Niebezpieczna pikieta
Uczestnicy środowej manifestacji pod KWK Jankowice zostali uznani za niebezpiecznych. Przynajmniej potencjalnie.
Tak przynajmniej można wnioskować po ilości radiowozów i funkcjonariuszy policji skierowanych do zabezpieczenia manifestacji, która była pokojowa i wzięło w niej udział od strony organizatora – Konfederacji Korony Polskiej – kilkanaście osób.
Stop zamykaniu polskich kopalń! – mówili demonstranci
W warunkach kryzysu energetycznego, szalejącej inflacji i niepewności związanej z wojną na Ukrainie polski rząd rezygnuje z jednego z naszych największych dóbr, czyli węgla kamiennego. Tak właśnie w praktyce wygląda socjalizm. Śpimy na węglu, a za moment będziemy marznąć, bo węgla brakuje, choć Śląsk ma go pod dostatkiem. Prawdziwe jest powiedzenie, że gdyby na Saharze wprowadzono socjalizm, to wkrótce trzeba byłoby importować tam piasek.
Uczestnicy pikiety podkreślali, że grozi nam ubóstwo energetyczne, a przecież łatwo byłoby go uniknąć – wystarczy nie rezygnować z surowca, którego mamy pod dostatkiem.
Tymczasem rękami okrągłostołowych partii: PiS, PO, PSL i Lewicy zamyka się śląskie kopalnie skazując górników na bezrobocie, ich rodziny na biedę, a większość Polaków na zimno i chłód. To haniebne. Zamknięto KWK Makoszowy i KWK Krupiński, na tę ostatnią kopalnię byli nawet kupcy, którzy chcieli utrzymać wydobycie!
Jeden z demonstrujących wywołał nawet po nazwisku szefów największych związków zawodowych – m.in. Dominika Kolorza z górniczej Solidarności – i zarzucił im przyłożenie ręki do likwidacji śląskiego przemysłu wydobywczego. Faktem jest, że mimo zaproszeń w demonstracji wziął udział tylko jeden związek zawodowy – Wolność i Godność.
Pikietę zabezpieczały 4 radiowozy, w tym dwa furgony z funkcjonariuszami z oddziałów prewencji policji.