„To Bartosz Ż. zabrał owce panu Filasowi”. Sensacyjne ustalenia w sądzie i dziwna rola znanego aktora
Takiego obrotu słynnej już sprawy odebrania owiec w Wodzisławiu Śląskim chyba nikt się nie spodziewał. W tle dziwne działania organów ścigania i aresztowanie prezesa nieistniejącego stowarzyszenia
Tą sprawą nasz region żyje od niemal roku. W marcu jako pierwsi poinformowaliśmy Was o noszącym znamiona skandalu wydarzeniu. Panu Krzysztofowi Filasowi pod jego nieobecność zabrano z działki zwierzęta i w efekcie… to on stał się oskarżonym. Więcej o tej bulwersującej sprawie możecie przeczytać w naszym materiale Zabrano mu zwierzęta, a z pokrzywdzonego stał się oskarżonym.
Byłem przekonany, że to kradzież z włamaniem – mówi nam wówczas Krzysztof Filas. Pojechałem zatem na policję zgłosić przestępstwo.
I tu pojawił się pierwszy zwrot akcji, bo okazało się, że owce zabrało… nieistniejące stowarzyszenie, którego prezes ma sądowy zakaz zajmowania się tego typu sprawami. A zwierzęta zabrano pod pretekstem braku dostępu do wody i schronienia. W toku postępowania okazało się to wierutną bzdurą. I także w toku tego samego postępowania w sądzie nie stawiali się świadkowie rzekomych przestępczych działań pana Krzysztofa, a prokuratura po naszej informacji i poważnych zarzutach wobec wspomnianego stowarzyszenia (zostało ono m.in. wykreślone z rejestru w związku z wieloma nieprawidłowościami) postanowiła… podtrzymać oskarżenie, choć prokurator nie stawił się w sądzie. Tyle tylko, że wczoraj na jaw wyszły nowe fakty: prezes owego stowarzyszenia – Pogotowia dla zwierząt – został po raz kolejny skazany za kradzieże czworonogów, ale tym razem już na karę bezwzględnego więzienia. Smaczku sprawie dodaje fakt, że owce pana Krzysztofa najprawdopodobniej zagarnął znany serialowy aktor Bartosz Ż., który od dłuższego już czasu para się tego typu działalnością. Najwyraźniej kara pozbawienia wolności nie robi w tym – przypomnijmy formalnie nieistniejącym – stowarzyszeniu żadnego wrażenia na nikim.
To Bartosz Ż. grający Waldka przyjechał odebrać owce – usłyszał sędzia od jednego ze świadków
W obliczu tak istotnego dla sprawy faktu pan Krzysztof wraz ze swoim adwokatem natychmiast zażądali przesłuchania znanego aktora. Sąd ma się tym wnioskiem zająć na jutrzejszej rozprawie. Jakie będą tego konsekwencje? Trudno przewidzieć, ale pętla na Pogotowiu dla Zwierząt zaciska się coraz bardziej. I to tym mocniej, że sam aktor w publicznych wypowiedziach popiera działania stowarzyszenia, które w świetle prawa nie istnieje. Nie istnieje, bo istnieć – z racji nielegalnej działalności – nie ma prawa.
Od około 5 lat bardzo intensywnie pracowałem z pogotowiem dla zwierząt. Jeździłem z nimi na interwencje, poświęcałem temu każdą wolną chwilę. Sto czterdzieści, sto psów, które trzeba odebrać. To są duże sprawy, które trzeba przygotować logistycznie, znaleźć przede wszystkim miejsce dla nich – powiedział aktor wiosną w rozmowie z telewizją TVN
Problem polega na tym, że w świetle naszych ustaleń to nie są „duże sprawy”, tylko zwykłe kradzieże potwierdzone wyrokami sądów.
Ja o tym człowieku (prezesie stowarzyszenia Grzegorzu B. – przyp. red.) nie będę mówił inaczej, jak tylko przestępca – powiedział w rozmowie z nami Piotr Kłosiński, Prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego i jednocześnie wiceprezydent World Kennel Union.
Podobnego zdania jest też Powiatowy Lekarz Weterynarii w Szczytnie. Czy jutro podobną opinię wyrazi wodzisławski sąd? Czy znany aktor będzie miał z tego tytułu większe kłopoty? Poinformujemy Was o tym niezwłocznie.
Zgodnie z naszym prawem trzeba poszukać sędziego który lubi owce,wtedy wyrok będzie korzystny dla Fundacji i Pana Żukowskiego albo takiego co nie lubi zwierząt I wyrok korzystny dla właściciela owiec. Tak samo z odwołaniem. Nie do Sądu wyższej instancji tylko bezpośrednio do odpowiedniego sędziego. BRAWO PRAWO