Na starym cmyntorzu. Cz. 2. „Ponownie pochować trupy”
Podczas powodzi tysiąclecia ciała wypłynęły z grobów. Było to jednym z najtragiczniejszych momentów – katastrofa ta miał miejsce na cmentarzu komunalnym przy ul. Rudzkiej w Rybniku
Przez wiele dni nieustannie padające deszcze sprawiły, że grunt na cmentarzu nasycił się wodą, co w końcu doprowadziło do wielkiego osuwiska. Początkowo osunięcie gruntu porwało 60 grobów, jednak dwa dni później kolejne ziemne ruchy zwiększyły liczbę zniszczonych miejsc pochówku do 294. Widok leżących w wodzie szczątków, części trumien, zniczy i kwiatów był dla wielu mieszkańców ogromnym szokiem i traumatycznym przeżyciem, które nie wyblakło z pamięci nawet po latach.
Musieliśmy pochować ponownie trupy – wspominając pracownicy administracji cmentarza
Andrzej Kozera, ówczesny dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku, wspominał to wydarzenie jako jeden z najtrudniejszych momentów w swojej karierze.
To był upalny, lipcowy poranek, kiedy ziemia osunęła się, zabierając ze sobą groby i ciała. Ludzie, którzy przybyli na cmentarz, z przerażeniem patrzyli na szczątki dryfujące w osuwisku.
Reakcja władz miasta była natychmiastowa. Prezydent Józef Makosz zwrócił się o pomoc do V Batalionu Ochrony Przeciwchemicznej z Tarnowskich Gór, który przystąpił do dezynfekcji terenu. Zużyto wówczas 1200 kilogramów wapna, a kilkadziesiąt ciężarówek dostarczało kamienie, aby zabezpieczyć skarpę. Prace trwały niemal miesiąc, a teren odgrodzono i zamknięto dla odwiedzających, aby uniknąć zagrożenia epidemią.
Po zakończeniu działań naprawczych zdecydowano o stworzeniu zbiorowej mogiły, w której spoczęły szczątki wszystkich zmarłych z uszkodzonych grobów. Na cmentarzu postawiono tablicę z nazwiskami pochowanych tam osób, którą miasto ufundowało jako wyraz szacunku dla rodzin ofiar tej tragedii. Dla wielu z nich był to trudny moment. Janina Hałas, która straciła brata podczas tej katastrofy, wspominała swoje uczucia: początkową złość, że nie może zapalić znicza na indywidualnym grobie, oraz powolne oswajanie się z myślą, że jej bliski spoczywa teraz w zbiorowej mogile. Każdego roku, w Uroczystość Wszystkich Świętych procesja z kościoła akademickiego kończy się modlitwą przy tej zbiorowej mogile, jako symbol pamięci o tych, którzy zginęli nie tylko z powodu żywiołu, ale także ludzkiej bezradności wobec natury.
Starsi Rybniczanie pamiętają że w miejscu osuwiska został zasypany spory staw żeby powiększyć cmentarz..