Nikt nie może spać spokojnie
O planowanej linii kolejowej KDP z Przewodniczącą mikołowskiej rady miasta Katarzyną Syryjczyk-Słomską rozmawia Paweł Polok
Paweł Polok: Jutro w Mikołowie odbędzie się protest?
Katarzyna Syryjczyk-Słomska: Tak. Jutro, 31 marca, w piątek, o godzinie 17:00. Rozpocznie się na ulicy Fabrycznej – tam ma przebiegać szybka kolej. Przejdziemy ulicami Mikołowa na mikołowski rynek. Protest zorganizowało stowarzyszenie, które zorganizowało się, gdy tylko zaczęła się sprawa z kolejami dużych prędkości i okazało się, że ma to biec przez Mikołów. Mieszkańcy się organizują, nazwano to – nie bez przyczyny – największym protestem na Śląsku. Wiem, że i sąsiednie gminy, wszystkie powiatowe miasta na pewno są w to włączone. Trwają rozmowy, co my jako gminy możemy teraz dalej robić i co będziemy robić. W każdym razie wszyscy włodarze gmin, przez które będzie przebiegać ta linia kolejowa zostali zaproszeni. I oczywiście mieszkańcy.
Mikołów ma być – obok Palowic – poszkodowany najbardziej, zresztą jako jedno z najstarszych górnośląskich miast.
Tak. W zeszłym roku obchodziliśmy jubileusz 800-lecia i mówiliśmy głośno: przez tyle lat opieraliśmy się wszystkim przeciwnościom. Bardzo fajnie to nasze miasteczko funkcjonowało. Mamy obwodnice drogowe z każdej strony, ruch w ogóle nie był wpuszczany do centrum Mikołowa. A tu nagle informacja, że szybka kolej przetnie miasto dosłownie na pół. To już nie będzie to samo miasto, to będą dwa osobne miasta. Zresztą na chwilę obecną ludzie przechodząc z osiedla np. do kościoła czy do szkoły średniej idą 5 minut. Według map, które są teraz dostępne ta droga im się wydłuży, bo będą musieli iść na koniec miasta albo jechać samochodem, bo przejazd kolejowy, który teraz jest, zostanie zamknięty. To będzie ślepa uliczka. Ludzie są zrozpaczeni. My do końca nawet nie wiemy, które domy faktycznie będą wyburzone, a które nie. Były trzy warianty: każdy z wariantów miał tzw. linie ograniczające i wszyscy sugerowali się tymi liniami ograniczającymi jako informacją oddziaływania kolei dużych prędkości. I widać, że nasze miasto bardzo ucierpi. Najbardziej dzielnica Kamionka. W niektórych wypadkach ludzie przed oknami będą mieli chyba tory.
Linia będzie przebiegać bezpośrednio w sąsiedztwie tego budynku?
Myślę, ze teraz nastąpi moment, kiedy CPK zacznie z nami rozmawiać. Już bezpośrednio z samorządami, z mieszkańcami i będą doprecyzować wszystko. Tylko jak będzie wyglądała ta rozmowa? Tak jak konferencja prasowa, na którą nas nie wpuszczono? Na tej konferencji też przepięknie przedstawili, że odbyło się kilkadziesiąt, kilkaset konsultacji społecznych, spotkań z mieszkańcami, że to jest wszystko przedyskutowane itd. A to nieprawda. Zatem teraz czekamy na informacje, bo firma AEGIS, która opracowywała plany do tej pory, ma zakończyć już swoje działania. Ma zostać wybrana nowa spółka, nowa firma, która rozpocznie opracowywanie dokumentacji projektowej już bardzo szczegółowej. Tam będą wszystkie przejazdy, drogi, cała infrastruktura – już ściśle określona. I wtedy my – i mieszkańcy, i samorządy – mogą zgłaszać uwagi do tej decyzji środowiskowej. I to będzie moment, kiedy każda uwaga będzie musiała zostać rozpatrzona.
Na razie wyglądało to tak, że nikt z Warszawy nie zapytał was o zdanie?
Tak to wyglądało. I myśmy od początku przyjęli taką taką zasadę z wszystkimi sąsiednimi gminami: nie dla kolei, która dzieli. Jeśli wybierzemy którykolwiek wariant, to poszkodowani będą albo nasi sąsiedzi, albo my. A my uważamy, że nie jesteśmy zacofani komunikacyjnie i nie mamy problemów. My potrzebujemy kolei podmiejskiej. My nie potrzebujemy szybkiej kolei, którą na chwilę obecną i tak nikt nie jeździ, bo każdy wie jak wyglądają pociągi, które jeżdżą z Ostrawy. One są puste, a kolej podmiejska jest nam potrzebna. Stąd projekt Kolej Plus, na który stawiamy. I my tego chcemy, to chcemy rozwijać, rozumiejąc potrzeby większej inwestycji, natomiast na pewno nie w ten sposób, w jaki to jest zrobione.
Koszty społeczne są olbrzymie?
Obserwujemy zaangażowanie ludzi. Oni walczą do teraz, u nas mieszkańcy są naprawdę bardzo, bardzo mocno zaangażowani. A ktoś chce ich podzielić. I to jest ten koszt społeczny.
W Mikołowie sytuacja jest o tyle poważna, że dotyczy centrum miasta…
Ja myślę, że nikt nie może spać spokojnie, pomimo tego, że został wybrany ten wariant, ale to się może nagle zmienić! Jaką mamy gwarancję, że to nie nastąpi? Więc myślę, że nikt nie może spać spokojnie. Dlatego jutrzejszy protest będzie tak duży. I z tego miejsca wszystkich na ten protest zapraszam, również tych, których sytuacja bezpośrednio nie dotyczy.
Dziękuję za rozmowę.