Janusz Piotrowski

Śmierdzący Jezus Chrystus

Największym kłamstwem obecnych czasów jest stwierdzenie… Nie mam czasu. Ja też nie jestem wolny od tego epokowego fałszu

Z kolei mój kierownik duchowy powtarza za Matką Teresą:

Adoracja, adoracja, i jeszcze raz adoracja!

Nie mam oczywiście na nią czasu. Ale…

…zostawiłem jakieś dwa tygodnie temu samochód u mechaników i przechodząc piechty obok Bazyliki Antoniczka wstąpiłem właśnie by adorować Najświętszy Sakrament. Szału nie było, bo rzecz trwała zaledwie niespełna dziesięć sekund. Przyklęknąłem w ławce by niemal od razu usłyszeć z tyłu Kościoła głośne chrapanie. 

Bezdomny – pomyślałem – w dodatku pijany. 

No i zaczęła się duchowa bitwa: wyprosić go z Kościoła, czy zostawić by dalej spał? Na dworze wredna pogoda, zimno, z drugiej jednak strony przecież tutaj Dom Boży – ludzie przychodzą się pomodlić i nie może być tak, że rozpraszać i gorszyć ich będzie ciężkie chrapanie. Łatwo jednak z Kościoła wyrzucić samego Chrystusa. Zwłaszcza, że tego akurat dnia było czytanie, gdzie padły słowa:

Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć.

Łk 9,58

Jezus wiedział co to bezdomność. Ja jednak podjąłem decyzję, choć ciężką, która zabrała mi trochę czasu. Wstałem z ławki i poszedłem za ciężkim oddechem snu odnaleźć bezdomnego, śpiącego człowieka. Leżał z tyłu Bazyliki, w jednym z ołtarzy bocznych, schowany za obrazem Matki Boskiej, śpiąc na plecach, brudny, ze śmierdzącym oddechem przetrawionego alkoholu. Młody człowiek. Ciężko było go dobudzić, zwłaszcza, że ja sam robiłem to bez przekonania. Kiedy już otworzył oczy i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem oświeciła mnie genialna myśl. 

Piotrowski – pomyślałem – jak go już wyrzucasz z ciepłego kościoła, to kup mu w zamian coś do jedzenia. 

Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Ależ byłem z siebie dumny!

Masz co jeść? – zapytałem – Chcesz iść na obiad?

Spojrzał na mnie już rozbudzony i powiedział powoli choć, za głośnym jak na kościół głosem:

Nie, nie. Ja mam czterdzieści pięć złotych przy sobie i byłoby NIEUCZCIWE gdybym od pana wziął teraz pieniądze.

W sekundę rozwaliło mnie na drobne atomy. Cała przed chwilą koncepcja miłosierdzia legła w gruzach. Nie zostało nic. Zostałem obnażony ze swoimi szczytnymi planami i poczuciem wielce sprawiedliwego. A przy okazji lepszego. Wiem również, że to zdarzenie odbyło się na wielu płaszczyznach, które będę warstwami odkrywał przez lata…

…jedno jednak jest dla mnie pewne. Dwa razy się zastanów, nim określisz ludzi bezdomnych mianem żule lub menele. Łatwo bowiem napiętnować nie tylko samego człowieka z ciężką historią, która wyrzuciła go na ulicę, ale również szydzić z samego Boga, który nie miał gdzie głowy położyć. I jeszcze dwie rzeczy. Ci ludzie mają imię i nazwisko – jak Ty, Twój Bóg, jak Twój sąsiad i jak każdy. Nie mają jedynie adresu. Dziękuj Bogu, że nie jesteś na ich miejscu, bo obecnie wszechpanujący system bankowy z każdego może uczynić włóczęgę w zaledwie trzy miesiące. Po drugie, to Paweł Apostoł przestrzegał, ażeby nimi nie gardzić, bo kiedy przyjdzie co do czego, to oni akurat dadzą sobie radę. A Ty..? Pytanie warte przemyślenia.

Proszę tych czytelników, którzy mianują się osobami wierzącymi o modlitwę za młodego bezdomnego, którego wyprosiłem z kościoła, by trafił na leczenie odwykowe do WOLO w Gorzycach, bo miał takie (choć zgodnie z prawdą należy przyznać: mgliste) plany.

Niech dobry i łaskawy Bóg go prowadzi.

P.S.

Tego samego dnia, ażeby przybliżyć sobie sens tego całego zdarzenia, usiadłem w domu i otworzyłem Pismo Święte. Natrafiłem na fragment kończący się słowami:

Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.

Łk 10,41-42

Ma ktoś na tym świecie suwmiarkę, którą potrafiłby zmierzyć komu bliżej do Boga: mnie czy bezdomnemu chłopakowi śpiącemu w Kościele…?

Powiązane artykuły

3 komentarzy

  1. Zamiar zbożny, ale tytuł delikatnie mówiąc gorszący,jak można człowieku wierzący, użyć słowa ” śmierdzący”, obok Imienia Naszego Pana,przed którym zgina się każde kolano i jest dla nas Najświętsze? Kolejny przykład jak sakrum staje się nam obce i dalekie.Pomysl dwa razy zanim coś napiszesz

    1. Tytuł ciężki – przyznaję. Wynikający jednak z tekstu. Metafora, bo bezdomność jest ciężka. Jeżeli posiałem zgorszenie- przepraszam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź także
Close
Back to top button