.R.
Trzeba było wyremontować stary PKS, a nie Biedronkę postawić – ironizuje S.T.
Może najpierw rozwiązać problem Dworca Komunikacji Miejskiej, zamiast budować monstrum na pokaz – pisze T.S.
Nie brakuje też głosów, że miasto ślepo realizuje kosztowną wizję, która nie ma przełożenia na realne potrzeby mieszkańców.
Piękna działka miała być przeznaczona na dzielnicę biznesową. A teraz powstanie obiekt, który będzie generował tylko koszty utrzymania – podsumowuje T.P.
Efektowna wizualizacja kontra rzeczywistość
Krytycy podkreślają, że wizualizacje przedstawione przez magistrat są atrakcyjne, ale nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością transportową w Rybniku.
Na tych obrazkach jest tłoczno, a w realu autobusy i tak kończą kursy na Wielopolu, zamiast dojeżdżać do dworca PKP – zauważa P.G.
Miliony w błoto?
Inwestycja wpisuje się co prawda w forsowaną na siłę unijną strategię zrównoważonego transportu, ale wielu mieszkańców uważa, że pieniądze można było wydać lepiej – np. na rozwój siatki połączeń, poprawę jakości komunikacji autobusowej czy remont istniejących dworców.
Na razie miasto zapewnia, że projekt ten jest kluczowy dla przyszłości transportu publicznego w Rybniku. Jednak – sądząc po komentarzach – mieszkańcy nie podzielają tego entuzjazmu.




Wszystkim umknęła istota problemu. Otóż Rybnik został ponad dwie dekady temu przekształcony z miasta przemysłowego w miasto usługowe. Założenia tzw zrównoważonego transportu zarżną handel w mieście (kupujący lubią zapełniać bagażniki swoich samochodów zakupami). Już jest źle, lecz gdy ambitni włodarze wyłączą centrum z prywatnego ruchu kołowego, to będzie koniec Rybnika. Dlaczego? Bo w jaki charakter miasta lekkomyślni urzędnicy chcą obecnie go przekształcić – w obóz wędrowny w ekologicznym transporcie publicznym?