Historia

Raciborski smak lwowskiego piwa

Kupując lwowskie piwo Robert Doms powinniśmy wyczuwać smak raciborskiego trunku. Marka ta jest związana z postacią XIX-wiecznego właściciela lwowskich browarów, Josepha Roberta Domsa (1815-1893), którego grób możemy odwiedzić na Łyczakowie

Galicyjska prasa nigdy rzetelnie nie określiła pochodzenia przemysłowca, określając go jedynie jako niemieckiego dobroczyńcę i jednego z największych przedsiębiorców regionu, który osiadł we Lwowie. Podobnie mało precyzyjne informacje dotyczące Josepha Roberta Domsa pojawiają się na stronach Wirtualnego Muzeum Gazownictwa. Można i należy wybaczyć lwowskim dziennikarzom i współczesnym autorom stron muzealnych, wszak sięgali po pióra i klawiaturę, kiedy rzetelne informacje na portalu ROW.info.pl jeszcze nie były dostępne. Szczęśliwie czas ten minął bezpowrotnie.

Joseph Robert Doms nie spadł z księżyca. Pochodził z Raciborza w którym jego utalentowany ojciec wyposażył go w brzęczącą gotówkę i kulturowy kapitał przedsiębiorczości. Ojciec galicyjskiego przedsiębiorcy, Joseph Doms (1780-1853) był czystej krwi Czechem, który osiadł w Raciborzu, jago matką zaś Josepha Galii, córka raciborskiego kupca o włoskich korzeniach – lwowski przedsiębiorca być może kulturowo był Niemcem, etnicznie na pewno nie.

Joseph Doms, ojciec lwowskiego przedsiębiorcy, zapisał się w historii jako wyjątkowo utalentowany przemysłowiec. Początki jego kariery są związane z fabryką tytoniu, którą uruchomił w roku 1817. Receptura używki była tak atrakcyjna, że raciborska fabryka Domsa, chcąc pozyskać materiał do produkcji zawierała niezliczoną ilość kontraktów na uprawę tytoniu z chłopami z okolic Raciborza, w tym z Kornowaca i Lubomi. Produkowany przez Domsa i jego potomków tytoń palono, albo żuto później w całej Europie. Joseph Doms był wyjątkowo elastycznym przedsiębiorcą. W 1833 roku uruchomił on wytwórnię arraku – alkoholu produkowanego z trzciny cukrowej i ryżu a w roku 1839 powstał w Brzeziu pierwszy młyn napędzany maszyną parową i prasownia oleju rzepakowego. Wszystkie produkty rolne i luksusowe używki Joseph Doms sprzedawał nie tylko w Prusach, ale również w Austrii i Rosji. W 1840 przemysłowiec uruchomił kopalnię w Rydułowach i na cześć syna nazwał ją Leogrube, zaś w 1856 roku kupił kopalnię w Pszowie. Przedsiębiorca do końca życia inwestował – z czasem został udziałowcem huty Johnna Baildona na terenie dzisiejszych Katowic. Czego się nie tknął zamieniał w złoto, dając zatrudnienie tysiącom ludzi. Joseph Doms zmarł 18 sierpnia 1853 roku.

Jego przedsiębiorstwa przeszły w ręce dzieci i były głównie prowadzone przez Juliusa, który je rozbudował. Julius Doms obronił pracę doktorską i stworzył nowe metody fermentacji tytoniu. Jego z kolei syn, Franz (1857 -1943) dzięki młynowi na Psinie zbudował kompleks produkcyjny i w 1911 zaczęto w nim w pełni automatycznie produkować papierosy Freiherr v. Eichendorff. Co drugi papieros wypalany w Berlinie przed pierwszą wojną pochodził z Raciborza. Uprawy tytoniu były powszechnym widokiem w okolicach Raciborza nawet jeszcze przed drugą wojną na terenie państwa polskiego – w Lubomi. Franz Doms podarował miastu park, którego część stanowi obecnie cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej. Po drugiej wojnie światowej firma Domsów funkcjonowała w Orsoy w Nadrenii-Westfalii.

Joseph Robert Doms jest mniej znanym synem raciborskiego przedsiębiorcy. Przemysłowiec przeniósł się do Lwowa w roku 1848 i zaczął inwestować w zagłębiu borysławsko-drohobyckim. Jego zasługą jest wprowadzenie w wydobyciu ropy wiertnic udarowych. Joseph Robert Doms produkował także we Lwowie kawę zbożową i uruchomił w tamtej część Galicji pierwszy młyn parowy – nieodrodny syn ojca. Do dzisiaj jego imię i nazwisko jest powszechnym widokiem, ponieważ określa ona markę piwa, którą stworzył, będąc właścicielem tamtejszego browaru. Przedsiębiorca został uznany przez całą społeczność Lwowa. Ta bogata i wpływowa jej część powierzyła mu dwie ważne funkcje – dyrektora narodowego banku austriackiego i wiceprezydenta lokalnej izby przemysłowo handlowej. Biedni z kolei byli mu wdzięczni za otwarty w 1888 roku przytułek dla artystów i przedsiębiorców, którzy wskutek chorób, czy starości nie mogli się już utrzymywać. Przemysłowiec przeznaczył na przytułek 240 tysięcy koron. Na pogrzebie filantropa i przedsiębiorcy były tłumy lwowian. Władze miasta w uznaniu jego zasług nadały jednej z ulic jego imię – nazwa ta funkcjonowała do 1940 roku, kiedy do miasta weszła Armia Czerwona.

Fakt, że Joseph Robert Doms jest synem raciborskiego przedsiębiorcy odkrył P. Newerla z Raciborza. Niestety, mimo wielu listów na stronach Wirtualnego Muzeum Gazownictwa ciągle nie ma potwierdzenia tego faktu. Cóż począć? Fortuna nie jest sprawiedliwa i nie wszyscy mają tyle szczęścia w dostępie do rzetelnej informacji, ile czytelnik niniejszego artykułu.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button