Zmarły górnik miał 42 lata

Wracamy do smutnej wiadomości z poranka. Mamy kolejne informacje
Jak już Was informowaliśmy, po wczorajszym (22 stycznia) zapaleniu się metanu w Ruchu Szczygłowice, dziś zmarł w siemianowickiej oparzeniówce 42-letni mężczyzna. Miał 42 lata, był sztygarem zmianowym, mieszkał w Rybniku. Przez 17 lat pracował w tej kopalni i cieszył się szacunkiem współpracowników.
Stan akcji ratowniczej
Z powodu wciąż utrzymującego się zagrożenia przeciwpożarowego, wstrzymano wydobycie w Ruchu Szczygłowice. Jak poinformował Adam Rozmus, wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. technicznych i operacyjnych, wszystkie moce produkcyjne zostały skierowane do Ruchu Knurów, który jest częścią tej samej kopalni.
Na dole, w rejonie, gdzie doszło do zapalenia metanu, wciąż tli się ogień, a dym uniemożliwia szybkie zakończenie akcji. Prowadzone są intensywne prace mające na celu odizolowanie zagrożonego rejonu. Zabudowa tam o konstrukcji przeciwwybuchowej jest realizowana w wyznaczonych miejscach. Po szczegółowych analizach sztab akcji zdecydował o rozszerzeniu obszaru wymagającego izolacji, aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo pozostałym pracownikom.
Ranni górnicy w szpitalach
Obecnie dziesięciu górników przebywa w szpitalach w Siemianowicach i Krakowie. Stan pięciu z nich określany jest jako ciężki. Lekarze mówią o dynamicznej sytuacji, a prognozy dotyczące powrotu do zdrowia pozostają ostrożne.