Powódź 2024: „Nie jedliśmy od 24 godzin”. Rybniczanie pomagają Bohuminowi
Brak prądu, jedzenia, łączności telefonicznej, a nawet wody. Tak prezentuje się sytuacja po drugiej stronie Odry – tuż za Chałupkami
Kataklizm, który nawiedził cały Śląsk ciągle daje się we znaki. I to w sposób najgorszy z możliwych. Dziesiątki osób w okolicach Bohumina i Karwiny pozbawione są żywności i podstawowych środków higienicznych. Wczoraj po południu do Czech dotarł transport pomocy humanitarnej zorganizowany przez stowarzyszenie Stowarzyszenie na rzecz rozwoju K4Rybnik. Razem z wolontariuszami pojechała w roli tłumacza jedna z naszych stażystek.
Sytuacja na miejscu jest bardzo zła. Przekazaliśmy część darów do siedziby straży pożarnej przy ul. Čs. Armády i udaliśmy się w stronę remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Starym Bohuminie – mówi nasza korespondentka
Tam rozegrały się sceny wyciskające łzy z oczu.
Ja nie jadłem od 24 godzin. U nas od soboty sytuacja jest tragiczna. Od strony Czech dojazd jest niezwykle trudny. Ratunek przyniosła straż pożarna z Chałupek, która dostarczyła nam chleb i wodę – mówi jeden z mieszkańców z płaczem -Dopiero teraz jem. Po raz pierwszy od 24 godzin. I jest to ciepły posiłek, a nie miałem nic ciepłego od piątkowego wieczora.
W Bohuminie nadal jest problem z łącznością telefoniczną, dostawami energii elektrycznej i artykułami spożywczymi. Wolontariusze z naszego regionu zawieźli na miejsce kołaczyki, chleby, bułki, zupy, pierogi, bigos, kanapki oraz ciasta, słodycze i wodę.
Jak na razie byliśmy jedyną, oprócz straży, ekipą która niosła pomoc. Udało się więc nakarmić i strażaków i zwykłych, ratujących swoje domy ludzi – powiedziała w rozmowie z nami Dobrosława Kłosek, jedna z wolontariuszek
Przypomnijmy, że ciągle trwa zbiórka darów na rzecz poszkodowanych przez kataklizm. Akcję pomocy prowadzą między innymi posłowie Roman Fritz i Marek Krząkała, europoseł Łukasz Kohut, Stowarzyszenie Chwalynciok i Ochotnicza Straż Pożarna Połomia.