Wiadomości

Dyrekcja zapowiada zwolnienia, oddział ratunkowy przepełniony. Katastrofalna sytuacja w szpitalu

Wywieźliby was na taczce! Tylko dzięki rozsądkowi związków jeszcze to nie nastąpiło! Te i inne mocne słowa padły dziś na konferencji prasowej.

Nadal brak porozumienia pomiędzy pielęgniarkami i innymi pracownikami a dyrekcją rybnickiego szpitala. Tragedia wisi w powietrzu i ucierpią oczywiście pacjenci. O dziwnych ruchach dyrekcji Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rybniku już pisaliśmy pod koniec lutego. Wówczas to dyrektor Jarosław Madowicz wydał zarządzenie, z którego wynikało, że w szpitalu szykują się zwolnienia grupowe, które będą dotyczyły personelu medycznego. Jednocześnie – wiedząc, że na rynku brakuje medyków – ogłosił nabór na te stanowiska. Wypowiedzenia umów o pracę miało otrzymać ponad 100 osób.

Teraz sytuacja uległa dodatkowemu pogorszeniu, by nie rzec – zaostrzeniu. Okazuje się, że wypowiedzeniami ma zostać objętych nie ponad 100, ale ponad 400 osób. Dziś o 11:00 w tej sprawie związki zawodowe działające w rybnickiej lecznicy zwołały konferencję prasową.

Nikt nie chce z nami rozmawiać. Ani dyrekcja, ani marszałek województwa. Rozmowy z dyrekcją polegają na tym, że przychodzimy na spotkanie, trzeba zmuszać dyrektora do zajęcia jakiegokolwiek stanowiska, po czym okazuje się, że nie zmienia się nic – usłyszeliśmy przed wejściem do sali, w której odbywała się konferencja prasowa

Pan dyrektor nie był skłonny do tego, żeby podjąć dialog. Stwierdził, że możemy rozmawiać i negocjować, ale on i tak będzie realizował scenariusz dotyczący wypowiedzeń – powiedziała na powitanie Wiesława Frankowska, Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek Anestezjologicznych i Intensywnej Terapii

Skąd pomysł dyrekcji na zwolnienie kilkuset osób? Oczywiście chodzi o pieniądze, których brakuje coraz to bardziej. Tak przynajmniej twierdzi dyrekcja, bo związki stoją na stanowisku, że środki finansowe na wyższe wypłaty są.

Ja w NFZ w Katowicach usłyszałem, że przekazali pieniądze na wynagrodzenia, że te środki były, tylko dyrekcja przeznaczyła je na coś innego – mówi Piotr Rajman, przewodniczący MOZ NSZZ Solidarność Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3.

Innego zdania jest dyrekcja, która twierdzi, że trzeba zacisnąć pasa, a wypowiedzenia mają zmusić personel do ustępstw płacowych. Nowe umowy o pracę miałyby już być zawierane na innych zasadach. Co jednak będzie jeśli pracownicy objęci zwolnieniami nie będą chcieli podjąć pracy na nowych warunkach?

Dyrektor stwierdził, że w takim wypadku będzie zatrudniał pielęgniarki tuż po studiach, czyli świeżych absolwentów szkół medycznych – powiedziała Wiesława Frankowska. To absurd, bo każdy wie, w tej pracy niezwykle istotne jest doświadczenie. Wdrożenie pielęgniarki do pracy zajmuje najmniej rok. Poza tym pielęgniarka też specjalizuje się w danej dziedzinie – nie można nimi zamiatać po szpitalu przesuwając z jednego oddziału na drugi – dodała na koniec Przewodnicząca

To się nie uda! – mówi stanowczo Piotr Rajman. W województwie śląskim szkołę skończy 150 pielęgniarek, z czego 70-80% jest już zagospodarowanych. Problem jest inny: nie chodzi o same pielęgniarki, ale wszystkie grupy zawodowe – od lekarzy po sprzątających. Dyrektor chce zabrać personelowi medycznemu zatrudnionemu na umowę o pracę około 30% dochodu, z drugiej strony lekką ręką podwyższył umowy kontraktowe ze 130 złotych za godzinę na 220 zł. Już niczego nie oczekujemy od tego dyrektora. Rozmowy na tym etapie nie mają sensu. Oczekujemy spotkania z marszałkiem, chcemy się dowiedzieć, jaki jest plan organu prowadzącego na ten szpital.

Sama dyrekcja przyznaje też w końcu, że boi się braków w kadrze, choć jeszcze miesiąc temu w odpowiedzi na nasze zapytanie brak było jasnej deklaracji. Teraz sytuacja się zmieniła.

Na pewno będzie jakiś ruch. Otwieramy się na kontrakty. Nikomu nie obniżamy wynagrodzenia. Ale nie ma możliwości podwyższania kwoty. Co będzie od lipca? Nie wiem. Zawsze możemy wrócić do lepszej wersji. Muszę zabezpieczyć szpital – oświadczył dyr. Madowicz.

Komentarz Związków jest krótki:

Jak można powiedzieć, że nie wiadomo, co będzie w lipcu albo za rok??? Na ten szpital nie ma planu po prostu!

A tymczasem pacjenci cierpią na wszystkim najbardziej. W piątkowy wieczór otrzymaliśmy zdjęcia z przepełnionego rybnickiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Autorka fotografii, którą ze schorzeniem kardiologicznym przywiozła karetka pogotowia, czekała na badanie dwanaście godzin.

Rzeczywistość SOR w Rybniku w czasie weekendu. Jak widać łóżek już teraz brakuje. Co nastąpi po zapowiadanych zwolnieniach?

Dyrektor mówi, że w przypadku braku personelu będzie zmniejszał ilość łóżek. A co z pacjentami wymagającymi leczenia??? Tego już nikt nie wie – usłyszeliśmy na koniec konferencji.

Czy szpitalowi grozi prywatyzacja? Takiego scenariusza nie wyklucza szef związków Piotr Rajman, który podkreśla, że w tym wszystkim może chodzić o likwidację rybnickiej lecznicy w obecnym kształcie.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button