Wiadomości

„Presja ze strony Dyrekcji Szpitala była ogromna”. Lekarz zeznaje w sprawie śmierci pacjentki w ambulansie

Lekarz przed sądem lekarskim nie za śmierć pacjentki, ale za… ujawnienie prawdy? Tak. Dziwne oskarżenie, a w tle sprawa zmarłej Anny B.

Wstrząsająca sprawa śmierci Anny B., która zmarła po wielu godzinach oczekiwania na pomoc w Rybnickim szpitalu, wciąż odbija się szerokim echem. Przypomnijmy, że Anna B. trafiła na rybnicki SOR z silnym bólem w klatce piersiowej. Położono ją na korytarzu z powodu dużego obłożenia i zarządzono wykoonanie testu PCR na COVID‑19 przed przyjęciem na oddział kardiologiczny. W oczekiwaniu na wynik testu (zajęło to około 8 godzin) nie wykonano kluczowych badań (np. echokardiografii) ani konsultacji kardiologicznej. Dopiero około godziny 23:00 przyjęto ją na oddział kardiologiczny, gdzie rozpoznano rozwarstwiającego się tętniaka aorty. Anna B. w efekcie zmarła w karetce w drodze do specjalistycznej kliniki w Katowicach-Ochojcu.

Choć Sąd Lekarski już potwierdził zaniedbania dwóch lekarek dyżurujących wówczas na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, to – paradoksalnie – przed sądem stanął dziś również inny lekarz – nie za swoje działania wobec pacjentki, ale za… głośne mówienie o kulisach tragedii.

Sprawa może szokować. Oto lekarz, który publicznie zwrócił uwagę na błędy i zaniechania w procedurach stosowanych podczas pandemii COVID-19 w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku, sam został oskarżony przed sądem lekarskim. Powód? Rzecznik odpowiedzialności zawodowej, na wniosek ówczesnej dyrektor placówki, zarzucił mu nieetyczne zachowanie! – oburza się nasz informator z rybnickiego szpitala -Trudno nie zadać pytania: czy lekarz, który odważył się mówić o patologiach w systemie, dziś sam staje się ofiarą systemu? Czy to próba zamknięcia ust tym, którzy nie chcą milczeć wobec ludzkiego cierpienia i urzędniczej bezduszności?

Jest mi przykro, iż w tej bulwersującej sprawie rzecznik odpowiedzialności zawodowej stanął po stronie – na szczęście już byłej – pani dyrektor rybnickiego szpitala, na wniosek której skierował do sądu lekarskiego pozew przeciwko mojej osobie z oskarżeniem o nieetyczne zachowanie – komentuje lekarz w oświadczeniu przesłanym naszej redakcji

Ukarani ci, którzy leczyli. Oskarżony ten, który mówił

Z ustaleń Sądu Lekarskiego wynika, że dwie lekarki, które opiekowały się panią Anną B., naruszyły zasady należytej staranności. Mimo zgłaszanych przez pacjentkę silnych dolegliwości w klatce piersiowej, kobieta czekała wiele godzin w izbie przyjęć. Decydująca miała być wówczas konieczność wykonania testu PCR na COVID-19, co – jak dziś już wiadomo – opóźniło przekazanie pacjentki na oddział kardiologiczny i właściwą diagnozę. Ostatecznie – jak wspomniano – kobieta zmarła w karetce. Lekarz, który od początku wskazywał na poważne uchybienia w procedurach stosowanych w czasie pandemii, dziś sam walczy o dobre imię.

Mam nadzieję, że pozostałe osoby, których błędne decyzje i działania także pośrednio przyczyniły się do przedwczesnej śmierci pani Anny oraz niepotrzebnego cierpienia wielu innych osób, z czasem także zostaną pociągnięte do odpowiedzialności zawodowej i karnej – podkreśla -Presja ze strony Dyrekcji Szpitala na wykonywanie tych testów była ogromna – powiedział dziś ów lekarz przed Sądem

Przy okazji wyszły na jaw kolejne bulwersujące fakty: okazało się, że – zdaniem zeznającego lekarza – zmarła Anna B. nie była jedyną osobą, która z racji konieczności wykonania testu musiała przez kilka godzin z poważnymi obrażeniami czekać bez jakiejkolwiek pomocy.

Zgłosił się do mnie człowiek, który czekał tak długo, że mało brakowało, w wywiązałaby się sepsa – zeznał lekarz

Czekając na wyrok

Sąd Lekarski nie wydał jeszcze wyroku w jego sprawie. Oskarżony lekarz liczy jednak, że nowo ujawnione fakty i dotychczasowe rozstrzygnięcia zostaną wzięte pod uwagę.

Z ufnością liczę na sprawiedliwy wyrok sądu lekarskiego, który – mam nadzieję – po rozpatrzeniu dowodów i wysłuchaniu stron sporu oczyści moje dobre imię z tych jakże bezzasadnych oskarżeń, biorąc pod uwagę wszystkie nowe okoliczności tej sprawy – zaznacza

W sprawę od samego początku zaangażowany jest poseł Roman Fritz. Dyrektor biura poselskiego – Alan Szatyło – był wczoraj obecny na rozprawie.

Byłem stałym uczestnikiem prac zespołu parlamentarnego ds. nieprawidłowości i naruszeń prawa w związku z Covid-19. Na jednym z kluczowych posiedzeń na przełomie 2021 i 2022 roku zajęliśmy się tematem łamania procedur ratowania życia w rybnickim szpitalu. Na to samo zwracał uwagę wówczs oskarżony dziś lekarz – usłyszeliśmy od posła Fritza

Rozprawa została odroczona do 9 września.

Komentarz redakcji

Historia pani Anny B. i walka o prawdę to nie tylko dramat jednostki, ale i poważny sygnał dla całego środowiska medycznego. Zamiast stawiać przed sądem tych, którzy biją na alarm, może warto zapytać, dlaczego ci, którzy zawiedli pacjentkę, mogli działać tak długo bez konsekwencji?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button