Historia

Tajemnicza śmierć lekarza

Spekulacje na ten temat nie milkną od lat. Czy znany rudzki lekarz Juliusz Roger został zamordowany? A może zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku? Czy oficjalna przyczyna śmierci jest prawdziwa?

Pochodzący z Niederstotzingen koło Ulm w Wirtembergii Julius Roger był w czasie PRL postacią nieco zapomnianą. O jego dokonaniach przypominał rybnicki szpital św. Juliusza, który powstał staraniem Rogera właśnie. Książka Pieśni ludu polskiego w Górnym Szląsku nie była szerzej znana, a sam postać samego lekarza przetrwała głównie dzięki opowieściom starszych mieszkańców regionu. I do tych właśnie opowieści za moment wrócimy.

Julius Roger

Przypomnijmy jednak najpierw dokonania Juliusza Rogera, bo są jak na krótkie – czterdziestosześcioletnie – życie naprawdę imponujące. Urodzony w roku 1819 studiował filozofię w Monachium i medycynę w Tybindze. Na Górny Śląsk trafił w roku 1847 jako przyboczny lekarz księcia raciborskiego Wiktora I. Leczył oczywiście nie tylko rodzinę książęcą, ale także okoliczną ludność – nierzadko za darmo. Ponoć najuboższym zostawiał nawet pieniądze. Był zapalonym etnografem i entomologiem

Odkrył na ziemi śląskiej ponad 400 gatunków chrząszczy wówczas jeszcze nieznanych i niezbadanych – pisze w swojej książce Henryk Siedlaczek, historyk i były poseł. – Jeden z gatunków odkrytych przez Rogera został nazwany na jego część: Stenus Rogeri.

Roger od samego początku swej górnośląskiej przygody doskonale się u nas odnalazł. Z pomocą książęcej kucharki nauczył się godać, dzięki czemu powstało epokowe dzieło – wspomniane Pieśni ludu polskiego w Górnym Szląsku, będące unikatowym zbiorem 546 pieśni z naszego regionu. Okoliczna ludność go uwielbiała i chętnie wspierała inicjatywy Rogera – na przykład rozbudowę i modernizację przyklasztornego szpitala w Pilchowicach. Oczywiście największym – w przenośni i dosłownie – dziełem jest rybnicki szpital św. Juliusza.

W zbieraniu funduszy na budowę szpitala wykazał się niezwykłą pomysłowością, w czym pomogły mu jego… poglądy polityczne. Roger bowiem był raczej niechętny ówczesnej pruskiej monarchii i skłaniał się ku idei zjednoczenia Niemiec (co jak wiemy nastąpiło w roku 1871). Przyjaźnił się z wieloma osobami o podobnych przekonaniach. Jedną z tych osób był zresztą August Heinrich Hoffmann von Fallersleben, autor Das Deutschlandlied (pol. Pieśń Niemiec, od 1922 r. niemiecki hymn państwowy). Przyjaźnie Rogera sprawiły, że miał niemałe grono wpływowych znajomych w Bawarii czy Wirtembergii. Szykując się do budowy szpitala zaczął od pisania do nich (i do ich przyjaciół) setek listów z prośbą o wsparcie. Tym sposobem z całej zachodniej Europy do Rybnika zaczęły spływać pieniądze na budowę szpitala. Ukończenia budowy jednak Roger nie doczekał. Zmarł w roku 1865 w wieku zaledwie 46 lat.

Oficjalną przyczyną śmierci był atak serca. A jednak po roku 1989 pojawiły się pogłoski (na podstawie wspomnianych przeze mnie opowieści starszych mieszkańców regionu), że został zastrzelony. Marek Szołtysek, rybnicki historyk, w swej książce z roku 1998 przytacza taką oto relację:

Moja starka miała 20 lot i wszyskim sie fest interesowała. A ôd nij kuzyn, godali mu Ôstarek, był woźnicōm u Rogera. W dniu śmierci Rogera jechali ôba wozym na polowani. Ôstarek widzioł na włosne ôczy jak dochtōr Roger ôstoł poszczylony w same serce. Zrobiył to prawdopodobnie jedyn z myśliwych ksiyncia Wichtora. Jak Ôstarek podlecioł do dochtora i zaczōn wołać ô pomoc, to prziszoł ino ksiōnże. Nawet nie zaglōndoł, ino kozoł zarozki posłać do Rybnika po dwie zaufane zakōnnice. Yno ône miały dostymp do ciała dochtora Rogera.

Czy tak było w rzeczywistości? Być może. Jedną z hipotez jest przypadkowy postrzał z myśliwskiej broni.

To był najprawdopodobniej nieszczęśliwy wypadek – pisze w swojej książce rudzki historyk Henryk Siedlaczek. Roger został postrzelony podczas polowania przez młodego leśnika z Berlina, któremu przez przypadek wypaliła broń.

Sprawę rzekomo zatuszowano, ale dowodem na rzeczywistą przyczynę śmierci miała być inskrypcja na grobie lekarza, która brzmi:

Selig ist der des Armen und Dürftigen gedenket: Am Tage des Unglücks wird Ihn erretten der Herr.
Psalm XI, II

Po polsku:

Szczęśliwy ten, kto myśli o biednym i o nędzarzu, w dniu nieszczęścia Pan go ocali.
Psalm XI, werset II

Szybki rzut oka do Biblii Tysiąclecia przynosi niespodziewaną konstatację. To nie jest psalm XI. Drugi werset psalmu XI brzmi zupełnie inaczej:

Bo oto grzesznicy łuk napinają,
kładą strzałę na cięciwę,
by w mroku razić prawych sercem.

Czy to jest wyjaśnienie i wskazanie rzeczywistej śmierci Juliusa Rogera? Z takim wyjaśnieniem nie zgadza się etnolog i miłośnik historii regionu Artur Rumpel:

To błędny trop. Tak naprawdę wszystko się zgadza. Po prostu w czasach Rogera używano numeracji psalmów z Wulgaty. Dla współczesnych Rogerowi psalmem jedenastym był ten, który dla nas jest dwunastym. Swoją droga i w nim nie ma zdania z nagrobka. Jest ono gdzie indziej i rozwiązałem tę zagadkę. To psalm XL (obecnie 41) na nagrobku napis się albo nieco zatarł, albo to błąd kamieniarza, który nie dość dokładnie wykuł XL i zrobiło się z tego XI.

Jak było naprawdę? Tego chyba się nie dowiemy i długo jeszcze będziemy skazani na domysły i spekulacje.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button