Pijany mężczyzna wszedł na szczyt choinki pod Galerią. Postawił na nogi służby na 4 godziny
Niecodzienna sytuacja miała miejsce w nocy z poniedziałku na wtorek (16/17 grudnia) w centrum Katowic
Pijany mężczyzna wszedł na świąteczną choinkę znajdującą się przed Galerią Katowicką na placu Lecha i Marii Kaczyńskich (znanym również jako plac Szewczyka). Akcja ratunkowa trwała aż 4 godziny i postawiła na nogi wszystkie służby.
Zgłoszenie o mężczyźnie na choince
Około godziny 21:00 w poniedziałek katowicka policja otrzymała zgłoszenie o mężczyźnie, który wszedł na choinkę i nie chciał zejść na ziemię. Na miejsce natychmiast przybyli funkcjonariusze policji, którzy zabezpieczyli teren oraz rozpoczęli rozmowy z mężczyzną, aby przekonać go do zejścia. Jednocześnie wezwano strażaków.
Na miejsce zostało zadysponowanych pięć zastępów Państwowej Straży Pożarnej. Nasze działania skupiły się na pomocy policji i rozłożeniu skokochronu wewnątrz konstrukcji choinki, aby w przypadku ewentualnego upadku mężczyzna lądował w możliwie najbezpieczniejszy sposób – powiedział kpt. Rafał Gruszka, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach.
Specjalistyczne wsparcie z Radzionkowa
Pomimo rozłożenia skokochronu, sytuacja była trudna do opanowania, dlatego na miejsce wezwano Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wysokościowego z Radzionkowa. Strażacy byli gotowi do użycia technik alpinistycznych, aby ściągnąć mężczyznę z choinki, gdyby negocjacje się nie powiodły. Na szczęście ich umiejętności nie musiały zostać wykorzystane.
Po 4 godzinach rozmów, przed godziną 1:00 w nocy, mężczyzna ostatecznie zdecydował się zejść na ziemię.
W wyniku prowadzonych rozmów policjantom udało się uniknąć tragedii. Mężczyzna zeszedł z choinki, a noc spędził w izbie wytrzeźwień – poinformował sierż. szt. Dominik Michalik, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Katowicach
W tej chwili trwa postępowanie w sprawie o wykroczenie. Policja zapowiedziała, że będą prowadzone czynności, które określą, jakie konsekwencje poniesie mężczyzna. Za swoje zachowanie prawdopodobnie zostanie ukarany mandatem karnym. Akcja ratunkowa, w której udział brały służby ratunkowe z Katowic i specjalistyczna grupa z Radzionkowa, trwała 4 godziny.