Wszystkiego najlepszego, Mamo!
Brakuje mi dwóch facetów – mojego Ojca oraz jedynego człowieka, którego mianowałem swoim Przyjacielem – Darka Zimy. Brakuje mi dyskusji z nimi…
Z pierwszym: wiadomo, zawodowy polityk, więc ocieraliśmy się o politykę właśnie, jej mechanizmy, społeczeństwo, prawo i jego wpływ na państwo oraz ludzi. Ojciec był nieprawdopodobny w polemice; dokonywał prowokacji, częstych wolt myślowych, potrafił wpuścić na manowce by potem z nich wyciągać. Lecz przy tym wszystkim można było liczyć na jego specyficzne poczucie humoru i nie miało to nic wspólnego z chęcią forsowania jedynie jego poglądów i jego akurat punktu widzenia. Świetnie mnie ćwiczył. Ale też szanował moje zapatrywania. Na przykład tolerował moją absencje na wszelakich wyborach, kiedy mu argumentowałem, że swój głos już oddałem – akurat na niego, jemu właśnie służąc, co wynika zresztą z IV Przykazania… Z Darkiem było inaczej, choć nie tylko z racji tego, że byliśmy rówieśnikami i mogliśmy swe głębsze rozważania zawsze rozpoczynać od muzyki. Nie było fajerwerków jak z dysputą u Ojca. Była natomiast łagodność mojego adwersarza, która studziła moją z kolei zapalczywość i skłonność do skrajności. Pamiętam ostatnią rozmowę w moim sklepie, kiedy paliliśmy cienkie papierosy mentolowe przy herbacie, a Darek z jej początkiem wysnuł tezę zaczerpnięta zresztą ze Starego Testamentu, że żyjemy obecnie w czasach kiedy stawiane ogrodzenie staje się cenniejsze niźli chroniona przez nie rzecz… I to jest prawda… Żyjemy wśród drogich opakowań, które swą wartością przewyższają istotę. Wszechobecny drogi marketing począwszy od butów sportowych, a kończąc na publicznych postaciach, które chce się ludziom sprzedać. Wizerunki jak mary – społeczne miraże. Na przykład wybory prezydenckie, na które nigdy nie pójdę, bo nigdy nie zdołam już zagłosować na konkretnego człowieka, lecz stworzony na potrzeby ogółu krzywy medialny obraz, który będziemy chcieli kupić. Ten polityczny pijar poszedł zresztą już tak daleko, czego Kanada i Francja obecnie są przykładem, że wpierw stwarza się zapotrzebowania na danego człowieka, a potem się go ludziom daje pod nos. Smacznego! Nas w Polsce też to czeka. Nie ma co się oszukiwać…
Wspomniałem dwóch facetów, których mi brakuje, lecz robię to w urodziny Rodzonej (jak Ją mianuję) – mojej Matki. A to akurat z bardzo prostej przyczyny – moja Mama nauczyła mnie niezależności myśli oraz postępowania; nie tylko posiadania własnego zdania, ale i zdolności jego obrony. Nauczyła również tego, że świat można zmienić. Ale tylko jeżeli za świat przyjmiesz rzeczywistość, którą masz w zasięgu swojej ręki. Nic poza tym i nic dalej. Mój Ojciec do końca życia czuł respekt przed Mamą. Mama z kolei do chwili odejścia mojego Przyjaciela uwielbiała Draka Zimę… A ja natomiast uwielbiam ponad życie moją niezależną, odważną, twardo stąpająca po ziemi, ale i czasami szaloną Mamę.