Rybnicki instruktor brytyjskich agentów specjalnych, o którym Rybnik nie chce pamiętać.
Nie ma Polaka, który zrobiłby większą karierę w administracji brytyjskiej niż Jerzy Malcher (1914-2001) z Chwałowic.
Kiedy po 1945 roku zapadła żelazna kurtyna, brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych powołało do życia strukturę wywiadowczą przeznaczoną do pozyskiwania informacji o terenach zajętych przez Sowietów. Materiały pozyskiwane przez komórkę ministerstwa służyły później wielokrotnie agentom pokroju Jamesa Bonda podczas działań szpiegowskich. W skład grupy wchodziło około 70 Anglików z tytułami uniwersyteckimi oraz jeden Polak – Jerzy Malcher. Grupa naukowców została poproszona o wyłonienie najbardziej kompetentnej osoby spośród siebie po to, by powierzyć jej kierownicze stanowisko. Głosowano kilkakrotnie i wybór zawsze padał na Jerzego Malchera, z czym nie mogli pogodzić się urzędnicy brytyjskiego ministerstwa – nie chcieli obcych. Jerzy Malcher powiedział pod koniec życia, że:
Polak w Wielkiej Brytanii musi być dwa razy lepszy od swego konkurenta, jeżeli chce awansować.
Przełożeni docenili wysiłki mieszkańca Chwałowic, nadając mu stopień wojskowy – odpowiednik generała brygady – tytuły naukowe, zaś królowa Elżbieta II odznaczyła go Orderem Imperium Brytyjskiego w 1958 roku.
Jerzy Malcher urodził się w chwałowickich familokach. Jego ojciec w czasie pierwszej wojny służył w gwardii przybocznej cesarza Niemiec, matka zaś była pielęgniarką w rybnickim szpitalu. Kiedy mały Jerzy pobierał naukę w chwałowickiej podstawówce, ojciec pracował w szybie wyciągowym miejscowej kopalni. Jerzy Malcher był zdolnym uczniem, z łatwością uczył się języków obcych, skutkiem czego został absolwentem niegdysiejszego gimnazjum męskiego w Rybniku, po czym ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiując tam jeszcze późnej nowe zagadnienie hitleryzmu. Chwałowiczanin był zaangażowany społecznie i politycznie ze względu na przynależność do harcerstwa. Łączyły go więzy przyjaźni z Józefem Pukowcem, rodziną Kożdoniów i Tkoczów. Młody Jerzy Malcher wraz z przyjaciółmi z harcerstwa w 1933 roku, po zdanej maturze, zbudował kajaki, którymi cała grupa dopłynęła Wisłą do Gdyni. W tamtym czasie młody harcerz zakochał się w mieszkającej w Chwałowicach Jadwidze Kauczor, harcerce, późniejszej absolwentce polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kiedy wybuchł wojna, Jerzy Malcher dzielnie walczył w oddziałach gen. Franciszka Kleeberga pod Kockiem, a po klęsce wrześniowej uciekł z niemieckiej niewoli do Budapesztu, z którego jako kurier przemycił, pokonując pieszo góry, pieniądze na pozwalające budować podziemne struktury Szarych Szeregów. Kiedy znalazł się jako żołnierz we Francji walczył ponownie z Niemcami.
Po klęsce Francji, podczas ucieczki oddziałów do Anglii, miał miejsce przełomowy moment w życiu Jerzego Malchera. Okazało się, że włada jednocześnie językami francuskim i angielskim, co było rzadkie i wyjątkowo pomocne podczas ewakuacji. Brytyjczycy zauważyli zdolnego człowieka i poinformowali o jego potencjale przełożonych. W porozumieniu z polskim rządem emigracyjnym skierowano Jerzego Malchera na kurs Cichociemnych, który ukończył z wyróżnieniem i zapewne skierowano by go na misje do Polski, gdyby nie klęska wojsk niemieckich w Afryce. Okazało się, że w brytyjskiej niewoli znalazły się tysiące Górnoślązaków z Wehrmachtu, których potencjał chcieli wykorzystać alianci w walkach z Niemcami. By tak się stało, należało ich najpierw zweryfikować a później zaproponować służbę w polskim wojsku na Zachodzie. Zadanie to powierzono Jerzemu Malcherowi. Górnośląscy jeńcy mogli spędzić resztę wojny w niewoli brytyjskiej, albo walczyć w polskim wojsku. Większość nich wstąpiła do armii generała W. Andersa. Podczas walk we Włoszech Jerzy Malcher w dalszym ciągu weryfikował jeńców Wehrmachtu. W czasie bitwy pod Monte Casino, jednej z najbardziej bratobójczych polskich bitew, wielu żołnierzy płakało na jego oczach, ponieważ strzelali do swoich kolegów i krewnych, z którymi kilka dni wcześniej byli w niemieckich oddziałach. Jerzy Malcher nie wrócił po wojnie do Polski, obawiając się komunistów. Szczęśliwie, przy pomocy czeskiego przyjaciela, wykradł z zajętej przez Sowietów Polski narzeczoną, która przeżyła obóz koncentracyjny w Ravensbrück, tylko po to by po wojnie cierpieć prześladowania z rąk Urzedu Bezpieczeństwa. Jerzy Malcher i Jadwiga Kauczor pobrali się w 1947 roku we Włoszech nad jeziorem Garda. Czekali na siebie blisko osiem lat.
Chwałowiczanin wykradając narzeczoną z okupowanej przez komunistów Polski, wydał na łapówki 100 dolarów. Do końca życia mówił, że były to najlepiej wydane przez niego w życiu pieniądze. Małżeństwo doczekało się trojga dzieci, z których wszystkie ukończyły polskie szkoły średnie funkcjonujące na emigracji, po czym kontynuowały one naukę na uczelniach brytyjskich. Jerzy Malcher na emeryturze pisał książki, dokumentując sowieckie i niemieckie zbrodnie dokonane na polskim społeczeństwie. Do końca życia nie mógł się pogodzić z tym, że jego najlepsi przyjaciele z lat młodości zginęli podczas niemieckiej okupacji. Książka Blank Pages. Soviet Genocide Against the Polish People nie została do tej pory przetłumaczona na język polski. Jerzy Malcher pojawił się w Polsce po upadku komunizmu odwiedzając członków swojej rodziny i usiłując bezskutecznie nawiązać współpracę z wydawnictwami i organizacjami społecznymi.
Kilka lat temu jedna z ulic w Chwałowicach została nazwana jego imieniem. Losy Jerzego Malchera i jego przyjaciół zostały zobrazowane w filmie autorstwa Adama Grzegorzka Między Londynem a Rybnikiem oraz w powieści historycznej Opowieści chwałowickie, autorstwa piszącego niniejszy artykuł. Postać Jerzego Malchera jest wyjątkowa w skali całej Polski i trudno wyjaśnić, dlaczego jej dokonania są ciągle tak słabo wyeksponowane. Przyczyn tego stanu rzeczy można się tylko domyślać, a my będziemy próbowali to zmienić.