Nawet w odbycie świeci światło ze Śląska

Czasami trzeba zajrzeć do środka swojego ciała, by zdiagnozować jego stan
Ta metoda diagnostyki medycznej zwana jest endoskopią od greckich słów endo – wewnątrz i skopein – widzieć. Lekarze już od starożytności podejmowali próby zajrzenia wewnątrz organizmu, ale były one mało skuteczne. Za ojca nowoczesnej endoskopii uznaje się Philippa Bozziniego (1773-1809), który próbował zajrzeć do cewki moczowej. Rezultaty były słabe, ponieważ dysponował jedynie światłem świecy. Prawdziwe światło, czyli takie które pokonuje mrok nie tylko cewki moczowej, ale również odbytu i innych zakamarków naszej cielesności, rozbłysło na Śląsku. Trudno się temu dziwić, wszak istniejące od czasów św. Jacka Odrowąża wezwanie Lux ex Silesia, zobowiązuje. Pierwszy promień tego światła pojawił się na naszej ziemi.
Kogo w okolicach Raciborza korciło, by oświetlić wnętrze cierpiącego ciała? Przyszło to do głowy Jonasowi Bruckowi (1813-1883), synowi Jakuba Nathana, raciborskiego Żyda trudniącego się handlem. Jakub Nathan Bruck dzierżawił między innymi nieistniejący już budynek stojący niegdyś po lewej stronie ulicy prowadzącej od raciborskiego rynku w kierunku Odry – prawie na wprost pomnika Matki Polki. Jego synowie, Samuel i Jonas ukończyli raciborskie gimnazjum i rozpoczęli dorosłe życie na własną rękę. Samuel po uzyskaniu wykształcenia przejął interes ojca i z czasem wybudował w mieście największy hotel – Książę Pruski. Jonas kontynuował naukę i został dentystą, inwestując jednocześnie w handel. W roku 1846 kupił on za 35 talarów karczmę w Żytnej w gminie Lyski. Była ona jego własnością do roku 1859, kiedy odsprzedał ją za taką samą kwotę Johanowi Kotzianowi. Dokument potwierdzający własność karczmy w Żytnej znajduje się w archiwalnej księdze wieczystej przechowywanej w rybnickim archiwum sądowym na ulicy Zamkowej. Sprzedaż karczmy wynikała najprawdopodobniej z faktu, że Jonas Bruck mieszkał już wtedy we Wrocławiu, gdzie po ślubie z Rosalią Marle (1817-1890) przyszedł na świat jego syn, Julius Bruck (1840-1902), który twórczo rozwinął pasję ojca, by zaglądać w najskrytsze zakamarki ciała pacjenta. Odkrycia w dziedzinie endoskopii zaczęły się od praktyki dentystycznej Jonasa Brucka, który był wyjątkowo dociekliwy i metodyczny. Napisał on jeden z pierwszych w Niemczech podręczników dentystycznych i otworzył we Wrocławiu w roku 1862 prywatną poliklinikę, która około 1890 roku była już częścią samodzielnej katedry Uniwersytetu Wrocławskiego. Podczas leczenia zębów swoich pacjentów Jonasowi Bruckowi brakowało urządzenia z własnym źródłem światła do oświetlania jamy ustnej. Wpadł więc na pomysł, by wewnątrz szklanego cylindra umieścić rozżarzony drut. Trudno określić, jak skuteczne było owo urządzenie. Jedno jest pewne: jego syn Juliusz, który w 1858 roku ukończył we Wrocławiu studia medyczne i z czasem został wykładowcą w tym mieście, rozwinął twórczo pomysł ojca. Skorzystał z platynowego drutu (bo ten świecił najjaśniej) umieszczonego w szklanym cylindrze z podwójnymi ścianami, pomiędzy którymi znajdowała się woda obniżająca temperaturę urządzenia. Julius Bruck wykorzystał tę samą zasadę do stworzenia urządzenia oświetlającego cewkę moczową i odbyt. Korzystanie z odbytu pacjenta było przez lekarza wykorzystywane również do badania pęcherza moczowego. Z czasem wrocławski lekarz zaczął tworzyć nowe urządzenia służące badaniu ucha, oka i gardła. Zarówno Jonas Bruck, jak i jego syn, zostali po śmierci pochowani na żydowskim cmentarzy we Wrocławiu. Nagrobki cudem ocalały podczas ostatniej wojny i znalazły się pod troskliwą opieką miejscowych muzealników.
Zdjęcia Jonasa i Juliusa Brucków znalazł niestrudzony w poszukiwaniach potomek Samuela, właściciela Hotelu Pruskiego – mieszkający na Florydzie Richard Brook. Po wielu miesiącach poszukiwań udało mu się dotrzeć do swojej dalszej kuzynki, Helen Winter z Wolverhampton w Wielkiej Brytanii, która zachowała zdjęcia swojego przodka ze Śląska. Richard Brook pojawi się w sierpniu tego roku w Raciborzu, by przekazać lokalnemu muzeum kilka artefaktów jakie rodzina zachowała z Hotelu Pruskiego. Przy okazji chce on odwiedzić Żytną, by zobaczyć miejsce w którym stała karczma Jonasa Bruka. Richard Brook jest archeologiem, więc uległ pomysłowi autora niniejszego artykułu, by zobaczyć grodzisko Gołężyczan w Lubomi – na Florydzie takiego nie znajdzie. Dzieje rodziny Brucków i naszej ziemi są nieustannie opisywane przez Richarda Brooka na jego blogu, do czytania którego zachęcamy: https://bruckfamilyblog.com/post-145-primary-source-documents-about-my-great-great-granduncle-dr-jonas-bruck-1813-1883/)