Śmierć na drodze, 9 osób nie żyje. Jest prawomocny wyrok

Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał wczoraj wyrok wobec 73-letniego wczoraj Jerzego S., który w sierpniu 2020 roku doprowadził do tragicznego wypadku na drodze krajowej nr 88 w pobliżu Gliwic.
W katastrofie zginęło dziewięć osób jadących busem do pracy w Holandii. Kierowca został skazany na cztery lata więzienia i ośmioletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Do tragedii doszło 22 sierpnia 2020 roku wieczorem, w pobliżu węzła Kleszczów. Jerzy S., kierując volkswagenem, podjął manewr wyprzedzania. Nie zauważył jednak nadjeżdżającego z przeciwka busa – renault traffic z dziewięcioma pasażerami. Kierowcy obu pojazdów próbowali uniknąć zderzenia, jednak bus zjechał na pobocze, przewrócił się i wpadł na jezdnię, gdzie uderzył w niego z dużą siłą nadjeżdżający autokar. Pasażerowie busa zginęli na miejscu, a siedem osób z autobusu, w tym kierowca, zostało rannych.
Proces przed Sądem Okręgowym w Gliwicach zakończył się w grudniu 2024 roku. Jerzy S. został uznany za winnego nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. 12 czerwca 2025 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał wyrok w mocy. Kara pozbawienia wolności oraz zakaz prowadzenia pojazdów stały się prawomocne. Sąd jedynie zaliczył okres zatrzymania prawa jazdy na poczet zakazu.
Prokuratura domagała się surowszej kary – ośmiu lat więzienia i 15-letniego zakazu. Obrona wnioskowała o uniewinnienie, twierdząc, że winę ponosi nagły wybuch opony po najechaniu na nieznany przedmiot. Sąd jednak uznał tę wersję za niewiarygodną, wskazując na pierwsze wyjaśnienia oskarżonego, który tuż po wypadku sam przyznał: „Podjąłem decyzję o wyprzedzaniu, droga była fatalna”. O żadnym przedmiocie czy oponie wówczas nie wspomniał.
Sędzia Rafał Doros, przewodniczący składu orzekającego, podkreślił, że sąd pierwszej instancji przeprowadził sprawę rzetelnie i nie pozostawił wątpliwości co do winy oskarżonego.
Jerzy S. naruszył przepisy i swoim zachowaniem doprowadził do zdarzenia, w którym zginęło dziewięć osób – uzasadniał wyrok
Do wypadku doszło w trudnych warunkach – wieczorem, na mokrej nawierzchni, przy ograniczonej widoczności. Jerzy S. miał za sobą 12-godzinną podróż znad morza. Choć przez całe życie przejechał ponad dwa miliony kilometrów, nigdy nie był karany i cieszył się dobrą opinią, sąd uznał, że jego nieostrożność doprowadziła do jednej z najtragiczniejszych katastrof drogowych ostatnich lat.
Oprócz kary więzienia, Jerzy S. ma zapłacić zadośćuczynienie rodzinom ofiar – po 30 tys. zł każdej z nich. Kierowca autokaru otrzyma 10 tys. zł, a pozostali ranni – od 1 do 5 tys. zł. Część bliskich nie wystąpiła o odszkodowanie.
Po wypadku prokuratura wnioskowała o areszt dla podejrzanego, ale sądy obu instancji ten wniosek oddaliły. Proces toczył się od 2022 roku i zakończył się prawomocnym wyrokiem po blisko trzech latach.