Janusz Piotrowski

Dla Polaków byłem Niemcem, czyli „Człowiek z gównolitu”

Wzbudzę kontrowersje: nie jestem przeciwnikiem emigrantów. Może dlatego, że sam nim byłem i doświadczyłem ogólnospołecznej wzgardy

Jako Ślązak dla Polaków byłem Niemcem – dla Niemców byłem Polaczkiem. Nie zapomnę jak kiedyś pewien cwaniaczek handlujący poniemieckimi używanymi samochodami stwierdził szyderczo, że Ślązacy to nie Polacy. Mój kumpel trzymał mnie z całych sił, bo dostałem furii, i chciałem faceta autentycznie zabić… 

… jak jesteśmy przy Śląsku, to Śląsk zawsze był twardy. Twardzi zawsze byli Ślązacy. I bardzo twardo traktowali napływowych Goroli. Dla ich dobra zresztą, ażeby nie ginęli na kopalniach jak muchy. Przyjezdni bardzo szybko przyjmowali kulturę i obyczaje krainy do której przybyli, a drugie pokolenie – ich dzieci – bywa, że lepiej godajōm po ślōnsku niż nie jeden tutaj urodzony. Śląsk przez ten napływ świeżej krwi był zawsze młody. Powyższe realia obowiązywały też w dawnej Polsce przez setki lat jej dziejów. Tutaj zawsze znajdowały azyl obce nacje, mając zapewnioną wolność kultywowania swojej odrębności. I bardzo szybko asymilowali się z krajem, który im gwarantował tę swobodę. Dotyczyło to Żydów, polskich Tatarów, Niemców, Rumunów, Litwinów, Łotyszy – pełno ich było. Polacy byli bowiem gospodarzami twardo stąpającymi po swojej ziemi. Byli mocno osadzeni w swej wierze, kulturze, historii, obyczajach – wszystkim tym, co stanowi narodową tożsamość. A dzisiaj…?

…a dzisiaj przypomina mi się pewna sytuacja, kiedy pracowałem w Jastrzębiu z górnikami. Zapytali mnie, czy wiem jaki będzie tytuł nowego filmu w reżyserii Wajdy po Człowieku z marmuru i Człowieku z żelaza? Nie wiedziałem.

Człowiek z gównolitu – padła odpowiedź

Jako chłopak wychowany w kulcie Solidarności, i ten kult w dalszym ciągu wyznający, byłem tym dowcipem zbulwersowany. Dziś jednak robotnikom przyznaję rację, bo obecny Polak uważa za stosowne wstydzić się swej polskości, szydzić ze swojej wiary, wyrzekać się wszystkiego co z tradycją tożsame, a przez to być w permanentnym poczuci niższości wobec innych nacji – zwłaszcza wobec tzw. Starej Europy.  I tutaj upatruję tą fobię przed emigrantami, bo gdyby zachować naszą siłę jaką mieliśmy przez wieki, to żaden napływ obcych nie byłaby nam straszny. A zobaczcie – Kościoły, gdzie wykuwa się hart, coraz bardziej świecą pustkami. Muzułmanie, których wśród napływowych przybyszów jest większość, to ludzie, którzy pięć razy dziennie się modlą. W tym starciu jużeśmy na poziomie ducha przegrali. Tak więc uważam, że niechęć do emigrantów swe korzenie ma w naszej obecnej narodowej słabości. Tutaj jest głęboki problem do rozwiązania. Bo mamy dziś nie Polskę dla Polaków, ale Polskę dla Pawlaków…

…i na zakończenie stwierdzę, że na emigrację jesteśmy skazani. Demografia jest nieubłagana – zamiast rozmnażać się – wolimy żreć. I tym sposobem nie będzie komu za niedługo w tym kraju pracować. Tak więc wszystkim politykom, niezależnie od partyjnej przynależności, czy to tym z Platformy, PiSu, Konfederacji – tej Mentzena lub Brauna, czerwonej Lewicy – wszystkim im z ochotą i szczerze… nakopałbym do rzici. Dlaczego? Bo od 1989 roku, kiedy ponoć nastąpiły przemiany ustrojowe, żadna z wymienionych opcji nie upomniała się o Polaków żyjących w byłych republikach Związku Radzieckiego. Nikt nie stworzył nawet projektu ustawy umożliwiającej powrotu tych ludzi do macierzy. Wiecie dlaczego? Bo te wszystkie gagatki w krawatach z okolicy ulicy Wiejskiej w 100-Licy boją się nieskazitelnego patriotyzmu ludzi pozostawionych za wschodnią granicą. Tamci bowiem rodacy za Polską tęsknią, kultywują ją i mają Ojczyznę w sercu. Robią wszystko to, o czym my nad suto zastawionym stołem zapominamy.

I przejadamy własnego ducha. 

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button