Wiadomości

Ktoś wyniósł amunicję i oddał znajomemu? Afera w wodzisławskiej Komendzie Policji

Czy policyjne naboje trafiły w prywatne ręce? W Komendzie Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim wybuchła chyba jedna z najpoważniejszych afer ostatnich miesięcy

Z nieoficjalnych, lecz dobrze udokumentowanych źródeł wynika, że funkcjonariusz KPP miał nielegalnie przekazać swojemu koledze… policyjną amunicję do parabellum. Sprawa zdaniem naszego informatora już trafiła do Biura Spraw Wewnętrznych Policji, które miało zabezpieczyć ok. 1200 sztuk amunicji, a tropy prowadzą wprost do wodzisławskiej jednostki.

Mamy do czynienia z poważnym brakiem nadzoru i kolejną próbą tuszowania sprawy. Czy sprawy zamiatane są pod dywan. Tym razem chodzi jednak o realne zagrożenie dla życia i zdrowia – mówi nasz informator

W związku ze sprawą wysłaliśmy zapytania do Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim z prośbą o potwierdzenie informacji i komentarz.

W odpowiedzi na Pana zapytanie prasowe informuję, iż w Komendzie Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim aktualnie prowadzone są czynności wyjaśniające, mające na celu ustalenie, czy ujawniona w czerwcu br. u osoby nieuprawnionej amunicja może pochodzić z zasobów wodzisławskiej jednostki Policji. Postępowanie ma charakter wewnętrzny i jego celem jest wyjaśnienie wszelkich okoliczności sprawy – czytamy w odpowiedzi

Komenda prowadzi jak widać postępowanie, ale dziennikarskie śledztwo posuwa się szybciej. Oto, co ustaliliśmy:

Z naszych źródeł wynika, że amunicję miał otrzymać mężczyzna z terenu gminy Mszana od jednego z funkcjonariuszy, który wcześniej prowadził szkolenia strzeleckie. Mężczyzna – według relacji – właśnie się rozwodzi i to właśnie jego żona miała poinformować służby o tym, co ukrywał w domu. Interwencja policji, zgłoszona jako domowa, zakończyła się odkryciem pokaźnego arsenału. Po sprawdzeniu numerów seryjnych amunicja miała zostać zidentyfikowana jako pochodząca z magazynu KPP Wodzisław. Według relacji źródła, proceder mógł mieć szerszy charakter. Niektórzy funkcjonariusze mieli podpisywać listy obecności na strzelaniach służbowych, mimo że faktycznie nie brali w nich udziału – w ten sposób część amunicji „znikała” z ewidencji.

Przecież posiadanie takiej ilości amunicji w warunkach domowych to nie tylko przestępstwo – to potencjalna bomba zegarowa – podkreśla informator

Nasz rozmówca przekazał nam także inne niepokojące informacje, które jednak objęte są tajemnicą. W sprawie kluczowe będą dalsze działania BSW oraz ewentualne konsekwencje służbowe wobec osób odpowiedzialnych za nadzór nad bronią i amunicją w komendzie. Sprawę będziemy monitorować na bieżąco.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button