UM Rybnik o cenie jarmarku: „Za Fudalego kosztował więcej”

Nie milkną echa po naszym materiale dotyczącym cen wynajmu stoisk na adwentowym rybnickim jarmarku. Do sprawy odniósł się między innymi rybnicki magistrat
Przypomnijmy: 2 listopada zostaliśmy poinformowani przez śródmiejskich kupców o horrendalnych cenach za dzierżawę stoisk na mającym się wkrótce odbyć jarmarku. Niektóre liczby przyprawiały o zawrót głowy: ponad 20000 zł za niecały miesiąc (od 25 listopada do 23 grudnia). Całość opisaliśmy w materiale 22000 zł za stoisko na rybnickim rynku. „Władze chyba na głowę upadły”. 4 listopada – w sobotę – po naszej publikacji do sprawy odniósł się rybnicki magistrat. Urzędnicy stwierdzili, że organizacją jarmarku zajmuje się zewnętrzna firma i władze miasta nie mają na ceny żadnego wpływu.
Została wybrana firma z Krakowa, która jest odpowiedzialna za całą organizację, również zapewnienie najemców jarmarku. Więc na zasadach prawa handlowego firma oferuje najemcom stawki za najem domku, te koszty są zyskiem dla organizatora. Stawki za najem domku nie wpływają do budżetu miasta. Z informacji od organizatora wiemy, że aktualnie na 20 domków dla 19 znalazł już najemców.
I nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie dwa fakty:
1. Z powyższej informacji wynika, że Miasto nie ma żadnej kontroli nad szczegółami organizacji jarmarku – w tym nad cenami za wynajem;
2. Miasto wybrało organizatora jarmarku, który (co normalne) zarabia na czynszu dzierżawnym. Tyle tylko, że nie tylko nie płaci Rybnikowi za wynajem miejskiej powierzchni, ale jeszcze… miasto płaci jemu!
Miasto ponosi koszt wyboru organizatora jarmarku, ten koszt to 24 tysiące złotych.
Mamy zatem sytuację kuriozalną. Urzędnicy nie są w stanie sami zorganizować miejskiego jarmarku. Znajdują więc firmę, której płacą za organizację, ale firma ta zgarnia całą pulę pieniężną dla siebie. Rybniczanie ponoszą więc stratę podwójną: z handlu na miejskim gruncie nie tylko do budżetu nie wpłynie ani złotówka, ale jeszcze podatnicy muszą za to zapłacić podmiotowi z Małopolski.
Kuriozum – mówi jeden z rybnickich restauratorów – ja wystawiając ogródek latem płacę za dzierżawę miejskiego gruntu: dlaczego zatem kupcy (często spoza Rybnika) nie płacą ani grosza do UM, tylko wszystko zbiera organizator z Krakowa, który z kolei Rybnikowi nie płaci nic i nie ponosi żadnych kosztów???
Oliwy do ognia dolał przedstawiciel firmy, której zlecono organizację jarmarku. Ów zarzucił naszym lokalnym przedsiębiorcom… tandetne towary.
To nie jest festyn, ale jarmark. Nie mogę pozwolić sobie, by ktoś wszedł z festynowym asortymentem. Mam już konkretnego podwykonawcę, ze stoiskiem z balonami. Będzie ono w stylu świątecznym – powiedział portalowi Rybnik.com.pl
Tę słowa wywołały prawdziwe wzburzenie wśród lokalnych handlowców.
Jeśli miasto ma sprowadzać kogoś, kto na dzień dobry będzie obrażał kupców płacących podatki w tym mieście, to dziękujemy i życzymy powodzenia. Ale bez nas – powiedział jeden z handlowców rezygnujących z wynajmu stoiska
Sprawa robi się jeszcze ciekawsza, gdy spojrzymy na ceny w innych śląskich miastach. I tak w Gliwicach zaczynają się od 1300 zł za cały okres jarmarku, a w Rybniku… ponad 3 razy więcej. Gliwickie władze zresztą nie posiłkują się zewnętrzną firmą: wszystko obsługuje miejskie centrum kultury Victoria. Być może dlatego jest taniej, niż w Rybniku. Miasto Rybnik ponosi jednak również koszt zaproszenia artystów – około 120 000 zł.
Za poprzedniego Prezydenta Rybnika (chodzi o Ś+P Adama Fudalego – przyp. red.) Rybnickie Boże Narodzenie kosztowało 250 tysięcy – poinformował nas bez ogródek rybnicki magistrat
Na pytanie, czy miejscy urzędnicy nie mogli sami znaleźć ledwie dwudziestu wystawców i w ten sposób zaoszczędzić, rzecznik Agnieszka Skupień odpowiedziała węzłowato:
Urząd Miasta nie może prowadzić działalności gospodarczej wykraczającej poza zadania o charakterze użyteczności publicznej, czyli działalności o charakterze stricte komercyjnym. Nie bez znaczenia jest fakt, że miasto nie dysponuje domkami handlowymi, które trzeba wynająć, przetransportować, zmontować, ubezpieczyć, udekorować i ochraniać przez cały czas trwania jarmarku co stanowi znaczny koszt organizacji jarmarku. Do tego dochodzą koszty uzyskania stosownych odbiorów koncesji, zezwoleń, czy energii elektrycznej. Kosztem w przypadku realizacji jarmarku bożonarodzeniowego nie jest rekrutacja wystawców.
Jakim cudem zatem tak właśnie dało się organizować jarmark przez ostatnie lata? I jakim cudem nadal się to udaje na przykład w Gliwicach? Czy rybnickie władze wyciągną wnioski i w następnych latach będą organizować jarmark własnym sumptem? Patrząc na ich zdecydowane stanowisko w tym zakresie wydaje się to mało prawdopodobne.