Nie wyżej, niż 30 metrów. 3 lipca 1976 r.

Pięć samolotów transportowych C-130 Hercules i dwa Boeingi 707 Izraelskich Sił Powietrznych startują z lotniska Ophira znajdującego się na okupowanym przez Izrael Półwyspie Synaj i kierują się w stronę środkowo-wschodniej Afryki
Ich celem jest Uganda, a dokładnie port lotniczy Entebbe, na terenie którego znajduje się porwany przez terrorystów z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny Airbus A300. Wojskowe samoloty przelatują nad Szarm el-Szejk i kierują się nad Morze Czerwone. Nad jego powierzchnią będą mknąć na wysokości nie większej, niż 30 metrów, by uniknąć wykrycia przez radary sił powietrznych państw arabskich. Przed nimi niemal 4000 kilometrów lotu.
Wszystko po to, by odbić z palestyńskich rąk ponad 100 zakładników – pasażerów Airbusa należącego do Air France. 27 czerwca wystartował on z lotniska w Tel-Awiwie z 260 osobami (w tym 248 pasażerów) na pokładzie i skierował się w stronę Paryża. Jednak już 8 minut po starcie samolot został porwany przez czterech terrorystów – dwóch członków Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny z oddziału Wadi Haddada oraz dwoje przywódców niemieckiej organizacji terrorystycznej Komórki Rewolucyjnej. Niemieccy porywacze to Wilfried Böse i Brigitte Kuhlmann. Dwie minuty przed 15:00 Airbus wylądował na libijskim lotnisku Bengazi zagubionym wśród piasków pustyni. Tam porywacze uwolnili dwie kobiety, z których jedna była w ciąży (drugiej – lecącej na pogrzeb matki – pozwolono wsiąść na pokład samolotu udającego się do Wielkiej Brytanii). Po zatankowaniu samolot o godzinie 21:50 skierował się w stronę Ugandy, gdzie dotarł na lotnisko Entebbe praktycznie bez paliwa o 3:15 nad ranem 28 czerwca.
Porywacze wybrali Ugandę jako cel podróży nie bez przyczyny. Tym afrykańskim państwem rządzi niepodzielnie od ponad 5 lat Idi Amin Dada – brutalny dyktator, o którym jego niegdysiejsi przełożeni napisali, że jedyne, co potrafił dobrze robić, to hodować kozy. Mylili się. Idi Amin potrafi także bardzo dobrze boksować, jeszcze lepiej zabijać i mistrzowsko torturować ludzi. Po jego rządami Uganda spływa krwią. Dada bezlitośnie likwiduje wszystkich swoich przeciwników – tych prawdziwych i domniemanych. Tortury i masowe morderstwa są na porządku dziennym. W 1972 roku postanowił wypędzić z Ugandy wszystkich Azjatów będących zresztą ekonomiczną elitą tego państwa. To znacznie pogorszyło i tak już fatalny stan ugandyjskiej gospodarki, ale Idi Amin nie wyciągnął z tej lekcji żadnych wniosków. Uznał, że zapaść finansów to wina USA, Wielkiej Brytanii oraz Izraela. W wypadku tego ostatniego państwa Amin Dada pokazał swą nieobliczalność: jeszcze kilka miesięcy wcześniej stosunki ugandyjsko-izraelskie były wręcz wzorowe, ale Amin w swej zapiekłości uznał, że zagłada Żydów w czasie II wojny była jak najbardziej na miejscu i publicznie ten pogląd wygłosił. Głównym sojusznikiem Ugandy stała się wroga Izraelowi Libia. Palestyńscy porywacze nie mogli więc wybrać lepszego portu docelowego.
Uprowadzony samolot stał na płycie lotniska niemal pusty – terroryści przy wsparciu kilkudziesięciu ugandyjskich żołnierzy kazali zakładnikom udać się do starego terminalu, zaś izraelskie władze poinformowali, że żądają uwolnienia 40 palestyńskich bojowników więzionych przez Izrael oraz 13 innych więźniów przetrzymywanych we Francji, Niemczech, Szwajcarii oraz Kenii. Zagrozili też wysadzeniem samolotu w powietrze wraz z pasażerami, jeśli Izrael nie spełni żądań do 1 lipca do godziny 14:00. W tej sytuacji Izrael wstępnie zgodził się na spełnienie ultimatum przygotowując jednocześnie akcję ratunkową. Teoretycznie wydaje się ona niewykonalna, ale izraelscy komandosi podejmują się jej realizacji. W tym samym czasie porywaczy udało się przekonać do uwolnienia części zakładników oraz załogi, która jednak odmówiła opuszczenia pasażerów, i do przedłużenia terminu ultimatum do 4 lipca.
Ale rząd izraelski negocjować już nie zamierza. O 18:30 zapada ostateczna decyzja o ataku. Herculesy i Boeingi startują kilka godzin wcześniej i przed 14:00 mkną już nad Morzem Czerwonym w kierunku Ugandy. Jeden z Boeingów został zamieniony w centrum łączności, drugi jest latającym szpitalem, który o 22:25 ląduje na kenijskim lotnisku Jomo Kenyatta w Nairobi. Tam oczekuje na dalsze rozkazy. Pozostałe samoloty z około 100 żołnierzami z elitarnej jednostki Sajjeret Matkal lecą nad Ugandę i o 23:01 przyziemiają na Entebbe. Jeden z Herculesów ląduje z otwartą rampą, z której natychmiast wyjeżdża oddział uderzeniowy. Na jego czele porusza się czarny mercedes – dokładnie taki, jakim uwielbia jeździć Idi Amin Dada. Fortel działa perfekcyjnie. Ugandyjscy żołnierze są skonsternowani i przez moment nie wiedzą, co robić. 7 minut później na terenie lotniska są już wszystkie samoloty i komandosi bez ostrzeżenia strzelający w zaskoczonych ugandyjskich wojskowych. W ciągu kilkunastu minut ginie 45 z 50 afrykańskich żołnierzy. Izraelczycy wpadają do terminalu i krzycząc przez megafon po hebrajsku i po angielsku Padnij! Padnij! Jesteśmy izraelskimi żołnierzami! Jean-Jacques Maimoni, 19-letni francuski imigrant nie słucha. Wstaje i natychmiast ginie od strzału Mukiego Betsera sądzącego, że ma do czynienia z porywaczem. Podobny los spotyka faktycznego terrorystę – Wilfrieda Bösego – który po rozpoczęciu operacji wszedł do hali i wycelował karabinem Kałasznikowa w porwanych. Komandosi nie dali mu szans. Zaraz potem Izraelczycy wkraczają do drugiego pomieszczenia, gdzie według zakładników znajdują się pozostali terroryści. Żołnierze rzucają przed siebie granaty i zabijają porywaczy. W tym samym czasie inna grupa komandosów rozstawia na lotnisku transportery opancerzone, które przyleciały Herculesami razem z nimi. Mają one stanowić tarczę ochronną na czas tankowania. Następnie Izraelczycy ogniem karabinów maszynowych niszczą 11 ugandyjskich myśliwców MiG-17 i -21 stojących na płycie lotniska oraz lotniskowy radar.
Główny oddział szturmowy wraca do samolotów i rozpoczyna ewakuację zakładników. Z wieży kontrolnej lotniska strzelają ugandyjscy żołnierze. Izraelscy komandosi odpowiadają ogniem, ale co najmniej pięciu komandosów jest rannych, a dowódca – Yonatan Netanyahu – ginie. Jego ciało udaje się przetransportować do samolotu i wszyscy opuszczają lotnisko kierując się w stronę Nairobi i czekającego tam Boeinga – latającego szpitala. Spośród 106 żywych do Izraela wraca 102. Cała bitwa i ewakuacja na lotnisku Entebbe trwały 53 minuty.