Historia: Jeden dzień z życia

Żona wypożyczyła męża. 13 maja 1981 r.

Papież Jan Paweł II kończy jeść obiad. Ma nie byle jakich gości. Profesor Jérôme Jean Louis Marie Lejeune jest francuskim genetykiem, który zidentyfikował nieprawidłowość chromosomową odpowiedzialną za zespół Downa

Dokładnie za miesiąc Jérôme Lejeune skończy 55 lat. Jest u szczytu kariery. Teraz wraz z żoną siedzą z papieżem przy jednym stole. Ceniony genetyk i lekarz, a także działacz ruchu pro-life, rozmawia z Karolem Wojtyłą o prawie każdego człowieka do życia. Papież chętnie przedłużyłby rozmowę, ale wzywają obowiązki. O godzinie 17:00 ma według planu rozpocząć się audiencja generalna na Placu Świętego Piotra. I tak też się dzieje. Punktualnie o 17:00 papamobil Fiat Nuova Campagnola przejeżdża przez Bramę Dzwonów i jedzie wolno pomiędzy tłumami w stronę Spiżowej Bramy. Po drodze Jan Paweł II błogosławi dzieci, które wraz z rodzicami tłumnie przybyły na główny watykański plac. Wśród zebranych jest też Teresa Życzkowska, wieloletnia przyjaciółka Wojtyły. Kilka dni temu przyjechała wraz z mężem odwiedzić papieża. Uczestniczyli w prywatnej mszy celebrowanej w watykańskich ogrodach i opowiadali o polskim karnawale Solidarności. Teraz Życzkowska stoi daleko od papieża i jest świadkiem dziwnego zjawiska. Słyszy dziwny dźwięk, który poderwał w niebo setki watykańskich gołębi. Fantastyczna akustyka Placu Świętego Piotra uzmysławia przyjaciółce Wojtyły, że był to strzał. W tym samym momencie papież, który sekundę wcześniej błogosławił małą Sarę Bartoli, osuwa się na swojego sekretarza Stanisława Dziwisza. Całą scenę widzi franciszkanka – siostra Letizia Giudici. Widzi też człowieka odległego od niej o zaledwie kilka metrów. Sądzi, że robi zdjęcia, ale po chwili orientuje się, że ów śniady mężczyzna dzierży w ręku nie aparat, a pistolet. Siostra Letizia już wie, że to on strzelał. Teraz widzi, że zamachowiec ucieka grożąc bronią. Ale krewka zakonnica nie poddaje się. Goni go, a gdy ten się potyka rzuca się na przewróconego i obezwładnia mężczyznę. Po chwili nadbiegają włoscy policjanci. Nikt nie zdaje sobie sprawy z faktu, że franciszkanka ujęła tureckiego terrorystę – Mehmeta Ali Agcę – i zapewne ocaliła mu życie. Jeszcze moment i tłum świadków zamachu na papieża zlinczowałby zamachowca na miejscu.

Ambulans, do którego przeniesiono Wojtyłę rusza w kierunku oficjalnego szpitala papieskiego – polikliniki im. profesora Agostino Gemellego. Dla papieża jest tam zawsze zarezerwowany pokój na wypadek nagłego zachorowania. Karetka przebija się przez rzymskie korki. Trudno o gorszą porę na przejazd przez zatłoczone miasto, ale kierowca dokonuje cudów i sześciokilometrową trasę, której pokonanie normalnie zajęłaby co najmniej 20 minut, przebywa w 8. Papież jest przytomny. Modli się. Ale to koniec dobrych wiadomości. Po przybyciu do kliniki Jan Paweł II traci przytomność. W dodatku szpital nie jest do końca gotowy na przyjęcie głowy państwa watykańskiego, ponieważ personel otrzymał ze Stolicy Apostolskiej niejasne informacje. Il papa  é stato colpito może oznaczać, że pacjent został trafiony lub uderzony. Nieświadomi rangi zagrożenia lekarze decydują o badaniu w papieskim apartamencie położonym na X piętrze. Tam orientują się, że stan jest krytyczny, a miejsce papieża jest piętro niżej na bloku operacyjnym. Zwożą Jana Pawła II windą na piętro IX i alarmują jednego z głównych chirurgów polikliniki. Jest to prof. Francesco Crucitti, który przebywa akurat w odległym o niecałe 3,5 kilometra szpitalu przy Via Aurelia. Wskakuje do samochodu i jedzie pod prąd przez zakorkowany Rzym. Próbującego go zatrzymać policjanta z bronią odpycha i wpada do kliniki. Jakimś cudem wszystkie windy czekają na parterze. Jedzie na IX piętro, gdzie asystenci dosłownie zdzierają z niego ubranie i nakładają nań chirurgiczny fartuch. Stan papieża jest więcej niż poważny. Ciśnienie skurczowe wynosi 70 mmHg. Konieczne jest odessanie 3 litrów krwi, Crucitti widzi wiele ran w jamie brzusznej. Przedziurawiona jest okrężnica i jelito cienkie. Lekarz ze zdumieniem zauważa, że kula minęła tętnicę główną o pół centymetra. Uszkodzenie tej arterii oznaczałoby śmierć w ciągu kilkudziesięciu sekund. Ocalał także jakimś cudem rdzeń kręgowy.

Sytuacja nieco uspokaja się. Operacja – choć trwa pięć godzin – przebiega prawidłowo i kończy się sukcesem. Tymczasem na Placu Świętego Piotra tysiące ludzi modlą się o zdrowie Wojtyły. Na krześle, z którego Jan Paweł II miał wygłosić kazanie ustawiono przywieziony przez polskich pielgrzymów obraz Czarnej Madonny. W tym samym czasie włoscy śledczy usiłują przesłuchać Ali Agcę. Ten nie zna ani słowa po włosku, a policjanci błędnie zakładają, że jest Arabem.

Po operacji prof. Crucitti decyduje o powołaniu międzynarodowego konsylium, które będzie decydować o dalszym leczeniu papieża. Z Polski ma przybyć wybitny immunolog i krakowski kolega Wojtyły – prof. Gabriel Turowski, którego przyjaciele nazywają żartobliwie Gapą. Pora jest wybitnie niesprzyjająca, ponieważ państwo Turowscy właśnie oczekują wnuka. Gabriel Turowski jednak udaje się do Rzymu. Cudem ocalały Jan Paweł II napisze później osobisty list do Bożeny Turowskiej, w którym podziękuje za wypożyczenie męża.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button