Publicystyka

„Nie daje się nam głosu”. Po burzliwym spotkaniu mieszkańcy apelują do władz miasta

Poniedziałkowe spotkanie w Szkole Podstawowej nr 2 przy ulicy Wodzisławskiej, dotyczące planowanej zabudowy skweru przy ul. Sławików, zakończyło się emocjonalnymi wystąpieniami mieszkańców.

Zamiast dialogu z prezydentem Piotrem Kuczerą – którego nieobecność wywołała powszechne rozczarowanie i złość – rybniczanie usłyszeli urzędników z miejskiej pracowni urbanistycznej. Dzień później głos zabrał jeden z uczestników spotkania, przedsiębiorca i członek grupy Rybnickie Drzewa, Kamil Adamski.

„Prezydent może wszystko, ale robi to za nasze pieniądze”

Z Kamilem rozmawialiśmy w parku przy ul. Sławików – dokładnie tam, gdzie może stanąć blok TBS. To miejsce, jak mówi, jest jednym z ostatnich zielonych skwerów w tej części Rybnika.

My jako stowarzyszenie Rybnickie Drzewa od lat walczymy o to, żeby utrzymać jak najwięcej takich zielonych miejsc. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych było ich dużo więcej.
Jednym z powodów, dla których Piotr Kuczera został prezydentem, była obietnica, że powstrzyma betonowanie miasta. Dziś widzimy, że historia zatacza koło. Paradoks polega na tym, że teraz chodzi o tereny miejskie
– mówi Adamski

Jak podkreśla, prezydent i rada miasta mogą podejmować decyzje o zabudowie, ale powinni pamiętać, że robią to za pieniądze mieszkańców:

Prezydent podkreśla, że może na tych działkach robić wszystko. Tak, może, ale robi to wszystko za nasze pieniądze. A my chcemy powstrzymać szczególnie tę inwestycję, bo to miejsce jest ważne nie tylko dla mieszkańców okolicznych bloków. To przestrzeń spotkań, blisko jest mały sklep, w którym starsi ludzie rozmawiają, znają się, mogą kupić coś bez biegania po galeriach. To nasza mała wspólnota.

Zielony Rybnik znika w oczach

Adamski zwraca uwagę, że Rybnik – miasto niegdyś pełne zieleni – traci swój charakter.

Kiedyś mieliśmy piękne aleje, choćby na Wodzisławskiej czy Gliwickiej. Dziś zniknęły. Możemy to jeszcze zatrzymać, jeśli tylko inwestycje będą dobrze przemyślane. Możemy też wrócić do funkcji architekta miasta, której od 2017 roku po prostu nie ma. Teraz wszystkie decyzje trafiają bezpośrednio z biura prezydenta do realizacji.

Jego zdaniem zabrakło nie tylko konsultacji, ale też szacunku dla ludzi, którzy na co dzień tu mieszkają.

Na poniedziałkowym spotkaniu dowiedzieliśmy się, że decyzja o zabudowie nie była poprzedzona żadnymi rozmowami z mieszkańcami. Dla nas to bardzo ważne – my chcemy współpracować. Ale nie daje się nam głosu. Mało tego: gdy wyrażamy swoją opinię, to nazywa się nas krzykaczami, a to niedopuszczalne.

„Niepotrzebne marnowanie pieniędzy i podcinanie skrzydeł”

Zdaniem K. Adamskiego, zabudowa zielonego terenu to nie tylko strata przyrody, ale też zwykłe marnotrawstwo.

Miasto wydaje ogromne kwoty na nowe nasadzenia, jak choćby na rynku, a zapomina o tym, że mamy wciąż wiele zieleni, którą wystarczy zachować i o nią zadbać. Zabudowywanie tego miejsca jest kompletnie niepotrzebne. To kolejne wydawanie pieniędzy, których – jak słyszymy – w budżecie brakuje. A jednocześnie potrafi się znaleźć środki na dziesięciopiętrowy blok pośrodku zieleni.

„Mamy nadzieję, że nasz głos będzie brzmiał”

Mimo emocji, Adamski mówi o nadziei – i o potrzebie rozmowy.

To było niesamowite spotkanie, bo czuć było, że jest nas coraz więcej. Ludzie chcą zadbać o swoje miasto. Bardzo chciałbym, żeby w końcu urzędnicy i radni zobaczyli, że my, mieszkańcy, nie chcemy walczyć, tylko współpracować. Dzięki wam i dzięki portalowi ROW.info.pl mamy głos. I mam nadzieję, że on wreszcie będzie brzmiał.

Czy Rybnik usłyszy swoich mieszkańców?

Sprawa skweru przy ul. Sławików pokazuje, że napięcie między rozwojem a ochroną zieleni w Rybniku rośnie. Mieszkańcy nie sprzeciwiają się zmianom, ale chcą być ich częścią. Jak mówi Kamil Adamski, „to są ostatnie miejsca, gdzie można przejść pieszo w cieniu aż do centrum miasta.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button