Ślązacy, jedźcie na Kociewie! Tam lubią ruchanki z fjutem
Nudzi Was lato w industrialnym regionie? Ruszajcie na północ po ruchanki. Z fjutem. Są tanie, smaczne i nie mają nic wspólnego z damsko-męskimi figlami
Na rybnickim rynku królują dziś kampery z Kociewia, czyli regionu położonego na pograniczu Kujaw i Pomorza. Do odwiedzenia tych terenów zachęca Lokalna Organizacja Turystyczna Kociewie. Rozmawialiśmy z jej przedstawicielem i jednocześnie dyrektorem – Piotrem Kończewskim.
500 kilometrów wydaje się być sporą odległością, ale wcale tak nie jest – przekonuje dyrektor -Pięć godzin jazdy sprawia, że można po szychcie wyjechać na fajny weekend. I chcemy zaprosić właśnie do tego, aby odwiedzić nas w czasie urlopu, w czasie wakacji, w czasie wypadu weekendowego właśnie ten region naszego kraju.
Oprócz Rybnika Kociewianie będą promować swój region taże w Chorzowie i w Bytomiu, a wcześniej byli w Toruniu i Łodzi.
W bezpośredni sposób chcemy dotrzeć do mieszkańców tych miast, miast, z których przyjeżdżają do nas turyści, bo wiemy o tym, że ze Śląska, z Łodzi, z Torunia przyjeżdżają do nas – na Kociewie – wypoczywać i spędzać urlop. I stąd też nasza wyprawa kamperemami. Tak aby można było w bezpośredni sposób rozmawiać z mieszkańcami i zapraszać na Kociewie właśnie.
Nie mogliśmy oczywiście nie zapytać, co czeka Ślązaka, gdy poprosi o ruchanki z fjutem.
Tak, to wszystkich wszystkich ciekawi! – śmieje się Piotr Kończewski. Otóż ruchankami nazywamy u nas takie małe ciasteczka drożdżowe, takie racuchy. Ruchanki, to dlatego, że drożdże się ruszają, a po naszemu: ruchają się. Nie ma to nic wspólnego broń Boże z jakimiś obscenicznych tematami. Natomiast fjut to jest syrop, najczęściej z maślanki lub z buraka cukrowego, który był gotowany przez nasze gospodynie i – co ważne – nadal jest gotowany przez nasze gospodynie. I te racuchy, ruchanki, tworzą taki fantastyczny duet. Jest to podanie popisowe danie deserowe naszych gospodyń wiejskich. Mamy jeszcze kilka innych: i na słono, i na wytrawnie. Zapraszany zatem na Kociewie!
