Wodzisławski radny Mirosław Nowak cenzuruje posty? „To ja wyznaczam pułap i jakość debaty publicznej”

Z jednej strony wolność słowa, z drugiej kultura wypowiedzi i mamy mieszankę wybuchową. W Wodzisławiu wrze dyskusja wokół działalności radnego Nowaka
A wszystko zaczęło się niewinnie: od słynnej rolki opublikowanej przez Radnego Nowaka, w której ten deklarował walkę z internetowym chamstwem i zapowiadał blokowanie wszystkich nieprzychylnych głosów. Niestety, teoria rozminęła się z praktyką, bo zamiast walczyć wyłącznie z wulgaryzmami, Radny zaczął – zdaniem krytyków – banować zwykłych mieszkańców. Ponoć często tylko za krytyczne uwagi czy wręcz za polubienia niewłaściwych komentarzy. I – jak to zwykle bywa – media społecznościowe zapełniły się głosami oburzenia, gdy mieszkańcy zaczęli skarżyć się na masowe usuwanie komentarzy i blokowanie użytkowników.
Czy naprawdę mamy do czynienia z samowolną cenzurą w wykonaniu osoby publicznej? – usłyszeliśmy w redakcji od niezadowolonego mieszkańca
Swoje zdziwienie i oburzenie wyraził m.in. Radny Alan Szatyło, pisząc o masowym usuwaniu i banowaniu komentujących. Opublikował nawet wiersz o cenzurze, prawdopodobnie na cześć Radnego Nowaka.
Jak się okazuje, to jeszcze nie koniec – drama zablokowanych trwa w najlepsze.
Była Radna Grażyna Pietyra zabrała głos i ją również zablokowano
Pan Nowak zablokował mnie po zadawaniu mu niewygodnych pytań w sprawie nie zrealizowania przez niego obiecanych spraw jak był radnym powiatowym a dotyczyły one doświetlenia ul Radlińskiej oraz wyremontowania nawierzchni przy ośrodku zdrowia na osiedlu XXX-lecia.
Radny Nowak zagłosował za drastycznym podniesieniem podatków od nieruchomości mieszkańcom oraz przedsiębiorcom nie mając do tego żadnego uzasadnienia, a teraz kiedy się od niego wymaga odpowiedzi usuwa komentarze ze swojego profilu i blokuje mieszkańców miasta, prowadząc na sowiej tablicy monolog, manipulując dyskusja. Jego wypowiedzi na Radzie Miasta są nagrywane i mieszkańcy mogą osłuchać z jaką pogardą się odnosi do nich . Przypominam jemu i innym radnym, że diety i inne apanaże są płatne właśnie ze środków finansowych mieszkańców i oczekujemy zaprzestania zadłużenia miasta i szastania pieniędzmi publicznymi . Co do podwyżek dla przedsiębiorców to ewidentnym faktem jest iż są one na granicy rozboju, zważywszy na stawki czynszów jakie obowiązują na terenie naszego miasta – skomentowała sytuację znana wodzisławska businesswoman i działaczka społeczna Marlena Toman
Wśród nielicznych szczęśliwców, którzy jeszcze mogą komentować posty Radnego, jest Tomasz Kowalewski. W odważny sposób zwrócił uwagę na panującą na profilu Nowaka atmosferę cenzury:
Tomasz Kowalewski:
„Komentarz pewnie zostanie usunięty…”
„To pan jest tym słynnym radnym, który pobiera dietę, a w zamian nie można wobec Pana użyć konstruktywnej krytyki? Zachowanie godne przedszkolaka, który się obraził i tupie nogami.”
Na co Radny Nowak zareagował dość ostro:
Mirosław Krzysztof Nowak (autor):
„Tomek Kowalewski oczywiście, że zostanie usunięty. Bo to nie konstruktywna krytyka. Czytał Pan te komentarze? Pan na mnie nie głosował, wobec czego po co te żale? Proszę się zwrócić do swojego radnego, który pobiera dietę wyższą od mojej. 👍”
W ten sposób M. Nowak – osoba pełniąca funkcję publiczną – dał jasno do zrozumienia, że mieszkańcy, którzy nie głosowali na niego, według niego nie mają prawa do głosu. Tak przynajmniej uważają krytycy, bo zwolennicy Mirosława Nowaka twierdzą, że dba on jedynie o wysoki poziom dyskusji i ma prawo usuwać obraźliwe wypowiedzi. A z kolei krytycy odpowiadają, że to brak szacunku dla wyborców i próba wykluczenia wszystkich niezgadzających się z linią Radnego.
W odpowiedzi na zarzuty Radny Nowak napisał:
Jako radny, kiedyś powiatu, a teraz miasta sprawuje swoją funkcję w pełni świadom moich praw i obowiązków wynikających z ustaw o samorządzie oraz prawach pokrewnych. Ale jestem też świadom, że mam prawo być poddawany krytyce publicznej bardziej niż osoby niepubliczne. W niczym mnie to nie razi. Momentem granicznym jest jednak sytuacja w której zaczynają pojawiać się opisy sugerujące, że należy mnie tresować. W innym wątku moje działania określono jako bandytyzm. Nie jestem bandytą. Wypraszam sobie, a takie wypowiedzi przypominają te najczarniejsze karty historii poprzedniego wieku. Z kultury osobistej nie będę wspominał o komentarzach koncentrujących się na moich „jajuszkach” i sięgających swoim zasięgiem aż do odbytu. To mnie nadal nie obraża, ale jest wyjątkowo niesmaczne. Jest dla mnie coś jeszcze bardziej ważnego, niż czyjeś prostactwo i chamstwo. Jest to czystość i porządek nie tylko wokół fizycznego otoczenia, ale także tego medialnego. To ja – sam dla siebie – wyznaczam pułap i jakość debaty publicznej. To ja również mam prawo wyznaczać sobie środowisko dla którego chce pracować, wyrażać opinie i z którym chce utrzymywać więź. Ostateczną i jedyną oceną mojej pracy są wybory powszechne i samorządowe.
Walka z chamstwem w internecie to jedno, ale arbitralne usuwanie komentarzy i blokowanie osób krytykujących Radnego (nawet w sposób kulturalny) to już zupełnie co innego. W państwie demokratycznym niepokojące jest, gdy przedstawiciel władzy sam decyduje, kto „zasługuje” na wyrażenie opinii, a kto nie – mówią z kolei krytycy
Nie wiadomo, jak zakończy się ta awantura, ale jedno jest pewne: wielu wyborców i mieszkańców miasta czuje się zlekceważonych i zablokowanych we własnym, publicznym kanale komunikacji z Radnym. Niektórzy uważają, że takie działania nie licują z powagą pełnionego urzędu i zapowiadają, że sytuacja ta wpłynie na ich przyszłe wybory. Czy Mirosław Krzysztof Nowak zdecyduje się na otwarcie profilów i przywrócenie zablokowanym możliwości wypowiedzi? Czy może pójdzie jeszcze dalej i do reszty wyciszy wszelkie niepochlebne głosy? Na razie media społecznościowe wrą, a sam Radny konsekwentnie podkreśla, że „blokowanie” to jego sposób na walkę o wysoką kulturę. Pytanie jednak: czy to walka o kulturę czy walka z krytyką?
Wodzisław Śląski ma więc gorzki orzech do zgryzienia: czy Radny, który czuje się urażony brakiem kultury ma prawo do dowolnego „porządkowania” własnego profilu, czy jednak taka forma kontroli fanpejdża jest nadużyciem i swoistym zamykaniem ust wyborcom? Na to pytanie będą musieli odpowiedzieć sami mieszkańcy – przy urnach i w codziennych dyskusjach w mediach społecznościowych.