Śląski król cynku
Dawno temu, jeszcze przed wojną francusko-pruską z lat 1870-1871 (tak zwaną wojną siebzig-einundsiebzig), gdy Utopek wychodził ze stawów między Rybnikiem a Orzeszem, gdy wzdłuż alei gliwickiego cmentarza czarne drzewa rozpościerały swe ciemnozielone, oświetlone jasnym blaskiem księżyca szpony nad szarym aniołem wyrzeźbionym z chropowatego kamienia i pochylonego smutno nad nagrobkiem…
…gdy gasła świeca w oknie chałupy pod zatopionym i ogołoconym z liści lasem w Połomi, gdy milkły ostatnie tony kościelnych organów, a wskazówki zegara kościoła w Szombierkach wybijały północ, na drodze wiodącej do Goduli pojawiał się skrzypiący wóz.
Był on zaprzężony w dwa czarne, łypiące olbrzymimi białymi ślepiami rumaki, którym z pysków i nozdrzy buchał ogień. Czasem konie szły powoli, stępa, a wóz przetaczał się wolno ulicami, z daleka dając już znać skrzypieniem i miarowym stukotem kopyt o swym pojawieniu się, a innym razem konie w szaleńczym pędzie galopowały drogą wydając przy tym upiorne dźwięki. Na wozie leżała dębowa, czasem otwarta, trumna… Zaprzęg kierował się przez Zaborze w stronę Rybnika, aby zniknąć otoczony mgłą gdzieś w ciemnym bukowym, pozbawionym liści bo zatopionym kopalnianymi wodami lesie na granicy Świerklan i Połomi, w towarzystwie wynurzającego się z oleistej topieli, utykającego na swym kopycie Utopka.
Jeśli ktoś z przypadkowych, zagubionych w nocy mieszkańców pobliskich miast zobaczył ów pojazd, nie dożywał roku. Ten kto specjalnie chciał go zobaczyć i czatował na niego, tracił wzrok albo ciężko chorował. Powożący woźnica ubrany był w czarny surdut i cylinder; na twarzy miał bliznę. Był to Karol Godula.
Karol Godula – król górnośląskiego przemysłu. Jego osoba zawsze budziła ogromne zainteresowanie. Uważany za „króla cynku i węgla” był bohaterem wielu opowieści. Przekazywano je z pokolenia na pokolenie, często zniekształcano i wyolbrzymiano. Niektóre przetrwały do czasów obecnych, tak jak legenda przytoczonej powyżej, która miała zapobiegać (i zapobiegała) późnym powrotom dzieci do domu. Wiele zmyślonych wątków (często celowo rozsiewanych przez władzę ludową) dotyczących jego pochodzenia, życia, źródeł majątku i śmierci znalazło odbicie nawet w opracowaniach książkowych.
Niemalże rówieśnik Josepha von Eichendorffa – urodził się 8 listopada 1781 roku w obecnej dzielnicy Zabrza, kiedyś osobnej wsi (Zabrze otrzymało prawa miejskie dopiero w 1922 roku, dlatego też przez długi czas było nazywane największą wsią Europy) – w Makoszowach. Jego ojciec Józef pracował jako dozorca lasów u barona Jerzego Ziemieckiego. Do roku 1792 mały Karol uczęszczał do szkoły w Przyszowicach, na rozległej zielonej wyżynie, w połowie drogi między Gliwicami a Mikołowem. W listopadzie tegoż roku rodzina Goduli przenosi się do Gorzyczek koło Rybnika, które senior Godula objął w dzierżawę. Od 1793 do 1798 roku Karol uczy się w cysterskim gimnazjum w Rudach Wielkich, znanego z wysokiego poziomu kultury i nauczania (ocenia się, że na początku XIX wieku biblioteka klasztorna posiadała około dziesięciu tysięcy książek). Dalsze kształcenie Karola Goduli odbywało się w Szkole Głównej w Opawie leżącej w austriackiej części Śląska. W roku 1800 nasz bohater przybywa do Rudy, gdzie podejmuje pracę u dziedzica majoratu obejmującego Rudę, Pławniowice i Biskupice – hrabiego Karola Franciszka von Ballestrema. Objął tam stanowisko skarbnika, a jako oddany i efektywny pracownik osiem lat później awansuje na zarządcę dóbr hrabiowskich, by po kolejnym roku zostać Amtmannem (ekonomem). W 1812 roku namawia hrabiego Ballestrema do wybudowania huty, która wytapiałaby cynk z galmanu. Metoda ta była bardzo nowoczesna i w krótkim czasie przyniosła hrabiemu olbrzymie zyski. „Karl” – bo tak na cześć Goduli nazwano wybudowaną w Rudzie hutę prosperowała wspaniale, a Ballestrem przekazał swemu podwładnemu część udziałów i mianował go Oberamtmannem (głównym ekonomem). W 1822 roku po rozbudowie huty i wejściu w posiadanie jej kolejnych udziałów Godula zdecydował się na rozpoczęcie własnej działalności przemysłowej. Zgromadził ogromny majątek: dziewiętnaście kopalń galmanu, czterdzieści kopalń węgla, trzy huty cynku i oczywiście ciągle do niego należące udziały w hucie „Karl”. Ponadto był właścicielem szeregu majątków ziemskich. Do niego należały Szombierki, Orzegów, Bujaków, Bobrek i Paniowy. O tym, jak bardzo był ceniony, świadczy fakt, iż mimo rozwiązania w 1830 roku stosunku służbowego z hrabią Ballestremem, Godula pozostał jego doradcą gospodarczym i dobrym znajomym.
Inaczej postrzegali go ci, którzy mogli go tylko obserwować. Dla ludzi początku XIX wieku, którzy często jeszcze skłonni byli zdobycze techniki tłumaczyć diabelską inicjatywą, człowiek dorabiający się w ciągu czterdziestu lat milionowej fortuny, był podejrzany. Nie mogli uwierzyć, że to co ma zawdzięcza wyłącznie sobie – własnej pracowitości, zdolnościom i przedsiębiorczości. Łatwiej było tłumaczyć, iż tak szybkie dojście do bogactwa wiąże się z zaprzedaniem diabłu. Unikano więc Karola Goduli i mówiono, że paktuje ze złym duchem. Gdy widzieli jak przesiadywał po nocach (jego hobby były eksperymenty chemiczne) byli już pewni, że „diabeł mu pieniądze nosi”. Przychylności ludzkiej zapewne nie zjednywała mu również jego powierzchowność – wieść niesie, iż miał bezwładne ramię i ogromną bliznę na twarzy. Kalectwo to miało wpływ na jego zachowanie – był zamknięty w sobie i wybrał życie w kawalerstwie.
Jan Maćkowski w „Nowinach Raciborskich” nr 77 z 1889 r. pisze, iż rozpowszechniane baśnie i podania dowodzą, że Godula nie musiał się za życia swego cieszyć miłością ludzi. Natomiast ksiądz Norbert Bonczyk w poemacie Stary kościół miechowski tak pisze o Goduli:
A skądże nasz Godula? Z Ballestrema sługi
W krótkim czasie się wykluł graf Ballestrem drugi.
Umiał czytać i pisać, szczędził i kupował
Jedną miał tylko rękę, a światem kierował!
Gdzie w bytomskim powiecie jechał szereg długi
Wozów, koni, zgadł każdy: Godulowe cugi.
Wiedział, jak użyć ziemi, bydła, ludzi, świata;
Kto się nie bał Goduli, bał się jego bata;
Jego rozum i praca były te zagony,
Z których na podziw świata żął swe milijony.
Zmarł Karol Godula we Wrocławiu w wieku 67 lat – 6 lipca 1848 roku. Prawie cały swój majątek szacowany na 2 miliony talarów zapisał w testamencie Joannie Gryzik (1842-1910) – córce swej posługaczki, dziewczynce, którą przyjął do swego domu, gdy ta miała cztery lata, czyli na dwa lata przed śmiercią Karola. Joanna – „śląski Kopciuszek” (tak ją nazwano) w 1858 roku otrzymała z rąk króla pruskiego tytuł szlachecki oraz nazwisko von Schomberg-Godulla (jedna z dzielnic Bytomia nazywa się Szombierki…) i wyszła za mąż za hrabiego Hansa Ulricha Schaffgotscha. Małżonkowie osiedli we wspaniałych dobrach Kopice pod Grodkowem i pomnożyli spadek po Goduli, a w 1905 roku przekształcili swój majątek w spółkę Gräfflich Schaffgotsche Werke, jedną z największych na Śląsku.
Karol Godula – jeden z twórców potęgi ekonomicznej Górnego Śląska – w szczególności przyczynił się do niesamowitego rozwoju Zabrza, Bytomia i wsi wchodzących w skład późniejszego miasta Ruda Śląska. Na jego cześć miejsce pracy i małą ojczyznę dla tysięcy ludzi, dziś dzielnicę Rudy Śląskiej, nazwano jego nazwiskiem. Godula.