Święci wyciągają wnioski
O pierwszych świętych, o ludziach idealnych i o obgryzaniu Panu Bogu ucha z pochodzącym z Radlina franciszkaninem o. Jędrzejem Rogiem rozmawia Paweł Polok
Paweł Polok: Denerwuje cię nazywanie jutrzejszej uroczystości świętem zmarłych?
Ojciec Jędrzej Rafał Róg OFM: Jeśli któryś z listopadowych dni mielibyśmy nazywać „świętem zmarłych” to 2 listopada, bo wtedy właśnie Kościół wspomina wszystkich wiernych zmarłych. To znaczy, że kieruje swoje myśli ku tym, którzy przekroczyli już próg śmierci. Nie wiemy ilu z nich jest już w Niebie, a ilu przechodzi Czyściec, by jednak móc się do tego Nieba dostać, dlatego w tym dniu i przez kilka kolejnych, wspomagamy ich naszymi modlitwami. Może oni, tam, gdzie są, jakoś świętują ten dzień – tego nie wiem (śmiech). Natomiast pierwszy dzień listopada, to Uroczystość Wszystkich Świętych, czyli wszystkich zbawionych, przebywających w Niebie, tych oficjalnie znanych i tych cichych, którzy nie są tak sławni jak św. Franciszek czy św. Rita, a jednak święci… Dlatego tej uroczystości nie nazywałbym „świętem zmarłych” choć bez wątpienia każdy z tych świętych, z naszej perspektywy, jest zmarłym… ale z ich perspektywy – żyjącym! Bo żyjącym z Bogiem na wieczność. Więc może to raczej święto żyjących? – zostawiam to refleksji Czytelników.
My sobie wyobrażamy świętych jako idealnych ludzi spędzających czas na modlitwie. Tymczasem np. św. Piotr czy Augustyn mieli swoje za uszami mówiąc kolokwialnie.
My mylimy świętość z doskonałością a to nie jest tożsame. Doskonały jest tylko Bóg, a my powinniśmy do tej doskonałości dążyć. Oczywiście nie możemy spocząć na laurach i powiedzieć sobie – dobra, skoro doskonałość jest dla mnie nieosiągalna, bo doskonały jest tylko Bóg, to ja nie będę się starał. Właśnie to staranie się to jest świętość. Kanonizacja jakiekolwiek świętego to jest moment, kiedy Kościół chce nam go postawić jako wzór do naśladowania, coś na zasadzie – „zobaczcie jak on się starał”.
To odróżnia nas katolików np. od sekt. W sekcie musisz być idealny. Katolik ma się starać i może popełniać błędy.
Otóż to, święty to ten, który wyciąga wnioski z popełnionych błędów i stara się, by nie powtarzać ich w przyszłości. Nazywamy to nawracaniem się. Wystarczy przejrzeć życiorysy niektórych świętych, a zobaczymy, że niektórzy z nich to były niezłe ziółka – św. Piotr, św. Franciszek… bł. Bartolomeo Longo był przecież satanistą…
A pierwszym świętym był dobry łotr.
Tak powiadają, ale dla mnie święci młodziankowie, którzy ponieśli śmierć męczeńską dla Chrystusa, kiedy ten był jeszcze dzieckiem. A pierwszym oficjalnie kanonizowanym był podobno św. Ulryk, bo dopiero w X wieku zdecydowano, że raczej nie można ot tak obwoływać świętymi różnych dobrych ludzi, bo zawsze istnieje ryzyko błędu. I od tamtego czasu praktykuje się procesy kanonizacyjne, podczas których sprawdza się heroiczność cnót – to znaczy czy ów człowiek starał się tak bardzo, jak się o tym mówi, czyli czy opinia świętości jest opinią prawidłową.
Wracając do 1 listopada. Stojąc nad grobem np. mojego Ś+P Taty wyobrażam sobie, że jeśli jest w niebie, to na pewno obgryza Panu Bogu ucho w mojej sprawie. Skoro na ziemi starał się pomagać ludziom, to przypuszczam, że na tamtym świecie robi to samo.
Zapewne. Jestem przekonany, że każdy kto spędza już wieczność z Bogiem, obgryza mu ucho, by i nam wyszły te codzienne starania o osobistą świętość, byśmy mogli wszyscy razem przeżywać wieczność. Bo jak się kocha, to się pragnie mieć tych umiłowanych blisko siebie.
Jak u Was w klasztorze wygląda ten dzień?
Niedzielnie. Jestem obecnie w klasztorze w Wieluniu w archidiecezji częstochowskiej, gdzie nie prowadzimy parafii. Tak więc spowiadamy i celebrujemy Eucharystię według porządku niedzielnego, ale nie organizujemy żadnych procesji na cmentarzu itd. Stąd jako wspólnota przeżywamy ten dzień jako dzień skupienia – czas na modlitwę, refleksję, także odwiedziny cmentarza – ale wszystko w cichej i pokornej atmosferze prywatnej pobożności. Mamy tu piękny kościół z 1629 roku, odkryte i odnowione zabytkowe malowidła na suficie. Przepiękne przed soborowe ołtarze! Przedsionek nieba. Ewidentnie!
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję za ten artykuł, pomógł mi coś zrozumieć ważnego. A fragment o myleniu świętości z doskonałością przepisałam sobie do zeszytu z cytatami.