„Podałyśmy fałszywe dane”. Zaskakujące zeznania świadków na procesie Face2Face

Wczoraj miała miejsce kolejna odsłona procesu Marcina Kozy oskarżonego o otwarcie klubu w styczniu 2021 roku
Przypomnijmy: Marcin Koza został oskarżony o sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego, ponieważ otworzył swój klub w czasie pandemii, mimo obowiązujących restrykcji. Na pierwszej rozprawie oskarżył poprzedni rząd o opresyjne działania wobec przedsiębiorców, pod koniec grudnia zeznający policjanci nie pamiętali niczego z tamtego okresu, zaś wczoraj zeznawali pracownicy Krajowej Administracji Skarbowej oraz Sanepidu.
Mieliśmy odprawę razem z policją – zeznawała funkcjonariuszka KAS -Poszliśmy do klubu Face2Face, by sprawdzić, czy wydawane są paragony. Przy wejściu kazano nam wypełnić deklarację, że przystępujemy do strajku przedsiębiorców, bo to jest spotkanie prywatne, zebranie partii. Podaliśmy fałszywe dane w tym formularzu. Nie otrzymaliśmy paragonów. Zdjęliśmy maseczki, bo tam nikt nie miał maseczek.
Czy ktokolwiek z państwa zachorował? Czy tam były osoby chore, kaszlące albo słaniające się na nogach z gorączki? – dopytywała sędzia Wajerowska-Oniszczuk
Nic takiego nie miało miejsca – odpowiedzieli zgodnie świadkowie, w tym urzędniczki Sanepidu
Podczas posiedzenia pracownice Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej zeznały, że przed podjęciem działań miała miejsce odprawa z funkcjonariuszami policji. W ich relacjach przeważał argument, że działali jedynie na podstawie wytycznych rządowych i decyzji przełożonych. Nie podejmowali własnej inicjatywy w sprawie kontroli klubu.
Wojewódzki Inspektor dostał donos i musieliśmy działać. Takie są zasady. O kontroli nie musieliśmy informować, bo w przypadku podejrzenia zagrożenia zdrowia lub życia nie ma takiego obowiązku. A dopiero podczas kontroli okaże się, czy podejrzenia są zasadne.
Czyli w zasadzie w każdym przypadku można przeprowadzić kontrolę bez zawiadomienia, bo można mówić, że jest podejrzenie zagrożenia zdrowia lub życia i potem się to nie potwierdzi? – dopytywała obrona
Tak, można – odpowiedziała świadek
Potem zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo urzędniczka Sanepidu zeznała, że… miała gotową decyzję, choć nie wiedziała przecież, co zastanie na miejscu.
Ja tego nie pisałam. To pisali przełożeni – oświadczyła
A skąd mogli mieć informacje, co się tam dzieje? – dopytywał Sąd
Chyba z mediów, z portalu Rybnik
Przy okazji wyszło na jaw, że – choć zdaniem Sanepidu stan prawny dotyczący covidowych obostrzeń się nie zmienił – nigdy już żadna kontrola się nie odbyła.
Następna rozprawa zaplanowana jest na 10 lutego.