Piekarnia z miłości do chleba. I nie tylko
75 lat tradycji, ponad 100 wyuczonych czeladników, dziesiątki tysięcy zadowolonych klientów i chleby według własnych receptur. Brzmi niesamowicie?
Niesamowicie, bo i załoga piekarni Pierchała w rybnickiej dzielnicy Smolna jest niesamowita. Podobnie jak niesamowita jest jej historia.
Początki naszego zakładu sięgają roku 1948, kiedy to mój dziadek piekł chleby przy ul. Ligockiej. Później piekarnia przeniosła się na Raszowiec, a od roku 1969 działa tu, przy ul. Hallera (wówczas była to ul. Marchlewskiego – przyp. red.) – mówi Marcin Pierchała, współwłaściciel jednej z najsłynniejszych piekarni w Rybniku
I mówiąc jedna najsłynniejszych z pewnością się nie przesadza. Mieszkańcy Smolnej – i nie tylko – nie wyobrażają sobie śniadania bez chleba od Pierchały.
Mieszkam tu od urodzenia, czyli od 51 lat – mówi jedna z napotkanych przed sklepem klientek -Pieczywa z marketu czy z dyskontu nie tknę, od lat kupuję tylko tu, moja rodzina też.
Teraz sklep przeszedł metamorfozę stając się pierwszą na Górnym Śląsku galerią chleba.
Po przeszło 20 latach musieliśmy zmienić styl tego sklepu, żeby dostosować się do trendów i do rynku, jaki teraz mamy. Chcemy wyeksponować nasze produkty, tym bardziej, że my nie pieczemy chleba z mieszanek. My pieczemy chleb z mąki, wody i soli. Bo tak naprawdę do upieczenia dobrego chleba wystarczy mąka, woda i sól. Oraz czas. Powiem więcej: to jest tajemnica dobrego chleba – mówi Marcin Pierchała
I rzeczywiście specjalnością piekarni, o którą biją się (na szczęście w przenośni) klienci są właśnie tradycyjne chleby na zakwasie, jak choćby widoczny na zdjęciu walc.
Oczywiście w piekarni Pierchałów nie może zabraknąć (i nie brakuje) śląskiego kołocza, który zresztą otrzymał na rybnickim rynku kilka lat temu nagrodę za zwycięstwo w konkursie na najlepszy kołocz. Oprócz tego są ciastka z mniejszą ilością cukru czy mąki, bo właściciele podkreślają, że rynek pod tym względem się zmienił i nadal się zmienia. Są chleby żytnie, o niskim indeksie glikemicznym, razowe z mąki typu 2000 oczyszczającej organizm i… chleb czerstwy.
Chleb czerstwy sprzedajemy z kilku powodów. Po pierwsze jest to chleb z dnia poprzedniego, a ja z domu wyniosłam twardą zasadę, by nie wyrzucać jedzenia. I tu też ją realizujemy – mówi Judyta Pierchała -To jest oferta dla osób mniej zamożnych, bo ten chleb jest przeceniony. Drugi powód to taki, że część osób ze względów zdrowotnych powinna jeść pieczywo jedno lub kilkudniowe, a nie świeże. I to też jest oferta dla nich.
Spoglądając na galerię i słuchając właścicieli nie da się ukryć, że każdy znajdzie tu coś dla siebie: żymły, kołocze abo chlyb (to dla Ślązaków). Ewentualnie bułki, kołacze albo chleb, ale to dla Goro… no dobra: dla tych zza Brynicy. Zza granicy. Zresztą wszystko jedno, bo obsługa jest dwujęzyczna – i mówi, i godo. I to jest kolejna z wielu zalet tego miejsca.