Zwłoki na głębokości 6 metrów. Szkielet w Jejkowicach
Mieszkańcy Jejkowic dotarli najprawdopodobniej do szczątków wojownika. I to w zasadzie wszystko, co jest pewne. Reszta to tajemnica…
Dobra opowieść, parafrazując nieco klasyka, powinna rozpocząć się od trzęsienia ziemi, po czym napięcie powinno nieustannie rosnąć. I rośnie, bo wpadł nam w ręce dokument pozwalający przypuszczać, że niedaleko karczmy Strzelec w Jejkowicach Celtowie pochowali niecałe dwa tysiące lat temu jednego ze swoich pobratymców – może wojownika?
A było to tak. 8 sierpnia 1943 roku jejkowicki nauczyciel Wolpert maszerował żwawo w kierunku rybnickiego starostwa. Do pasa miał przypięty pistolet, bo mimo tego, że powiedziano mu w Bawarii, że bedzie pracować na wschodzie Niemiec, czasmi miał wątpliwości, czy jest u siebie. Zupełnie nie rozumiał, jakim cudem po okolicy mogą krążyć jacyś partyzanci. I to na Górnym Śląsku, który tylko na chwilę, bo niecałe dwadzieścia lat, przestał być niemiecki. Postanowił odłożyć na bok te dziwne pytania, bo zbliżał się do drzwi starostwa i musiał zebrać myśli, by dobrze wykonać swe obowiązki. Był nauczyccielem i wiedział, że jego powinnością jest dbałość o zabezpieczenie śladów historii. Był to winien kulturze, państwu niemieckiemu, NSDAP, no i Führerowi . Jakiś czas temu wystosował pismo do starostwa z prośbą o informacje o dotyczące przedsięwzięć archeologicznych na terenie Jejkowic, sam zaś pytał mieszkańców, czy podczas prac w polu nie znaleźli starych monet, narzędzi albo broni. Po wizycie nauczyciela Wolperta w rybnickim starostwie pozostała notatka:
Jejkowice, numer sprawy 3388/2319
Znalezisko 1
8 sierpnia 1943 roku, pan nauczyciel główny Wolpert z Jejkowic odwiedził starostwo, aby pozyskać informacje o ewentualnych znaleziskach historycznych z miejscowosći. Dotychczas nie zgłoszono żadnych odkryc w tej materii. Korzystajac z okazji, pan Wolpert przekazał informacje jakie uzyskał od miejscowego leśniczego Magiery. Leśniczy ten opowiedział mu o znalezisku w Jejkowicach na ulicy Głównej pomiędzy posesjami 8 i 9. Rzecz miała miejsce 40 lat temu. Otóż podczas kopania studni, w określonym przez leśniczego miejscu, odkryto szkielet na głębokości 6-7 metrów. Obok niego znajdowały się zardzewiałe przedmioty żelazne: sztylet i ostrogi. Poza tym, obok szkieletu znajdowały sie pnie drzew. Pan Wolpert wskazał miejsce znaleziska na mapie. Miejsce to znajduje się na wschodnim krańcu wsi, na północ od głównej drogi i na zachód – około 50 metrów od miejscowego potoku1.
Rybnicki urzędnik odesłał notatkę do muzeum w Raciborzu i zapewne z czasem w Jejkowicach pojawiłaby się grupka niemieckich archeologów. Natarcie Armii Czerwonej w 1945 sprawiło jednak, że notatka pana Wolperta była osamotniona i cudem nie spłonęła w niszczonym przez Sowietów mieście. Kiedy kurz wojenny opadł, przewieziono ją wraz z tym co ocalało do Bytomia. I leżała tam sobie nie niepokojona w archiwalnym cieple muzeum, do czasu kiedy poproszono o udostępnienie materiałów dotyczących Jejkowic na potrzeby stworzenia niniejszego opracowania. Pana Wolperta dawno już nie ma wśród żywych, ale duch jego obowiązkowości jest aktywny i skuteczny- zachował ślady dawnej kultury.
Co odnaleźli mieszkańcy Jejkowic, kopiąc studnię na początku XX wieku? Bez wątpienia jest to grób. W jego wnętrzu nie może znajdować się szkielet żołnierza z czasów wojny trzydziestoletniej (1618-1648), bo po pierwsze jest sam, a poza tym leży zbyt głęboko, otulony, nie wiadomo dlaczego, kłodami drewna. Nie pochowano tam też chrześcijanina – ich groby były płytsze i znajdowały się na uświęconej ziemi cmentrza. Nie może to też być Słowianin, pobratymiec tych z grodziska w Lubomii, bo tych w czasach przedchrześcijańskich palono. Dlaczego ten grób jest tak głęboki? Najprawdopodobniej mieszkańcy Jejkowic dotarli do szkieletu znajdującego się na dnie kurhanu. Groby z ostrogami żelaznymi pojawiają się na naszym terenie od II wieku naszej ery, więc grób w Jejkowicach nie może być starszy. Po co to obramowanie z pni drzew? I to pytanie może być kluczem do odpowiedzi. Celtowie. Rudzi Celtowie chowali swoich zmarłych w drewnianych rydwanach albo w drewnianych łożach. Na drogę w zaświaty zostawiali też swoim zmarłym to, co potrzebne do przetrwania – sztylet jest wyposażeniem więcej niż adekwatnym. Sporo jest więc przesłanek po temu, by założyć, że mieszkańcy Jejkowic na początku wieku znależli szkielet celtyckiego wojownika. Co zrobiono z tym szkieletem? Wydobyto i pochowano na rybnickim cmentarzu? Jeżeli tak, to w miejscu wskazanym przez nauczyciela Wolperta musi byc studnia i być może w jej wnętrzu kryją się jeszcze inne przedmioty z czasów dawnego pochówku? A może mieszkańcy Jejkowic, w duchu szacunku zmieszanego z lękiem, zasypali dół niedoszłej studni i celtycki wojownik nadal tam spoczywa? Jejkowicka ziemia kryje w sobie sporo tajemnic, które czekają na odkrycie. Notatka nauczyciela Wolperta jest cieniem cienia – relacją nauczyciela z relacji leśniczego. Istnieją tylko szepty minionego czasu. To za mało by wiedzieć na pewno jak było, ale wystarczająco dużo, by wiedzieć, że przeszłość istniała i szepcze. Spróbujmy się wsłuchać w ten ledwie słyszalny głos.