Zginęli w Rydułtowach. I nie mają swojego grobu
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie! Nie wszyscy zmarli mają swoje groby. Część z nich nie ma nawet miejsca w ludzkiej pamięci. Do takich, w większości, bezimiennych należą więźniowie podobozu KL Auschwitz w Rydułtowach…
Podczas niemieckiej okupacji w tamtejszej kopalni zmuszano do niewolniczej pracy przeszło 8 tysięcy ludzi, z których około 5 tysięcy stanowili Żydzi (głównie ze Słowacji, Węgier i Rumunii) Polacy, których było około 2 tysięcy, oraz jeńcy radzieccy w liczbie około 1000. Nie do końca znana jest liczba ofiar. Szacunkowo w kopalni umierało codziennie kilka osób.
Więźniowie z rydułtowskiej kopalni byli tak wycieńczeni, że ich stan budził przerażenie nawet wśród tych ewakuowanych z KL Auschwitz zimą 1945 roku. Jeden ze świadków opowiada:
Przyprowadzeni więźniowie byli odziani w drelichowe pasiaki i wyglądali jak szkielety. Ich stan fizyczny i zdrowotny był o wiele gorszy, aniżeli więźniów ewakuowanych z Oświęcimia. Nie wierzę, aby ktokolwiek z nich dożył do momentu naszego przyjazdu do Mauthausen. W drodze wyrzucaliśmy z wagonu zwłoki zmarłych w wycieńczenia współtowarzyszy. Sądzę, że to właśnie zwłoki więźniów z Rydułtów w pierwszym rzędzie wyrzuciliśmy z wagonów (relacja Augustyna Korzucha).
Śmierć była dla rydułtowskich więźniów wyzwoleniem od katorżniczej pracy i głodu. Ich życie, a właściwie jego mroczne zaprzeczenie, trwało tam przeciętnie kilka tygodni. Na terenie Rydułtów funkcjonowało 5 podobozów. Jeden z nich nazwano Berlin:
Codziennie w godzinach rannych przyjeżdżał do obozu „Berlin „(…) samochód osobowy z przyczepą dwukołową. Każdorazowo na przyczepkę tę ładowano przeważnie 4 odarte z odzieży zwłoki zamordowanych lub zmarłych w obozie Żydów i zwłoki te wywożono w kierunku Oświęcimia. Widziałem, jak w przypadkach, gdy zwłok było więcej, łamano im ręce i nogi, aby zajmowały w przyczepce jak najmniej miejsca i wszystkie mogły się zmieścić. W przypadku, gdy trupów było szczególnie dużo, ładowano je nie tylko na przyczepkę, ale także do samochodu ciężarowego wraz z więźniami chorymi. O tym, że zwłoki i więźniów chorych wywożono do Oświęcimia opowiadali wszyscy miejscowi ludzie. (relacja Henryka Pozimskiego).
Najszybciej umierali Żydzi greccy, dla których północny klimat Rydułtów był zabójczy. Pozwolono im przywieźć ze słonecznej wyspy Rodos instrumenty muzyczne, na których grali przed własną śmiercią ku uciesze SS-manów. Greccy Żydzi po raz pierwszy w życiu w Rydułtowach widzieli śnieg. Widzieli go też na przełomie 1944 i 1945 po raz ostatni.
W mroku okupacyjnego okrucieństwa pojawiały się też promienie światła. Mieszkańcy Rydułtów i okolic pod groźbą kar i wysłania do obozu koncentracyjnego dokarmiali więźniów. Górnicy, kiedy pracowali razem z więźniami, nie pozwalali ich bić nadzorcom. Niektórzy z górników pomagali nawet w zorganizowaniu ucieczek:
Pamiętam, że jeden z więźniów zatrudnionych przy transporcie węgla nosił nazwisko Śmietana. Wiem, że przed wojną Śmietana by właścicielem warsztatu krawieckiego w Rydułtowach. Podczas wojny około roku przybywał on w obozie „Berlin”. Pewnego razu poprosił mnie o umożliwienie mu przeniesienia do komanda zatrudnionego w rejonie szybu „Leon” III przy przeładunku drzewa. Udało mi się doprowadzić do tego przeniesienia. Po 3-4 dniach dowiedziałem się od miejscowych ludzi, że Śmietana uciekł stamtąd i opuścił Rydułtowy korzystając z pomocy górników. Nie wiem, jakie były jego dalsze losy (relacja Augustyna Pawliczka)
Inni świadkowie potwierdzają, że więzień Śmietana wysłał pocztą dowódcy SS-manów w Rydułtowach swój pasiak. Więzień Śmietana nie pozwolił sobie wmówić, że jest podczłowiekiem pozbawionym godności i poczucia humoru.
Pamięć o tysiącach ofiar niemieckiej okupacji w Rydułtowach ma swoich strażników. Na styku ulic Ofiar Terroru i A. Mickiewicza znajduje się skromny pomnik ofiary wojny – stoi on w miejscu podobozu Annarampe. Katarzyna Chwałek, dyrektor Rydułtowskiego Centrum Kultury Feniks, w 2016 roku napisała scenariusz i wyreżyserowała 92 dni – teatr zbrodni. Spektakl ten poświęcony cierpieniu i śmierci więźniów kopalni w Rydułtowach można we fragmentach zobaczyć w serwisie Youtube. Ostatnim przedsięwzięciem Katarzyny Chwałek a dotyczącym więźniów podobozu KL Auschwitz jest publikacja, która będzie dostępna w połowie listopada.