Nie dają keczupu do pizzy. Sosu czosnkowego też nie ma. Aperitivo zyskało nowe życie
Ręcznie robiony makaron, warzywa prosto z targu. Czy to wystarczy, by dania zachwycały podniebienia? Owszem, wystarczy. I to aż nadto
Znajdująca się w najwyższej kamienicy przy rybnickim rynku restauracja Aperitivo wpisała się już na stałe w pejzaże kulinarny naszego regionu. O tym, że serwowane tam dania nie odbiegają niczym od tych podawanych na Półwyspie Apenińskim rybniczanie i ich goście mogli się zresztą przekonać w zeszły piątek, kiedy to miało miejsce ponowne otwarcie restauracji. Nieformalne, acz niezwykłe… Nawet bardzo, ponieważ rzadko (ściślej: bardzo rzadko) zdarza się, by właściciel serwował gościom nieodpłatne wino, a jego żona sprzątała naczynia. A tak było tym razem i szczerze mówiąc trudno się szanownej małżonce dziwić, bo tłum gości spowodował, że obsługa ledwie nadążała z robotą.
Pan się minął z powołaniem – słyszał z kolei pod swoim adresem Dawid Goraus, współwłaściciel restauracji proponujący wchodzącym wino. Wino, które zresztą także sam przynosił, co może dziwić o tyle, że na co dzień Dawid jest… dentystą
Jak płynnie przejść od stomatologii do prowadzenia restauracji? Okazuje się, że wystarczy… słuchać.
Jakiś czas temu siedziałem z żoną przy obiedzie i przypadkiem usłyszałem, że właściciele z przyczyn osobistych chcą Aperitivo sprzedać. Natychmiast zadzwoniłem do mojego wieloletniego przyjaciela, który swego czasu chciał wprowadzić trochę włoskiego klimatu do Rybnika – wspomina Dawid
Tak było – uśmiecha się Rafał Rduch, adwokat, który razem z Dawidem szefuje w Aperitivo –Rzeczywiście włoski klimat jest mi bliski. I tak kupiliśmy tę restaurację.
Bliski będzie klimat słonecznej Italii wszystkim odwiedzającym Aperitivo, ponieważ głównodowodzącym w kuchni jest rodowity Włoch – Salvatore – który związany jest z restauracją od samego niemalże początku i ogrom klientów składa wizyty w restauracji głównie ze względu na specjały wychodzące spod jego ręki. A są to specjały nie byle jakie: oprócz sałatek czy carpaccio zjemy także spaghetti, ravioli i – co oczywiste – pizzę.
Do pizzy nie podajemy keczupu – śmieją się Dawid i Rafał –ani sosu czosnkowego! No, chyba że ktoś bardzo chce – dodają półżartem
Ani keczup, ani sos czosnkowy nie są składnikami tradycyjnej włoskiej pizzy, ale dzięki temu jedząc ją możemy poczuć się jak w sercu Toskanii, choć przecież restauracja znajduje się w centrum Rybnika.
A wkrótce będzie u nas jeszcze bardziej włosko, bo w przyszłym miesiącu do naszego zespołu dołączy Vincenzo. Vincenzo, którego zwiemy po naszymu Fickiem, jest Włochem zakochanym w Rybniku. Będzie u nas barmanem, ale także będzie chyba najbardziej rybnickim Italiańczykiem, jakiego tylko można dobie wyobrazić! – słyszymy od szefostwa restauracji
Wygląda zatem na to, że południowa (nomen omen) pierzeja naszego rynku będzie włoską enklawą, w której zjemy fantastyczne włoskie specjały przyrządzone przez Salvatore w towarzystwie Vinzenza – Ficka. Jakby tego było mało, zarówno Vinzenzo – Ficek, jak i Salvatore godają biegle po naszymu i mówią sprawnie po polsku. A ponieważ obaj współwłaściciele także godają od urodzenia, tedy można się spodziewać, że włosko-śląska restauracja będzie biła w naszym regionie rekordy popularności. A może nie tylko w naszym, bo główna menager jest z… Sosnowca. Zatem za parę miesięcy ilość perfekcyjnie godających Goroli i Włochów może wzrosnąć u nas jeszcze bardziej. Oby tylko pozostali konserwatywni i nie podawali pizzy z krupniokiem. I z ketchupem.