Historia

Kot ów był najzdolniejszy. I był ze Śląska

Uciekł ze wsi swojego pana, uczył się w szkole, a w końcu dzięki niemu Rzeczpospolita odnosiła zwycięstwa militarne. Kto to? Odpowiedź jest prosta: Kot.

Twórcy filmowi zatrudnieni przez platformę Netflix dokonują ostatnio karkołomnych i szkodliwych zniekształceń historycznych. Wszystko to zupełnie niepotrzebne, ponieważ prawda historyczna wielokrotnie przekracza granice najbardziej nawet wyzwolonej wyobraźni. Wydaje się wam, że historia Karola Goduli, króla cynku i jego dziedziczki – śląskiego Kopciuszka są niezwykłe? Nic bardziej mylnego. Takich historii jest na pęczki. Wystarczy zajrzeć do pierwszej z brzegu historii górnośląskiej wsi, do takiego, dajmy na to, Komorzna koło Kluczborka.

W tamtym miejscu na świat przyszedł Adam Kot (1626-1693), syn pańszczyźnianego chłopa. Feudalne rola nie przypadła chłopcu do gustu, wobec czego zbiegł z pańskiego pola – w przeciwieństwie do jego braci, którzy pozostali tam do końca swoich dni. Z czasem chłopski zbieg został królewskim sekretarzem i finansował zbrojne wyprawy króla Jana III Sobieskiego. Adam Kot po otrzymaniu tytułu szlacheckiego, zaczął się określać jako Kotowski. U schyłku życia zamówił kaplicę grobową w kościele dominikanów w Warszawie na ulicy Freta, w której spoczywa po dziś dzień obok swej żony. Kaplica przetrwała wojenne koszmary XX wieku i jest jednym z najważniejszych zabytków stolicy, ze względu na jego wybitnego twórcę – Tylmana z Gameren. Inskrypcja nagrobna Adama Kotowskiego pokazuje człowieka świadomego swojej wartości, któremu nawet na mgnienie oka do głowy nie przyszło, by ukrywać swoje chłopskie pochodzenie. Myślał o sobie podobnie jak Karol Godula, który twierdził, że o szlachectwie nie decyduje pochodzenie a czyny:

Tu, w tym Adam Kotowski spoczywa grobie,
Inszych robi fortuna, on ią zrobił sobie
Własną pracą y cnotą, a maiąc na pieczy
Mało, siłę nauczył zyskać z małey rzeczy.
Żył Królom potrzebny, ludziom pożyteczny,
Na koniec też y sobie dom wystawił wieczny.

Adam Kot zbiegł z ziemi swego pana do majątku Jana Wielopolskiego starszego (1605-1668), starosty w Bieczu. Starosta biecki, być może z powodu wyjątkowej inteligencji pańszczyźnianego zbiega, a może wskutek ulegania szlacheckiej fantazji, postanowił, że chłopski syn z Komorzna będzie pobierał nauki razem z jego synem, czyli Janem Wielopolskim młodszym (1630-1688), późniejszym kanclerzem wielkim koronnym, marszałkiem Sejmu i ambasadorem Rzeczypospolitej we Francji. Jan Wielopolski starszy z czasem polecił Adama Kota królowi Janowi Kazimierzowi (1609-1672), który uczynił nowego podopiecznego swym sekretarzem. I w tej chwili mogłaby się zakończyć piękna górnośląska baśń o chłopskim synu, który zamieszkał na królewskim dworze. Rzecz w tym, że baśń ta właściwie dopiero wtedy się rozpoczyna. Adam Kot nie tylko był inteligentny, dobrze zorganizowany oraz wspierany przez los życzliwymi ludźmi. Na domiar dobrego zakochał się z wzajemnością w kobiecie urodziwej, rozumnej i samodzielnej, która do końca swoich dni wspierała swego męża w osiąganiu wyżyn społecznych oraz finansowych. Nowożeńcy poznali się na królewskim dworze, ponieważ przyszła żona Adama Kota – Małgorzata Durant (1646-1693) była córką francuskiego krawca polskich królów. Szanował ją i kochał ją na zabój, o czym świadczy zamówione później przez niego epitafium:

Małgorzata Kotowska spoczywa w tym grobie,
Ta, prócz płci nie miała nic niewieściego w sobie,
Tey żywot, umysł, sprawy opiszą wyraźni
Dom, kościoły, pobożność, goście i przyjaźni.
Mógł pogrześć jej popioły mąż osierociały
Ale zawrzeć w kamieniu nie mógł jej pochwały.

Władca Rzeczpospolitej uszlachcił zamożnego już Adama Kota w 1659 roku. Po tym czasie Adam, już Kotowski, zaczął zajmować się pobieraniem ceł w Małopolsce i Wielkopolsce. Zgromadzone bogactwa bardzo rozsądnie wykorzystał jako bankier, udzielając kredytów. Czego się nie tknął zamieniało się w złoto, w związku z czym Jan Kazimierz powierzył mu zarządzanie swym prywatnym majątkiem w Żywcu. Później bogactwo wysypywało się z jeszcze większa szybkością – jak dukaty z dużego rozprutego worka. Adam Kotowski został dzierżawcą żup solnych w Bochni oraz Wieliczce i został też udziałowcem kopalni w okolicach Olkusza. Poza pieniędzmi na Adama Kotowskiego spływały nowe funkcje i zaszczyty – został wielkorządcą krakowskim, starostą bolimowskim i krzeczkowskim. Bogactwo i pozycja społeczna szły w wypadku Adama Kotowskiego w parze z odpowiedzialnością za kraj, który otwarł mu drzwi do kariery i dobrobytu. Szlachcic własnym sumptem stworzył oddział wojska, który wziął udział w bitwie pod Chocimiem a później jeszcze oddał do dyspozycji Janowi III Sobieskiemu (1629-1696) poczet husarii.

Adam Kotowski zmarł, niestety podobnie jak Karol Godula, bezpotomnie. Pozostawił jednak po sobie niezwykłą historię. Po co te zachwyty nad odległym American dream i opowieściami o karierze od pucybuta do milionera? Swojski Upper Silesian dream jest starszy o kilkaset lat. Wystarczy zajrzeć do pierwszej z brzegu historii górnośląskiej wsi…

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button