Okradł swoją znajomą i chciał zrzucić winę na jej niepełnosprawną siostrę
W jednym z miast naszego regionu doszło do wyjątkowo nietypowego przestępstwa. Policjanci zatrzymali już podejrzanego w tej sprawie
Mundurowi schwytali mężczyznę, który po włamaniu do mieszkania swojej znajomej ukradł jej oszczędności. Złodziej wykorzystał do przestępstwa chorą siostrę kobiety, którą chciał wrobić w kradzież. Kryminalni odzyskali część skradzionej kwoty, którą przekazali właścicielce. 46-latek został zatrzymany i usłyszał zarzut kradzieży, do którego się przyznał.
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia kradzieży szklanego słoja z zawartością 40 tysięcy złotych z mieszkania 36-letniej kobiety. Charakter kradzieży nie wskazywał na włamanie, a wszystkie rzeczy pozostały w nienaruszonym stanie. Z relacji pokrzywdzonej wynikało, że nie ma ona pojęcia, jak doszło do przestępstwa i nie podejrzewa o to członków swojej rodziny. Sprawą tajemniczej kradzieży zajęli się kryminalni. Stróże prawa ustalili, że wiedzę o oszczędnościach posiadanych w domu kobiety, miał również jej znajomy, który często ją odwiedzał i czasem pożyczał od niej drobne kwoty pieniędzy. Okazało się, że w dniu przestępstwa mężczyzna celowo spotkał siostrę pokrzywdzonej, która zamieszkuje wspólnie z nią, z uwagi na przewlekłą chorobę. W trakcie spotkania sprawca pod pretekstem pomocy w schowaniu do jej plecaka napoju, wykorzystał jej zaufanie ze względu na znajomość z jej siostrą i ukradł klucze do ich mieszkania. 46-latek przy ich użyciu wszedł do mieszkania i skradł słój z oszczędnościami. Aby oczyścić się z zarzutów, tego samego dnia podrzucił skradzione klucze siostrze pokrzywdzonej, kładąc je na drodze, którą wracała z zajęć. Do tego podrzucił kilka banknotów ułożonych w charakterystyczny sposób, jak były przechowywane przez właścicielkę po to, aby po ich odnalezieniu podejrzenie o kradzież padło właśnie na jej siostrę. Po zebranym materiale dowodowym kryminalni dokonali zatrzymania 46-latka, który przyznał się do kradzieży. Podczas przeszukania jego miejsca zamieszkania okazało się, że 3,5 tysiąca złotych ze skradzionej kwoty przekazał swojej partnerce, informując, że to pieniądze z wypłaty, a resztę gotówki schował na terenie swojej posesji – czytamy w policyjnym komunikacie
Następnego dnia przedstawiono mu zarzut kradzieży, do którego przyznał się i poddał dobrowolnie karze. Prokurator nałożył na niego m.in. obowiązek naprawienia szkody. Część skradzionej kwoty sprawca wydał na długi, jednak policjanci odzyskali ponad 26 tysięcy złotych, które trafiły już do właścicielki.