Blog

Wodzisławski dezerter

Jak stać się doskonałym? Mężnym, pięknym, silnym?
Którędy dojść do celu i zawsze być niewinnym?
Spytaj milicjanta, on ci prawdę powie
Spytaj milicjanta on ci wskaże drogę

W 1947 ukazał się film Zakazane Piosenki w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, do którego scenariusz napisał Ludwik Starski. Fabuła skupia się wokół Romana Tokarskiego, muzyka, mieszkającego w Warszawie w czasie II wojny światowej. Opowiada on pracownikowi studia filmowego, który zbiera antyniemieckie i partyzanckie piosenki, realia życia w okupowanej Warszawie. Piosenki były nośnikiem przekazywania treści, które w sprytny sposób, korzystając z alegorii, metafor i zabaw słownych pokazywały realia życia w niewoli oraz tęsknotę za wolnością.

Trudno dzisiaj wyrokować, czy I Ogólnopolski Przegląd Piosenki Prawdziwej Zakazane piosenki 20 sierpnia 1981 przyczynił się do zmiany systemu, czy był objawem przemian zachodzących w społeczeństwie. Faktem jest, że wiele piosenek czasów PRL, których kontekst obecnie nam umyka, są dzisiaj kultowe, a były tworzone w jednym celu – aby obejść cenzurę i pokazać publiczny sprzeciw wobec propagandy PRL.

Mogłoby się wydawać, że w wolnej Polsce temat cenzury zniknął – nic bardziej mylnego. Przykładem może tu być Big Cyc i jego Nie ufajcie elektrykom, którego na próżno było szukać w państwowych rozgłośniach radiowych. Również dzisiaj piosenki, które są nacechowane politycznie czy też wprost krytykują władzę niechętnie puszczane są w rozgłośniach.

Gdyby nie artystyczna próba sprzeciwu wobec otaczającej rzeczywistości pozbawieni bylibyśmy dzisiaj całych gatunków muzycznych – takich jak punk… czy rap.

Del the Funky Homosapien powiedział w wywiadzie: 

Urodziłem się w 1972 roku … w tamtych czasach rapowanie polegało na tym, że próbujesz coś przekazać – próbujesz kogoś przekonać. Tym właśnie jest rapowanie: sposobem mówienia.

Przedstawiciele Hip-Hopu potrafią często w trafny sposób zawrzeć w swoich tekstach zjawiska społeczne. Przykładów można by mnożyć, wystarczy wspomnieć tu polskiego Matę i jego Patointeligencję.

Niewielka ilość z zakazanych piosenek trafia na listy przebojów i staje się kultowa. Nie zawsze to wynika ze złej woli nadawców czy cenzury, bo niektóre – obiektywnie patrząc – są po prostu słabe. Wspomniany we wstępie tekst z piosenki Dezertera jest dobry, ale utwór w całości nie należy do artystycznych wyżyn.

Wygląda więc na to, że wodzisławski magistrat wychował swojego dezertera. To, że na stronach urzędu i w publikacjach finansowanych z budżetu miasta mamy do czynienia z propagandą jest jasne dla każdego, kto ma chociaż cień wiedzy na temat jak funkcjonuje miasto. Nawet merytoryczna krytyka na profilach społecznościowych UM może skończyć się banem. W fotorelacjach ze spotkań mieszkańców z prezydentem próżno szukać radnych opozycji, chociaż byli obecni przecież na samym spotkaniu. Tutaj z szacunkiem muszę się pochylić nad umiejętnościami urzędowych fotografów – taka sztuka kadrowania i obrabiania zdjęć wymaga nie lada umiejętności. W obecnym budżecie nie przewidziano około 25 milionów – to kwota, której brakuje na wynagrodzenia dla urzędników, nauczycieli i innych pracowników jednostek miejskich w Wodzisławiu Śląskim. Miasto zadłużone jest na około 80 milionów złotych. Regionalna Izba Obrachunkowa kilkukrotnie w poprzednich latach wydawała zastrzeżenia do konstrukcji budżetu. Jedna z najważniejszych inwestycji – obwodnica miasta, Droga Główna Południowa – nie ruszyła od kilkunastu lat, mimo że już w 2014 roku w debacie wyborczej pan prezydent zarzekał się, że jest gwarantem jej powstania. Sytuacja wodzisławskich klubów piłkarskich jest znana wszystkim, którzy śledzą lokalne media lub interesują się sportem. Basen w SP3 stoi zamknięty od kilku lat, a miasto nie ma środków na jego remont. Stan dróg nazwać fatalnym, to jak nic nie powiedzieć. Malowane ścieżki rowerowe wyblakły. Pan prezydent zarzuca radnym brak dialogu, a sam tej zasady nie stosuje wobec własnych pracowników. A to tylko część poważnych problemów, z którymi boryka się miasto, a które znacząco odbijają się na życiu mieszkańców. Próżno szukać tych informacji, na którejkolwiek platformie, którą kieruje miasto. Słyszymy tylko ciągłą propagandę sukcesu, widzimy stawianie kolejnych monumentów prezydenta i malowanie trawy na zielono. Opakowanie piękne, produkt na zdjęciu wygląda ładnie, ale zawartość trąci zgnilizną. 

Czy więc może dziwić, że ktoś tej propagandzie powiedział: sprawdzam tworząc krytyczną wobec prezydenta piosenkę? Przyznajmy, bit jest przeciętny, nie podbije list przebojów, a tekst na pewno nie przyprawi Mickiewicza o rumieniec zazdrości. Poza tym zawiera informacje nieprawdziwe. 

Bo w budżecie brakuje 25 baniek, a nie 18, które trzeba będzie kredytować. Swoją drogą ciekawe by było, gdyby sąd nakazał artyście sprostowanie: Z całego serca przepraszam prezydenta za słowa 18 baniek w kredycie – miało być 25. Do pozostałych treści trudno mieć zarzut – prezydent próbował swoich sił w wyborach na posła bezskutecznie, jego profil społecznościowy prowadzą pracowniczki UM czego dowodzą screeny, a w sądzie przegrał z SWD w sprawie przetargu.

Te fakty nie przeszkodziły w tym, żeby uruchomić machinę służb w poszukiwaniu rapera. 22 lata temu Sąd Najwyższy stwierdził, że osoby publiczne powinny wykazywać się większą tolerancją na krytykę niż osoby, które funkcji publicznych nie pełnią. U naszego włodarza takiej odporności ani tolerancji nie widać, co może dziwić, bo przecież aspirował do funkcji jeszcze bardziej publicznej.

Można więc odnieść wrażenie, że Wodzisław Śląski stał się Pana Kiecy kawałkiem podłogi i nikt mu nie będzie mówił, co ma na nim robić. Gdyby na podstawie sytuacji w Wodzisławiu poprawiać baśnie i legendy, to dziecko, które krzyknęło król jest nagi zostałoby aresztowane i wsadzone do poprawczaka. Nie dziwi mnie fakt, że ktoś oglądając kolejne wizualizacje, patrząc na program prezydenta, słuchając zapewnień o dialogu stwierdził, że to wszystko jest puste.

Jak dzban.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Sprawdź także
Close
Back to top button